Pokazywanie postów oznaczonych etykietą śniadanie. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą śniadanie. Pokaż wszystkie posty

poniedziałek, 3 czerwca 2013

Weekendu ciąg dalszy... Huevos rancheros dla Niej i dla Niego










Minął nam kolejny długi weekend...
Kolorowo.
Leniwie.
Trochę pracowicie.
Rodzinnie.
I pysznie!
Przyjechała Przyjaciółka.
Pielęgnujecie dziecięce przyjaźnie?
My znamy się prawie od urodzenia!
Przeczytałam kolejną interesującą książkę.
Zmniejszył się mój stosik z prasą.
Byliśmy pod miastem,nad wodą i na wodzie.
Wykorzystujemy każdy słoneczny czas!
Wydaliśmy rodzinny obiad.
Miłe głosy dorosłych i dzieci .
Zabawy na tarasie.
Znowu skakałam przez skakankę!
Truskawkowa Pavlowa przypominała nam ,że wszyscy jesteśmy dziećmi!
Planowaliśmy kolejne rodzinne spotkania i snuliśmy plany na lato.
A dzisiaj na późne śniadanie jedliśmy z J. jajka meksykańskich farmerów.
Weekend u nas dalej trwa...






Huevos rancheros
dla dwóch osób

2 wiejskie duże jajka
czerwona papryka
czerwona chili
2 ząbki czosnku
2 młode cebulki
dojrzałe awokado
sok z cytryny
listki kolendry
100 g dobrego startego sera - dodałam pecorino
puszka pomidorów bez skóry
1 łyżka oliwy EV
sól
2 -4 meksykańskie tortille

Piekarnik włączyłam na 200 st.C.
Na głęboką patelnię wlałam oliwę,wrzuciłam pokrojony czosnek,cebulę i posiekaną drobno chili bez pestek.Podsmażyłam chwilę.
Dodałam paprykę pokrojoną w paski.
Smażyłam razem na średnim ogniu 5 minut.
Dodałam pomidory i sok z puszki.
Dusiłam razem 10 minut.Posoliłam.
Przełożyłam do dwóch foremek do zapiekania.
Na wierzch wlałam po jajku.
Zapiekałam 10 minut.
W tym czasie pokroiłam w kostkę awokado i pokropiłam je cytrynowym sokiem.
Posypałam jajka serem,dodałam kostki awokado i listki kolendry.
Podałam z podgrzanymi  tortillami.
Na placek wykładaliśmy zapieczone jajka razem z sosem i dodatkami.





Tortillas de harina

250 g mąki - 150 g pszennej i 100 g kukurydzianej - masa harina
2 łyżki smalcu  lub 1/4 szklanki oleju kukurydzianego
1/2 szklanki wody
1/2 łyżeczki soli

Do miski  przesiałam mąki,dodałam sól i wodę.
Wyrabiałam ręką ciasto dodając stopniowo tłuszcz, ok.10 minut.
Wyrobione ciasto podzieliłam na 6 części i rozwałkowałam je bardzo cienko,podsypując delikatnie mąką.
Smażyłam na ceramicznej suchej patelni chwilę z obu stron.
Jeżeli tortille wystygną,przed kolejnym podaniem można podgrzać je kolejny raz na suchej patelni.




I koniecznie mocna kawa.
Udanego tygodnia!


środa, 15 maja 2013

To co najgorsze można opowiedzieć milczeniem... Późne śniadanie i chleb Donny Hay









,Granica między dobrem a złem,wcześniej nieprzekraczalna,zostaje przekroczona.
Przeobraża się ludzka natura.
Człowiek odkrywa w sobie ciemną stronę.
Zmiany zachodzą szybko.
Zapominasz,że na innej ziemi kłaniałeś się kobietom.
Obserwujesz nową rzeczywistość w zadziwieniu,w bierności.
Przechodzisz w stan porównywalny z depresją.
Wydaje ci się,że jesteś bezradny,że możesz to jedynie zaakceptować.
Jest wspólnota,Są Chłopcy,ich zasady.
Okazuje się,że to jedyne zasady,jakie dają poczucie bezpieczeństwa.
Nie uchwycisz momentu,kiedy bierzesz je za swoje.
Tracisz poprzednią tożsamość. Nie oceniaj mnie.
Człowiek chce się przede wszystkim przystosować.
Ochronić.Nie myśli o kosztach.
To pokazuje,jak względne jest to,co nazywamy ucywilizowaniem, i jak łatwo możemy stracić człowieczeństwo.'*

Jutro przypłynie królowa.
Wstrząsający reportaż Macieja Wasilewskiego o życiu na wyspie Pitcairn na Oceanie Spokojnym.
To również metafora świata, w którym żyjemy i zła,jakie czynimy sobie nawzajem.
Ale to 'co najgorsze można opowiedzieć milczeniem'...








Donny Hay chleb z jajkami,pancettą i gruyere
Egg,pancetta and gruyere breakfast bread

1 1/4 łyżeczki suchych drożdży
1 łyżeczka cukru pudru
160 ml letniej wody
225 g maki 00 plus do posypania
1 łyżeczka soli
1/2 łyżki oliwy plus dodatkowo do skropienia
4 jajka
8 plasterków pancetty
250 g pomidorków koktajlowych
100 g startego gruyere
1 łyżeczka płatków chilli
1/3 filiżanki liści bazylii

Rozgrzej piekarnik do 220 ° C . Umieść drożdże, cukier i wodę w misce i odstaw w ciepłe miejsce na 5 minut, aż pojawią się pęcherzyki na powierzchni. Umieść mąkę, sól i oliwę z oliwek w dużej misce i wymieszaj do połączenia.Dodaj mieszaninę drożdży i połącz z ciastem. Wyłóż na lekko posypaną mąką powierzchnię i ugniataj przez 5 minut, aż będzie gładkie i elastyczne. Umieść w dużej misce, przykryj czystą ściereczką i postaw w ciepłe miejsce na 15-20 minut. Wyłóż ciasto na powierzchnię lekko posypaną mąką  i zrób 25 - centymetrowy kwadrat. Przenieś ciasto do kwadratowej formy pokrytej  papierem do pieczenia i rozciągnij ciasto na krawędziach. Wyłóż jajka na ciasto,boczek i pomidory.Posyp serem, płatkami chilli i bazylią. Skrop oliwą i piecz przez 12-14 minut lub do czasu aż ciasto się zezłoci. Porcja dla 6-8 osób. 
Przepis z donna hay magazine April/May 2012







Donna Hay - przepisy prosto z Australii


Maciej Wasilewski Jutro przypłynie królowa*
Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2013

środa, 24 kwietnia 2013

Lubię to ! i Dodaj. Jajka w słoiku i pierwsze śniadanie na tarasie!







Lubię to!
Dodaj...
Dwa ,magiczne' słowa.
Wizytówka Facebook'a.
To dzięki nim kwitnie życie...towarzyskie i wszelakie.
Zdobywane są tysiące ,znajomych' a może nawet ,przyjaciół'.
Justyna i Ola mają ponad tysiąc znajomych na Fb.
Na całym świecie.
Ale ani jednej koleżanki w realu.
Nie lubią znajomości w normalnym świecie.
Unikają ich.
Czują się nieswojo kiedy chcę z nimi porozmawiać.
Nawet nie rozmawiają ze sobą.
Nawet o Fb.
Ale na Fb są 'znajomymi'.
Spotykamy się często w firmowej kawiarni.
Każda siedzi osobno i każda z laptopem.
Skąd wiem o Ich życiu na Fb?
Bo kliknęły Dodaj i też jestem Ich 'znajomą'.
Kliknęłam ,potwierdź zaproszenie',bo przecież Je znam...
Okazało się,że bardzo się mylę.
Dziwne - w sieci się znamy a w realu prawie nie?
Czy świat zwariował?
Kto to wymyślił?
Wiadomo, Zuckerberg.
Facet,który ma problemy z komunikacją w realnym świecie.
A ja zastanawiam się,czy nie skasować swojego profilu na Fb.
Ostatnio pojawiły się na nim nachalne komunikaty:
Zaktualizuj informacje o sobie.
Dodaj filmy,jakie widziałaś.
Dodaj programy telewizyjne,które oglądałaś.
Dodaj książki,które czytałaś.
Zero prywatności?
Nie mogę sama zdecydować czy chcę kliknąć Dodaj?
Facebook jest ze mnie niezadowolony?
Za mało klikam Lubię to! ?
Za mało mam 'znajomych'?
Wolę mieć ich tysiące w normalnym świecie.
Wolę dodawać to co lubię w rozmowie w firmowej kawiarni.
Wolę sama decydować kiedy mam kliknąć ,Lubię to!' i ,Dodaj'!
Wolę,żeby Facebook niczego ode mnie nie chciał.





Pierwsze śniadanie na tarasie, lubię to!
Bardzo.
Pierwsze zielone sałaty -  green boy i musztardowiec.
To za sprawą  nowego targu na Koszykach.
Sery kozie w kulkach zalane oliwą.
Dopiero co upieczona bułka.
I jajka w słoikach.





Jajka na miękko z bukietem sałat i sosem musztardowym

na dwa słoiki:
dwa wiejskie jajka
dwie garście green boy
mała garść musztardowca
szalotka
ząbek czosnku
łyżka klarowanego masła
pieprz i sól

Na maśle zeszklić posiekaną szalotkę i czosnek.
Dorzucić green boy i krótko zblanszować.
Zestawić z ognia.Doprawić solą i pieprzem.


Sos musztardowy

szalotka
łyżka masła klarowanego
200 ml wywaru z jarzyn lub lekkiego rosołu
50 ml mleka
50 ml ubitej śmietany
łyżeczka mąki
łyżeczka curry w proszku lub w postaci pasty
2 łyżki musztardy francuskiej
pół łyżeczki cukru
sól,pieprz

Pokrojoną szalotkę podsmażyć na maśle.
Dodać mąkę i curry.Wymieszać widelcem.
Dolać wywar i mleko.
Gotować na małym ogniu kilka minut.
Zdjąć z ognia,dodać musztardę,sól, pieprz i cukier.
Wymieszać.
Dodać ubitą śmietanę i wymieszać.

Ugotować jajka na miękko.
Lekko ostudzić je pod zimną wodą i delikatnie obrać ze skorupek.

Do dwóch słoików rozłożyć green boy. Sos musztardowy i na wierzchu ułożyć jajka.
Dołożyć liście musztardowca.
Podać ze świeżą bułką.
Dodatek koziego twarożku bardzo wskazany.








Pysznych wiosennych śniadań!
Na tarasie,balkonie, w kuchni...






piątek, 15 lutego 2013

Słodko gorzki brunch. Owoc dzikiej pomarańczy w roli głównej







Jedziemy wśród gajów pomarańczowych.
Niektóre drzewa kwitną.
Dowiemy się później,że w kwietniu zakwita odmiana Navelina.
Białe kwiaty,pomarańczowy zapach.
Odurzeni aromatem drzew,zapachem ziemi  i słońcem.
Zapatrzeni w Etnę,której widok króluje na horyzoncie.
Dotarliśmy do posiadłości Andrei Valenziani i Jego rodziny.
Wspaniała farma,ludzie i owoce Ich pracy.
Nieskalana przyroda.
Andrea opowiada nam historię swojej rodziny i zrywa po drodze dzikie szparagi i zioła .
Obchodzimy granice posiadłosci Valenziani.
Towarzyszą nam przyjazne psy olbrzymy.
Poznajemy Jego kozy i czarne świnie,które rozpoznają swojego Gospodarza na odległość.
W nowym domu smakujemy niepowtarzalne risotto z sycylijskimi kiełbaskami w wykonaniu Adrei.
Popijamy je miejscowym czerwonym winem.
A Justyna podaje na deser ciasto z pistacjami z Bronte.
Mocna kawa wieńczy wspólny obiad.
Cudowny niezapomniany dzień .
Sycylia,Carlentini.
Prowincja Syrakuzy.
Kwiecień 2012.




Zabieram się za konfiturę z gorzkich pomarańczy  i wspominam zeszłoroczny nasz  wyjazd na Sycylię.
Bo właśnie stamtąd docierają do nas cytrusy i inne smakowite produkty.
W samym środku zimy.
Dzisiaj grają pierwsze skrzypce w cytrusowym spotkaniu z Magdą.
Konwalie w kuchni i Kuchennymi drzwiami pełne słonecznych owoców.
Czujecie jak pachnie?





Konfitura z gorzkich pomarańczy z porto

6 gorzkich pomarańczy
3 szklanki wody
sok z jednej cytryny
3 - 4 szklanki cukru  - w zależności jak słodka ma być konfitura
100 ml porto

Pomarańcze myję i wycieram papierowym ręcznikiem.
Zesterem zdejmuję skórkę z owoców i wrzucam ją do garnka z grubym dnem.
Do skórek wyciskam sok z pomarańczy.
Pestki składam do miseczki, a potem zawiązuję  je w gazę.
Dolewam wodę i wkładam do środka woreczek z pestkami.
Gotuję na małym ogniu 30 minut.
Po tym czasie dosypuję cukier i gotuję bardzo wolno ok.2 godziny.
Wyjmuję woreczek z pestkami.Dolewam porto i zagotowuję.
Zestawiam z ognia i przekładam konfiturę do wyparzonych słoików.
Resztki wyjadam z garnka łyżeczką.
Ciepła konfitura smakuje bosko!





Słodko gorzki weekendowy brunch

Sery z konfiturą z gorzkich pomarańczy

Na deskę wykładam sery - kremowy camembert,gorgonzolę piccante i ser owczy Primo sale pepe nero stagionato .
Obok stawiam słoik z jeszcze ciepłą konfiturą.
Odkrawamy kawałki serów i ,mażemy' je słodko gorzkim smarowidłem.




Tosty francuskie z gorzką konfiturą pomarańczową

kromki lekko czerstwej chałki
2 jajka
szklanka mleka
kilka kropli esencji waniliowej
masło klarowane do smażenia
cukier puder do posypania

Za pomocą widelca rozkłócam jajka,dolewam mleko i esencję waniliową.
 Łączę składniki.
Na patelni topię masło.
Kromki chałki maczam w jajku z mlekiem i smażę je na złoto.
Podaję z pomarańczową konfiturą.





Owoce z dzikich drzew pomarańczy i nasz weekendowy brunch.
Smakujmy!




czwartek, 31 stycznia 2013

Od miodu słodsze i pachnące więcej...Bułeczki Chelsa. 31! TU i TAM







"Jeśli doznałeś niemiłego uczucia,
że ktoś rzucił na ciebie urok, remedium znajdziesz w najbliższej boulangerie. 
Owiń kawałek chleba w czystą białą serwetkę
i daj go pierwszej napotkanej rankiem osobie.
Urok zostanie zdjęty." *
W styczniu nasze kuchnie, Anny-Marii i moją, zamieniamy w domowe boulangerie i 
oddajemy się kuchennej magii.
Zagniatamy, wyrabiamy i czekamy na naszą un peu de bonheur, odrobinę szczęścia.
Rozpieszczamy podniebienia. 
Pieczemy na słodko.
Dzielimy się od rana i przepędzamy złe myśli - a kysz!
Częstujcie się! 








Przez mniej więcej sto lat,aż do roku 1839,londyńska piekarnia ,Chelsa Bun House' słynęła ze słodkich bułeczek z korzennymi przyprawami..Właściciele twierdzili,że to oni wymyślili bułeczki wielkanocne.Piekarnia mieściła się na  Bunhouse Place,tuż przy ulicy Pimlico Road, i należało do dobrego tonu być widzianym w kolejce po słodkie,lepkie bułeczki.
Pewnego roku w Wielki Piątek dziesiątki tysięcy ludzi,łącznie z królem Jerzym III,zgromadziło się na ulicy Ebury Street.Wiersz o bułeczkach Chelsa, pochodzący z końca XVIII wieku,zawiera pamiętną końcową strofę:
Od miodu słodsze i pachnące więcej,delikatne i bielsze niźli światło dnia,
miękkie i pulchne jak ciałko dziecięce. **








Bułeczki Chelsa
porcja na 9 bułeczek

455 g nie bielonej białej mocnej mąki
1 łyżeczka soli
40 g cukru
15 g świeżych drożdży
170 ml letniego mleka
100 g roztopionego masła
mąka do posypania stolnicy
olej roślinny do natłuszczenia miski
70 g cukru muscovado lub innego brązowego cukru trzcinowego
140 g koryntek, sułtanek ,innych rodzynków i skórki cytrusowej smażonej w cukrze

Lepka glazura
2 łyżki miodu
60 g masła
85 g jasnego cukru muscovado
 4 łyżki mleka

natłuszczona kwadratowa foremka o boku 20-23 cm i 4 cm wysokości

W dużej misce wymieszać mąkę ,sól i połowę cukru.
Na środku zrobić wgłębienie.
Do małej miseczki wkruszyć drożdże,rozetrzeć z cukrem i rozprowadzić mlekiem,po czym wlać do wgłębienia w mące.Domieszać tyle mąki by powstał rozczyn o konsystencji śmietany.
Zostawić na 10 minut, aż rozczyn spieni się i podrośnie.
Wlać jajko i 60 g roztopionego masła.Wymieszać z mąką i zarobić miękkie,ale odchodzące od miski ciasto.
Gdyby było za suche dodać mleka. Po łyżce na raz.
Wyjąć ciasto na podsypaną mąką stolnicę i wyrabiać 10 minut, aż stanie się gładkie,elastyczne i lśniące.
Włożyć z powrotem do miski natłuszczonej, i odwrócić tak ,by całe pokryło się olejem.
Przykryć i odstawić do wyrośnięcia w temperaturze pokojowej na około 1,5 godziny,aż podwoi objętość.
Wyrośnięte ciasto przebić,wyjąć na posypana mąką stolnicę i rozwałkować na prostokąt  o bokach 40 i 22,5 cm.Całą powierzchnię placka,z wyjątkiem 0,5 cm paska wzdłuż każdego brzegu,posmarować resztą roztopionego masła i posypać cukrem, a następnie rodzynkami i skórką cytrusową.
Zwinąć po linii krótszego boku,by powstał wałek długości 40 cm. Pokroić na 9 równej wielkości kawałków i ułożyć je w formie,by się prawie dotykały. Przykryć formę i pozostawić w temp.pokojowej lub nieco wyższej na 30-40 minut, aż bułeczki podwoją objętość.Tymczasem nagrzać piekarnik do 200 st.C.
Wszystkie składniki do przygotowania glazury wlać na patelnię,często mieszając, aż miód i cukier się stopią.
Doprowadzić do wrzenia a następnie zmniejszyć gaz i podgrzewać na małym ogniu przez minutę.
Polać wyrośnięte bułeczki,po czym wstawić je do piekarnika.
Piec 25-30 minut aż się zrumienią.Studzić w formie przez 10 minut,aż glazura nieco zastygnie,po czym przełożyć na ruszt.Podawać gdy wystygną.**






Słynne bułeczki potraktowałam trochę po swojemu.
Lubię nadawać wypiekom i potrawom swój rys.
Zamiast rodzynków dodałam 100 g suszonych czereśni,które moczyłam przez noc w ciemnym rumie.
Dodałam też 100 g skórki pomarańczowej w cukrze.








Lepkie bułeczki Chelsa  i filiżanka kawy.
Na każdą porę dnia!



* cytat z książki Wyznania francuskiego piekarza Petera Mayle i Gerarda Auzet
**fragment tekstu i przepis pochodzą z książki Wielka Księga Chleba Lindy Collister i Anthony Blake

piątek, 7 grudnia 2012

Nocne bagietki na śniadanie z Jolą. I coś jeszcze...







Trochę mąki.
Woda.
Sól i drożdże.
Białe ciasto.
Ciepłe dłonie.
Spokojne i zdecydowane ruchy.
Kula w misce.
Zamknięta w lodówce na całą noc.
Ma wyrastać.
Powiększać się.
Nabierać objętości.
Lubi ten nocny rytm?
O czym śni?
Czy wie,że z rana zamieni się w bagietki?
Na dobre śniadanie z Jolą.
Z czymś jeszcze...





Bagietki francuskie

przepis znaleziony u Zorry

na 6 mini bagietek
10 g świeżych drożdży
75 g wody (23 C)
12 g soli
500 g mąki
250 g wody (23 C)

Drożdże rzopuscić w 75 g wody.
Do miski wsypać mąkę.Do rozpuszczonych drożdży dodać sól i wlać do mąki.
Włączyć mikser i dodać pozostałą wodę (250 g) małymi porcjami.
Ciasto zagniatać 7 minut.
Wyjąć je z miski i zagnaitać ręcznie 2-3 minuty.
Następnie umieścić je w misce,przykryć i wstawić do lodówki na 10-12 godzin.
Rano wyjąć ciasto z lodówki,raz je złożyć,przykryć i zostawić w temperaturze pokojowej na ok. 2 godziny.
Podzielić ciasto na 6 kawałów.Uformować bagietki,ułożyć na lnianych ściereczkach i trzymać przykryte przez 1,5- 2 godziny.
Po wyrośnięciu ciasto naciąć.
Piekarnik nagrzać do 250 st.C.Wyłożyć bagietki na blachy i piec ok.20 minut.
Po 10 minutach obrócić blachy z bagietkami na drugą stronę.
Zrumienione zostawić na kratce do ostygnięcia.





Jak piekłam swoje bagietki...
Przygotowałam ciasto z połowy porcji.
Użyłam mąkę 00 i krupczatkę - po połowie.
Podzieliłam ciasto na dwie porcje.
Do jednej porcji dodałam nasiona siemienia lnianego.
Uformowałam dwie bagietki o długości ok. 40 cm.
Piekarnik spryskałam wodą.
Jak formować ciasto na bagietki?
 Zapraszam na przykład tu.





Rillettes z sera brie z suszonymi pomidorami i kaparami

200 g dobrego kremowego sera brie
kilka suszonych pomidorów z oliwy
kila kaparów
sól i pieprz do smaku

Ser wyłożyć do miski i rozdrobnić widelcem.
 Dodać osączone z oliwy,pokrojone na kawałki pomidory i kapary.
Wymieszać razem z serem.
 Dosmaczyć solą i pieprzem.
Wstawić na trochę do lodówki.
Smarować świeże bagietki!










Bagietki francuskie na śniadanie z Jolą.
Piekłyśmy je  w tym samym czasie i tego samego rana jadłyśmy na śniadanie.
Magiczne chwile!

środa, 25 lipca 2012

Świt ,poranek. Kolory dnia.Jajka cocotte z kurkami






Jestem rannym ptakiem.
Nie wiem,jak wygląda świat,kiedy oczy otwierają się dopiero o 9-tej....
Wszystko co najpiękniejsze w początku dnia dzieje się o wiele wcześniej.
Uwielbiam włączać się do życia razem ze świtem.
Wcześnie rano łatwiej mi myśleć, czytać, gotować ,pisać.
Myślałam,jak by to było przesunąć dzień na późny wieczór.
Ale wieczór to już nie dzień...
Wtedy wszystko wygląda inaczej.
Nie to światło, nie te kolory.
Za dużo ciemnych plam, a światło księżyca,choć piękne, wcale mi nie wystarcza.
Zdecydowanie wolę świt.
Tę grę kolorów.
Najpierw nieśmiałych i rozmytych.
Potem zmieniających się w coraz bardziej wyraziste i zdecydowane.
Na tym etapie zabieram się za śniadanie.
Już dawno wiem,jakie będzie.
Wszystko zależy od chwili i rozkładu dnia.
Śniadanie jest lekkie albo całkiem konkretne.
Trwa dwa kwadranse lub dwa razy tyle.
Jak to niedawne...






Jajka cocotte z kurkami

 porcje dla dwóch osób

200g kurek
50g miękkiego masła
200ml śmietany kremówki
sok z połowy cytryny
świeży tymianek
łyżka posiekanego koperku
sól i świeżo zmielony pieprz
4 jajka

Piekarnik rozgrzewamy do 170 st.C.
Kurki czyścimy,myjemy i osuszamy na ściereczce.

Na małej patelni rozgrzewamy 20g masła i podsmażamy kurki z każdej strony, aż nabiorą złotego koloru.Kilka odkładamy do dekoracji.

Dwie trzecie śmietany wlewamy do garnka i gotujemy na średnim ogniu,aż straci jedną czwartą objętości. Dodajemy kurki i sok z cytryny,gotujemy na małym ogniu ok. 5 minut.
Zdejmujemy z palnika,dodajemy listki tymianku,posiekany koper i doprawiamy solą i pieprzem. Odstawiamy do ostygnięcia.

Bierzemy dwie żaroodporne foremki,smarujemy je w środku resztą masła,posypujemy lekko solą i pieprzem.Przekładamy do nich śmietanę z kurkami.Ostrożnie wlewamy na wierzch po jednym jajku,nakładamy na białka pozostałą część śmietany.Pieczemy ok.10 minut.
Białko powinno być ścięte, a żółtko płynne.

Dekorujemy odłożonymi kurkami.Podajemy natychmiast z ulubionym pieczywem.*





Wolicie świt,poranek czy może inne kolory dnia?

* przepis z moimi zmianami z książki M.Roux Jajka

piątek, 18 maja 2012

Śniadanie slow.Pochwała powolności?







Śniadanie slow.
Powolne chwile, które nastrajają na cały dzień.
Optymistycznie.Dają dobrą energię i budzą uśmiech.
Powolne śniadania i wszystkie pozostałe posiłki jadam od zawsze.
Nauczyłam się tego jako małe dziecko.
Pośpiech podczas jedzenia był niedozwolony !
Teraz wolę zjeść na mieście,jeżeli mam mało czasu w domu,niż w panice pochłaniać kolejne kęsy.
Nie daję się wciągnąć okrutnej machinie i ścigać się z życiem.
Starałam się nauczyć tego swoje Dzieci.
Z J. nie poszło mi tak łatwo,bo do dziś nie potrafi jeść wolno i ciągle się spieszy.
No cóż,nie zawsze odnosi się sukcesy.
Ale porażka też czegoś uczy.I pracuję nad J. dalej.






Niedawno kupiłam książkę Carla Honore Pochwała powolności Jak zwolnić tempo i cieszyć się życiem.*
Przeczytałam w jeden wieczór.I choć u mnie z niespiesznym życiem nie jest tak źle,to mam jeszcze wiele do zrobienia,aby zwolnić i naprawdę cieszyć się z każdego dnia.


,Zastanówmy się,jak niszczący wpływ na życie rodzinne wywiera ciągłe zasuwanie po najszybszym pasie codzienności.W czasach gdy wszyscy dookoła gdzieś pędzą, karteczki przyklejane na lodówce stają się w wielu domach główną formą komunikacji.
Wedle danych opublikowanych przez rząd brytyjski,przeciętny rodzic spędza dwukrotnie więcej czasu sprawdzając pocztę i wysyłając maile niż bawiąc się ze swoim dzieckiem.
W całym uprzemysłowionym świecie dzieci wracają ze szkoły do pustych domów,gdzie nie ma nikogo,kto by posłuchał ich opowieści i dowiedział się o ich problemach,sukcesach i obawach.'*





Podczas ostatnich III Warszawskich Targów Książki (10-13 maja) miałam przyjemność być na spotkaniu z Autorem Pochwały powolności.
Carl Honore zmienił swoje życie i stara się cenić każdą jego chwilę.

1.Choć jeden posiłek dziennie jada przy stole z całą rodziną i wspólnie go przygotowują.
2.Kupuje naturalne produkty regionalne na pobliskim targu.
3.Podczas posiłków w Jego domu nigdy nie jest włączony telewizor,komputer i nie odbierają w tym czasie telefonów.
4.Do sypialni nigdy nie zabiera telefonu ani laptopa.


To tylko niektóre punkty z Jego życia slow .
Są mi bliskie,bo również ich przestrzegam.
Uważam,że czynią moje życie bogatszym i szczęśliwszym.
Można powiedzieć,że to niezbyt odkrywcze i wiele osób tak żyje.
Jasne.Ale ile nie!
I te cztery punkty to pierwszy krok do pogodnego jutra.
Polecam Wam też drugą książkę C.Honore Pod presją Dajmy dzieciom święty spokój!.**
To obowiązkowa lektura dla każdego rodzica.






Grzanki z zielonymi szparagami z patelni i jajkiem w koszulce

na dwie osoby

pęczek zielonych szparagów
dwie kromki chleba na zakwasie 
oliwa EV
sól morska i świeżo mielony pieprz
2 wiejskie jajka

Szparagi przebrać,umyć,osuszyć i odciąć końce.Na patelni rozgrzać oliwę i wrzucić szparagi.Smażyć aż się zrumienią ze wszystkich stron.
W tym czasie kromki chleba i zrumienić w tosterze lub na patelni grillowej.
Garnek z wodą postawić na ogniu.Posolić.Dodać pół szklanki białego octu winnego.
Kiedy woda zawrze,zmniejszyć ogień i wolno wylać jajka.Gotować do chwili ścięcia się białka.
Żółtko powinno być płynne.
Na talerz wyłożyć bułkę,szparagi i posypać solą.A następnie jajka.Posypać je pieprzem i podawać.






Jajka na miękko z białymi szparagami

na dwie osoby

pęczek białych szparagów
dwa wiejskie jajka
sól i pieprz

Szparagi obrać,odciąć zdrewniałe końce,umyć i ugotować al dente w wodzie z solą i cukrem - 5 minut.
Odłożyć w ciepłe miejsce.
Jajka ugotować na miękko.Podawać ze szparagami.Posypać solą i pieprzem.





Uwielbiam śniadania slow.
Staram się celebrować każdą chwilę.
A jak jest z tym u Was?
Głosicie pochwałę powolności czy ciągle przyspieszacie?



*Carl Honore, Pochwała powolności Jak zwolnić tempo i cieszyć się życiem , Drzewo Babel 2011
** Carl Honore, Pod presją Dajmy dzieciom święty spokój!, Drzewo Babel 2011

wtorek, 15 listopada 2011

Taki czas kiedy...I śniadanie dla dwojga.





Przychodzi taki czas,kiedy:
odcinam się,
rezygnuję,
wagaruję,
nie korzystam,
nie kontaktuję się,
nie potrzebuję.
Życie codzienne,zabiegane,zakłopotane,nieciekawe przemyka obok mnie.
Cichaczem i bez protestów.
A ja łapię ostatnie promienie słońca ,
przez palce oglądam chmury,
znajduję ostatnie korale jarzębiny,
jak dziecko cieszę się z kwiatów na parapecie,
słucham wierszy Miłosza,które śpiewa Soyka,
czytam jeszcze więcej,niż normalnie.
Oddycham.
Żyję.




...,,Ogrody,moje piękne ogrody!
Takich ogrodów nie znajdziesz na świecie.
Ani tak czystej,wiecznie żywej wody.
Ni takiej wiosny zatopionej w lecie.
Tu trawa bujna do kolan się kłoni,
A kiedy jabłko w trawę się potoczy,
To musisz całą twarz przytulić do niej,
Kiedy za jabłkiem gonią twoje oczy.
Ogrody,piękne moje ogrody!...'

fragment wiersza Czesława Miłosza Piosenka pasterska



Często siadamy do stołu nie mówiąc nic.Jemy,podajemy sobie talerzyki i sztućce.Smarujemy jedno dla drugiego kromki pieczywa.Nalewamy kawę do filiżanek.
Wiemy,co mamy robić.Milczymy razem.W tle ulubione dźwięki.
Tak jest dobrze.Milczenie zbliża.
Niebawem pójdziemy do swoich spraw.Ale teraz są nasze chwile.
Śniadanie dla dwojga.





Konfitura z zielonych pomidorów

2kg zielonych pomidorów 
cukier
5 cm świeżego imbiru
laska wanilii
sok z 1 cytryny

Pokroić pomidory na pół  i wyjąć nasiona. Pokroić pomidory w kawałki i zważyć. Przygotować cukier - połowę wagi pomidorów.
  Pomidory i cukier przełożyć do garnka z grubym dnem.Dodać pokrojony drobno imbir, nasiona z laski wanilii i sama laskę, nasiona i sok z cytryny. Doprowadzić do wrzenia, mieszając, zmniejszyć ogień i zostawić dżem na wolnym ogniu. Gotować,aż zgęstnieje. Od czasu do czasu mieszać.
Zrobić test kropli dżemu na zimnym talerzu.Jeżeli nie rozpływa się ,dżem jest gotowy.
Przełożyć do wyprażonych w piecyku słoiczków.Można zapasteryzować. 
*przepis stąd



Drożdżowe brioszki maślane z płatkami migdałów

250g mąki
7g świeżych drożdży
2 łyżki mleka
szczypta soli
3 jajka
150g miękkiego masła
50g drobnego cukru

Ciepłe mleko wymieszać z drożdżami i odstawić na 10 minut.
Do osobnej miski wsypać mąkę,sól i jajka.Dodać mleko z drożdżami.Wymieszać składniki,aby się połączyły.Wyrabiać ciasto ok.10 minut.
Połączyć masło i cukier.Dodać do ciasta i wyrabiać razem ok.10 minut.
Ciasto powinno być gładkie i lśniące.
Przełożyć do miski i przykryć ściereczka.Zostawić do wyrastania,aż podwoi objętość.
Przebić ciasto ręką,przełożyć do foremek,przykryć i odstawić do ponownego wyrośnięcia.
Piekarnik nagrzać do 200 stopni C.
Posmarować ciasto mlekiem lub żółtkiem,posypać płatkami migdałów.
Wstawić do piekarnika.Piec aż ciasto się zrumieni.Ok.20 minut.
Wyjąć i przestudzić na kratce.

Ciasto po pierwszym wyrośnięciu można na noc wstawić do lodówki.Rano wyjąć, zostawić na godzinę w temperaturze pokojowej i dopiero piec.




Miewacie ,taki czas'?

czwartek, 8 września 2011

Panny Borówczanki.Śniadaniowa podróż sentymentalna.





Pamiętacie ,Na jagody' Marii Konopnickiej?
Łączy nas emocjonalny związek.Mnie i opowiadanie.
Grupa starszaków w przedszkolu.Przedwakacyjny występ dla Rodziców.
Ostatni ,bo potem już szkoła.
Dziewczęta ubrane w białe bluzki,czerwone kubraczki i suto marszczone spódnice w wielkie granatowe grochy.
Panny Borówczanki.
Miałam koszyczek w ręku.I ogromną tremę.
Po występach pożegnanie z przedszkolem,zdjęcia,nagrody.
Dla mnie ,Na jagody'. Mam ją do dziś.
I zdjęcie z przedszkolnego przedstawienia.






Piekłam na śniadanie bułeczki z borówkami.I przypomniało mi się przedszkolne przedstawienie.
Odnalazłam zapomnianą książeczkę. Przeczytałam zanim bułeczki wyciągnęłam z pieca.



Panny Borówczanki

2,5 szklanki mąki przesianej
1/3 szklanki cukru
pół opakowania drożdży instant
1/2 szklanki mleka
1/3 kostki miękkiego masła
1 jajko
szczypta soli
skórka otarta z połowy cytryny
opakowanie borówek

Lukier
sok z cytryny i pół szklanki cukru pudru wymieszać


Do miski wlać ciepłe mleko,wsypać cukier i drożdże.Wymieszać i odstawić na 10 minut.
Dodać przesianą mąkę,sól,jajko,masło.Wymieszać.
Blat podsypać mąką i wyjąć ciasto.Wyrabiać 10 minut.
Dodać skórkę cytrynową.Jeszcze raz wyrobić.Miskę posmarować oliwą.Włożyć wyrobione ciasto.Oprószyć je mąką.Przykryć ściereczką i odstawić na godzinę  lub półtorej.
Piekarnik nagrzać do temperatury 190 stopni C.
Wyrośnięte ciasto wyłożyć na blat.Rozciągnąć i uformować prostokąt.
Ułożyć borówki.Ciasto zrolować i pokroić na porcje.Wyszło mi siedem.
Formę wysmarować masłem lub  wyłożyć papierem do pieczenia.
Ułożyć porcje ciasta obok siebie.
Posmarować mlekiem.Piec do zrumienienia ciasta.20-25 minut.
Posmarować lukrem i udekorować paseczkami skórki cytrynowej.
Jeść jeszcze ciepłe w towarzystwie ulubionej kawy.




Przy śniadaniu oglądałam swój album z dzieciństwa .
Tyle dziecięcych uśmiechniętych twarzy.
Teraz już dorosłych,niekiedy zapomnianych.
Magiczny czas.
Sentymentalna podróż.






Smacznego i pięknego dnia Kochani!