poniedziałek, 30 stycznia 2012

Wałkowanie na cztery ręce. Pasta fresca.19!TU i TAM.





Tak niewiele potrzeba.
Mąka ,jajka ,oliwa.
I dłonie.
One są tu najważniejsze.
Kilka chwil zamkniętych w krawędziach stolnicy.
Ruchy miarowe,czułe,gdy trzeba stanowcze.
Wytrwałość nagrodzona cieniutkim arkuszem.
Niczym kupon materiału czeka na skrojenie.
Pasta fresca.
A przy stolnicy Anna-Maria i ja.
Zobaczcie co wyszło spod naszych rąk.







Wałkowanie makaronowego ciasta to coś więcej,niż fizyczne ruchy.
Poprzedza je metafizyczny proces zagniatania.
Kiedy zanurzam ręce w mące,wbijam jajka,a potem dodaję kolejne składniki wiem,że zaczął się piękny czas.Na moich oczach i za pomocą moich rąk najpierw powstanie chaotyczny zbiór.
Potem zacznę go zlepiać w jedną całość.Dojdę do etapu stworzenia kuli,którą będę rzeźbić.
Ugniatanie,obracanie,rozkładanie i sklejanie.
I tak przez dłuższy moment.
Kula staje się coraz bardziej elastyczna i miękka.
Coraz chętniej współpracuje z dłońmi.Poddaje się.
A ja wyczuwam coraz więcej ciepła.
Duet dłonie i ciasto zaczyna stawać się jednym.
Czas się zatrzymać.Dać odpocząć ciastu i dłoniom.
A potem rozpocząć wałkowanie.
Bez planu.
Tak jak w duszy zagra.
I krojenie.
Aż powstanie makaron.Szeroki i cienki.
Pasta fresca na dwa dania.
Przepyszny finisz!


Ciasto makaronowe

3 szklanki włoskiej mąki typ ,00'
1 szklanka semoliny
4 duże wiejskie jajka
szczypta soli
łyżka oliwy EV

Na stolnicy usypać kopiec z mąki,zrobić wgłębienie i wlać wybite wcześniej jajka.Dodać sól i oliwę.
Zagarniając wszystkie składniki do środka,zlepiać je w jedną całość.
Kiedy się połączą,zagniatać nadgarstkami  i obracać tak długo,aż ciasto zacznie być miękkie,elastyczne i gładkie. Trwa to ok.20-30 minut.
Uformować kulę i zawinąć ją w folię spożywczą.Zostawić na stolnicy aby odpoczęło.Na ok.20-30 minut.Następnie odkrawać nożem małe kawałki - resztę ciasta zawijać w folię aby nie wysychało, i wałkować cienkie płaty.Z płatów wykrawać makaron o dowolnej szerokości.
Posypywać pokrojony makaron dodatkową mąką,aby się nie sklejał.
Wrzucać partiami na osolony wrzątek z dodatkiem łyżki oliwy.Gotować ok.3-4 minuty w zależności od grubości i odcedzać na sicie.
Jeść najlepiej świeży.

Nadmiar makaronu układam na blasze wyłożonej papierem do pieczenia i podsuszam w piekarniku w temperaturze 50 st.C . Zamykam w słojach.




Tagliatelle z sosem mascarpone.Tagliatelle di salsa con mascarpone.

125g sera mascarpone
50g tartego parmezanu
biały pieprz i sól do smaku
łyżka oliwy EV
żółtko
łyżeczka soku z cytryny i otarta skórka

W rondelku podgrzać ser mascarpone i oliwę,dodać żółtko.Mieszać na małym ogniu aż się połączą.
Zdjąć z ognia.Doprawić solą i pieprzem.Dodać sok i skórkę z cytryny.Wymieszać z tartym parmezanem.
Dodać świeży makaron.Wymieszać i od razu podawać.
Pyszne i proste danie. Z kieliszkiem wina smakuje jeszcze lepiej...







Ravioli z jajkami .Uova da raviolo.

Nadzienie:
kozi twaróg,najlepiej własny - przepis tu
biały pieprz i sól do smaku
łyżka oliwy truflowej lub zwykłej
wiejskie jajka - tyle,ile chcemy mieć ravioli
trufla z zalewy pokrojona na cienkie plasterki
pół kostki masła



Ser połączyć z pieprzem,solą i oliwą.
Z ciasta wyciąć dwa pasy o szerokości 5-6 cm. Na jeden z nich w odległości 7 cm  wykładać po łyżce sera.
W serze zrobić wgłębienie i w każde włożyć ostrożnie żółtko oddzielone od białka.
Przykryć drugim pasem ciasta. Przycisnąć brzegi wokół każdego nadzienia.Wyciąć ravioli za pomocą radełka. Pierożki kłaść ostrożnie na wrzątek i gotować nie przewracając ok.3 minuty.Żółtko powinno był płynne.
Wyjmować delikatnie łyżką cedzakową.Polać roztopionym masłem i udekorować plasterkami trufli.
Zamiast trufli można je posypać startym parmezanem.

*inspiracja stąd




Domowy makaron,kozi ser i płynne żółtko.
Chrupiące płatki trufli.
Wyjątkowo udana kompozycja.
Delektujcie się popijając delikatnym i najlepiej z ravioli komponującym się verdicchio.
Lub innym ulubionym białym winem.

Viva la pasta!


















91 komentarzy:

  1. no i super tylko uczyć się gotować pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Viva la pasta! Pysznie się z Panią wałkuje! Koniecznie do powtórzenia - marzy mi się przy wspólnej stolnicy;)
    Częstuję się obydwoma daniami!
    Jak zawse było pysznie i jak zawsze niecierpliwie czekam na kolejny raz!
    Uściski:*

    OdpowiedzUsuń
  3. Aniu,o tak .Wspólna pasta koniecznie na bis.
    Pysznie było.Wyjątkowo.
    Do następnego.
    Cmok!

    OdpowiedzUsuń
  4. Amber, nie kuś! Mam zakaz jedzenia pszenicy i jaj - i zapewne z tego powodu, nie będąc miłośniczką past, Twoje propozycje mam ochotę zlizać z monitora! Zresztą - świeży makaron to całkiem inna bajka...

    OdpowiedzUsuń
  5. An-no,no co to znaczy?!
    Wpadaj do mnie i po pierwszym daniu wpoję Ci tę miłość do pasty!

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowne pasty! Te trufelkowe plasterki... aż mi ślinka pociekła :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu,dziękuję.
      Trufelkowe plasterki baaaaardzo lubię.

      Usuń
  7. Aniu!!!!! ale dajesz po wszystkich moich zmysłach , naprawdę-cudo i to cudowne i to w kilku wersjach

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Aluś,no co Ty! naprawdę?
      To mi miło jak nie wiem co.
      Uściski!

      Usuń
    2. tak na 100% prawda, kolor ma cudny ,ale nie tylko oczy cieszy

      Usuń
    3. O tak.Cieszy też podniebienie.
      Polecam Ci Alu.
      I dziękuję.

      Usuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  9. Pięknie żółty jest Twój makaron, Amber. Cieszy oczy - słonecznie się zrobiło od jego koloru.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haniu,kolor makaronu jest zależny od jakości jajek.
      Ale smak jest ważniejszy.
      Dziękuję.

      Usuń
  10. piękny kolor tych wstążek i ravioli:))) żaden sklepowy tak nie wygląda! cudo:))) pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  11. Goh.,miłe to słowa.Dziękuję.
    Ze sklepu,o nie!Domowy bez konkurencji.
    Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  12. Już od dawna noszę się z zamiarem i takie wpisy jak ten powoli mnie do zrobienia wreszcie swojego domowego makaronu przekonują. Twoja pasta wygląda Aniu niezwykle smakowicie. Aż ślinka cieknie :-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Joanno,mam nadzieję,że się zmobilizujesz.
      To wspaniała frajda, a smak boski.
      Dziękuję za komplementy.
      Pozdrawiam Cię ciepło.

      Usuń
  13. Aniu obie wersje mnie zachwycają, makaron z serami należy do moich ulubionych, ale tego ravioli to pewnie tak szybko nie zapomnę :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kamila,makarony to moja wielka słabość...Przyznaję.
      A te ravioli,naprawdę warte grzechu.
      Serdeczności!

      Usuń
  14. Twoje dłonie stworzyły coś naprawdę wspaniałego, sama nie mogę się zdecydować którą opcję wybiorę, ale chyba jednak ravoli z dodatkiem niepowtarzalnych trufli :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Świetnie!
      To dobry wybór.
      Smacznego i pozdrawiam Cię!

      Usuń
  15. Aniu, jak pięknie opisane. Wszystko to prawda. Taka domowa pasta, to wspaniała sprawa! Nie tylko jedzenie, ale właśnie ten cały rytuał przed ...
    Oba dania zjadłabym teraz, bo właśnie mi w brzuchu burczy ... A to ravioli z żółtkiem, to podwójną porcję:)
    Ciepłe pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu,wielkie dzięki!
      Rytuał ma takie znaczenie,że może nawet jest ważniejszy,niż samo jedzenie?
      Częstuj się proszę.

      Usuń
  16. ha, do domowego ravioli przymierzam się od dawna, może w końcu się odważę:), a własny makaron baardzo lubię robić:)

    OdpowiedzUsuń
  17. Aniu, to strasznie przyjemne doswiadczenei czytac o Twej zabawia z makaronem, rece w mace, piekne chwile, niby prosta codziennosc, jednak jaks inna :) O i tak, nei ma lepszej pasty od fresca! Pozdrawiam cieplo :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Buru,naprawdę daje mi to ogromną frajdę.
      Taka prosta robota przy stolnicy właśnie.
      Dziękuję.

      Usuń
  18. Już mi się podoba, makaron uwielbiam ,pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
  19. Piszesz Aniu o metafizyce zagniatania ciasta, coś czuję ze myślimy dokładnie to samo, opisując to zupełnie innymi słowami.. Bo dla mnie zagniatanie ciasta jest do bólu fizyką - i dlatego właśnie to uwielbiam, wszystko proste, oczywiste, zero kombinowania, kilka prostych składników, ruchów i spodziewany efekt - chociaż może powiedziałabym: poezja codzienności? Od poezji do metafizyki chyba nie tak daleko? :-)

    A z innej beczki to nie ma lepszego makaronu niż pasta fresca właśnie :)

    Serdeczności moc :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moniko,chyba jest bardzo blisko jednak.
      Poezja takich prostych czynności mnie zachwyca i porywa bez reszty.
      A świeży makaron,bezcenny.
      Miłego dnia Ci życzę!

      Usuń
  20. Pięknie obie napisałyście o zagniataniu ciasta, a ja muszę się przyznać, że po kilku ręcznych zagniataniach, z nawet niezłym rezulatem, spróbowałam wyrabiania ciasta makaronowego w robocie kuchennym. I tak już chyba zostanie, bo nigdy przedtem nie wyszło mi tak aksamitne i gładkie ciasto! Ale zostawiam sobie opcję ręcznego zagniatania, gdy będę chciała pozbyć się nadmiaru energii :-)

    Piękna żółta pasta, Amber!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bee,ależ zagniatanie ręczne to prawdziwa manufaktura i kontakt z kulinarną materią.
      Też mam dobry robot,któremu jednak takich magicznych czynności nie powierzam. Jeszcze?
      Dziękuję!

      Usuń
  21. rewelacja...zreszta cokoliwek tu napisać to za mało...wygladaja bosko!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Angie,dzięki.
      I bosko smakują.Naprawdę.
      Pozdrawiam Cię!

      Usuń
  22. Pięknie napisane, w zagniataniu ciasta jest coś takiego, że można zapomnieć o całym świecie, najlepsza terapia na zmartwienia. Zakochałam się w tych ravioli, to płynne żółtko do mnie przemawia i cała kombinacja smaków, cudne!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Malino,dokładnie tak jest.
      Coś niezwykłego!
      A ravioli,no cóż,koniecznie je spróbuj.
      Dziękuję!

      Usuń
  23. O tak! uwielbiam domowy Makaron. Ale przyznaję się bez bicia, że akurat wałkowanie to najmniej lubiana przeze mnie czynność w całym procesie tworzenia.
    -----------------------------------
    Zapraszam:
    Para w kuchni.
    Na turystyczny szlak!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tofko,czyli lubisz zagniatać, a już wałkować niekoniecznie.
      U mnie obie czynności mają siłę magii.
      Pozdrowienia!

      Usuń
  24. Pięknie zobrazowałaś znienawidzoną przez wielu czynność zagniatania makaronu. Niestety ja coraz częściej wyręczam dłonie maszynką, która chociaż wygodna to zawsze bezdusznie tworzy nieskazitelne płaty ciasta....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szarlotku,miłe Twoje słowa...
      No tak,maszynka jest mega bezduszna i dlatego jej nie używam.
      Czeka sobie,aż dłonie będą mniej chętne...
      Pozdrowienia ślę!

      Usuń
  25. Ale piękny makaron!! Chyba sama zagniotę w weekend, bo narobiłaś mi smaku na takie świeże żółciutkie tagliatelle :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Jasne,że zagnieć.
    Pysznyyyyyyyyyyyyyyy.
    Całus!

    OdpowiedzUsuń
  27. Już wieki nie robiłam makaronu własnoręcznie. Ale jak tu się oprzeć takim ravioli z magicznym nadzieniem? Cudowny opis, aż się chce zagniatać i wałkować ;-)
    Ściskam czule!

    OdpowiedzUsuń
  28. Inkwizycjo,zebrać się kiedyś trzeba...
    Na taki zimowy czas to bardzo energetyczne zajęcie.A jaki pyszny rezultat!
    Ravioli Ci szczególnie polecam.
    Moc pozdrowień ślę!

    OdpowiedzUsuń
  29. Jak Ty masz dobrze....taki makaron..piękny, pachnący i własnej roboty! Też chcę!!!

    OdpowiedzUsuń
  30. Małgosiu,to nic trudnego.
    Zakasuj rękawy i jest!
    Serdecznie Cię pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  31. Aniu piękności. Grubość ma taką jak dla mnie idealną. A i ravioli wspaniałe. Pozdrawiam najserdeczniej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Karolina,dzięki.
      Cieszę się,że Ci odpowiadają moje makaronowe dania.
      Może przy następnej okazji wpadniesz do mnie na pastę?
      Uściski!

      Usuń
  32. Świetne makarony Aniu! Po prostu cudowności!
    Domowe, pachnące, wspaniałe. O tak :) Viva la pasta!
    Pozdrawiam ciepło:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Majano,jakie sympatyczne słowa.
      Mam nadzieję,że mi się nie przewróci w głowie...
      Dziękuję.
      Smacznie Cię pozdrawiam!

      Usuń
  33. o matko! alez bym zjadla te Twoje pysznosci! (p.s. przez krotka chwile wydawalo mi sie, ze temperowalas kredki w kuchni, ale doczytalam, ze to trufle :)) pozdrawiam cieplo

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Domolubna,zawsze możesz wpaść...Nawet wirtualnie.
      Kredek dawno nie temperowałam,ale krojona trufla ma z tym wiele wspólnego.
      Pozdrawiam Cię!

      Usuń
  34. cudowne propozycje!!! chociaż za makaronem średnio przepadam to wasze przepisy bardzo mi podpasowały i biorę w ciemno:) buziaki

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Reniu,to my Cię przekonamy do makaronów!
      Fajnie,że Ci się podobają.
      Ciepłe pozdrowienia z mroźnej stolicy!

      Usuń
  35. Obie propozycje wyglądają pysznie, ale to żółtko wypływające z ravioli jest po prostu boskie!!

    OdpowiedzUsuń
  36. Konwalie,miło to czytać.
    Te ravioli bardzo Ci polecam.
    Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  37. Ten post trafił w moje zamiary- przymierzam się do domowego makaronu. Efekty Waszej współpracy- rewelacyjne :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grażyna,to świetnie!
      Mam nadzieję,że rezultaty pokażesz na blogu.
      Dziękujemy!
      Pozdrowienia ciepłe.

      Usuń
  38. w makaronowym stadium najbardziej lubię krojenie!
    na szerokie i cienkie wstążki,choć nie pogardzę i ciut grubszym w strukturze;)
    tagliatelle z takim sosem to bym zjadła;)a w ravioli ujął mnie twarogowy farsz,za którym przepadam,muszę kiedyś wypróbować kozi.
    pozdrawiam serdecznie!
    m.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Monisiu,przyznam ,że krojenie to ekscytująca faza.
      Połączenie makaronu z serami daje pyszny efekt.Kozi ser w tych ravioli sprawdził się idealnie.
      Pozdrowienia!

      Usuń
  39. Uwielbiam makarony! A Twoje tak pysznie wyglądają:)

    OdpowiedzUsuń
  40. Atino,to witaj w klubie pasty!
    Pozdrawiam Cię.

    OdpowiedzUsuń
  41. pięknie to opisałaś! jak artystyczne dzieło! przyznam szczerze, że potrawy trzeba robić z duszą, z artyzmem. Przecież sztuka kulinarna to tworzenie!

    OdpowiedzUsuń
  42. Aga,dokładnie tak jest.
    Dla mnie każde gotowanie to magiczny proces.
    Dziękuję!

    OdpowiedzUsuń
  43. piękny blog, nietuzinkowe przepisy!!!, niestety teraz muszę upichcić magisterkę, więc za makaron wezmę się w następnej kolejności :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. madame.Tico,dziękuję.
      Jak magisterka będzie gotowa,to makaron zapisz do zrobienia.
      Ciepło Cię pozdrawiam!

      Usuń
  44. nie ma to jak domowy makaron :)

    OdpowiedzUsuń
  45. Muszę wypróbować przepis, piękne zdjęcia :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  46. Kermeet, zachęcam.
    Dziękuję i pozdrawiam Cię!

    OdpowiedzUsuń
  47. Mouth watering, simply irresistible, and beautiful! Can't ask for more ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dewi,thank you for your kind words.
      I invite you to a paste!

      Usuń
  48. Egg based pastas, so beautiful and elegant!

    OdpowiedzUsuń
  49. Un plato de pasta delicioso con ese relleno de queso y esas láminas de trufa.....irresistible! un beso

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Eva,estoy muy contento.
      Los invito a raviolis.
      Petons!

      Usuń
  50. Jeśli makaron już zrobiony, ugotowany i zjedzony, czas na zabawę serialową :-)

    http://zmagazynu.blogspot.com/2012/02/seriale-seriale.html

    OdpowiedzUsuń
  51. Bee, ten już zjedzony,ale zabieram się za następny!
    Dziękuję za wyróżnienie,tylko ja sporadycznie zaglądam do telewizora, a jadynym serialem,jaki oglądam jest dr House.

    OdpowiedzUsuń
  52. ale ma piękny kolor!
    z sosem mascarpone - aż ślinka cieknie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kasiu,kolor własnego makaronu jest zawsze taki piękny.
      Smacznie było!

      Usuń
  53. Wspaniałe zdjęcia, wspaniałe danie :)
    Nie ma jak praca na cztery ręce ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grażyna,wspólne gotowanie jest bardzo przyjemne.
      Dziękuję.

      Usuń
  54. Zachwyciłyście mnie Waszą kolejną wędrówką ...cudowną, kolorową i jakże przepyszną ....zachęciłyście mnie do zrobienia swojego makaronu:) ....robiłąm takowy w dzieciństwie z Babcią:) przepyszny był:) pozdrawiam cieplutko Jolanta Szyndlarewicz

    OdpowiedzUsuń
  55. Jolu,powtórki z dzieciństwa są cudowne.
    Dają tyle pozytywnej energii.
    A jak już powtórzysz,to własny makaron będzie często w Twojej kuchni.
    Pozdrowienia Ci przesyłam!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny na moim blogu.