poniedziałek, 31 maja 2010

Pain de Compagne. Weekendowa Piekarnia # 75.


Pain de Compagne
/w kształcie tiary/

Pate fermentee:
265g  maki pszennej chlebowej
170g wody
1/8 łyżeczki drożdży instant
Przygotowanie: Wieczorem przed pieczeniem wymieszać wszystkie składniki pate fermentee do momentu połączenia /mieszanina powinna mieć temp.21 st.C/.Odstawić pod przykryciem na 1 godz. w temperaturze 21 st. C a następnie włożyć do lodówki na noc.

Ciasto właściwe:
235g maki pszennej chlebowej
25g maki żytniej
190g wody
10g soli
1 łyżeczka drożdży instant
całe pate fermentee /443g/

Przygotowanie:
Rankiem podzielić pate fermentee na kawałki wielkosci orzecha do ogrzania do temp. pokojowej przez 1 godz. Nastepnei wymieszać wszystkie składniki caista chlebowego tylko do momentu rozmieszania. Mieszanina powinna mieć temp. 24 st. C. Nastepnie wyrobić przez10-15 minut. głądkie, elastyczne ciasto. Włożyc do naoliwionej miski i odstawic do wyrosnięcia na 1 godz.
PO tym czasie wyjąć ciasto, uformować w kule i pozwolić mu odpocząć chwilę. Następnie by stworzyć tiarę, należy uformować trzy podłużne, grube bochenki.
Ja ułożyłam je na omączonym płótnie oddzielnie na czas wyrastania.Wkładając do pieca na blachę ułożyłam je blisko siebie.
Piec w 230 st.C przez 25-30 minut /przez pierwsze 10 minut z parą/. Odstawić na kratce do wystygnięcia.


Bardzo lubię takie pieczywo.Jest mięciutkie, puszyste i szybko znika!
Niestety, w czasie pieczenia wszystkie części tiary połączyły się w jedną całość. Nie  wpłynęło to oczywiście na smak chlebka.Następnym razem włożę jakieś naczynie w środek, nawet na czas pieczenia.

niedziela, 30 maja 2010

Omlet.Śniadanie ze... szparagami.



A kto powiedział,że to już koniec szparagowania? Nic z tego, u mnie codziennie pojawiają się nowe pęczki.Naprzemiennie - raz białe, raz zielone.
Dzisiaj w śniadaniowej odsłonie.

Omlet ze szparagami
2 wiejskie jajka
szparagi - główki białych
dymka ze szczypiorkiem
parmezan starty
sól,pieprz
masło do smażenia

Szparagi blanszuję 3 minuty w osolonej wodzie. Odcedzam. Jajka roztrzepuję widelcem,dodaję pokrojoną dymkę ,sól,pieprz.Mieszam.
Na patelni rozgrzewam masło, wylewam masę jajeczną.Kiedy część się ścina, płynne jajka wylewam pod spód. I tak aż płynna masa  prawie się nie zetnie. Wykładam na nią szparagi, posypuję parmezanem.
Wykładam na ogrzany talerz, składam.Gotowe!


sobota, 29 maja 2010

Chlebek z pesto.Kuchenna aromaterapia.


Bardzo mi smakuje tego typu pieczywo.Urozmaicone niebanalnym dodatkiem.Łatwe w przygotowaniu i przede wszystkim smaczne. A jakże!
Chlebek zapożyczyłam z blogu Liski Pracownia wypieków
http://pracowniawypiekow.blogspot.com/. A przepis pochodzi z The knead for bread.

Ciasto:
2 szklanki ciepłej wody
2 łyżki oliwy z oliwek
2 łyżki cukru
1/2 szklanki odtłuszczonego mleka w proszku
1 łyżka soli
1 łyżka drożdży instant
5-5 1/2 szklanki mąki pszennej chlebowej

Nadzienie:
2/3 szklanki pesto
1 szklanka tartego parmezanu

W dużej misce połączyć wodę,oliwę, cukier, mleko w proszku,sól i drożdże.
Dobrze wymieszać do uzyskania jednolitej konsystencji.Dodać filiżankę mąki i mieszać drewnianą łyżką aż będzie gładkie.Dodać jeszcze jedna filiżankę mąki i zrobić to samo. Posypać połową szklanki mąki stolnicę i położyć na niej ciasto.Zacząć je ugniatać i powoli dodać więcej mąki, aż ciasto nie będzie przyklejać się do stolnicy. Ugniatać przez około 8-10 minut.Dodać trochę oliwy z oliwek do miski /około łyżki/. Przełożyć ciasto do miski, przykryć folią i odstawić w ciepłe miejsce na godzinę, by podwoiło objętość.



Podzielić ciasto na dwie połowy. Z każdej połowy uformować prostokąt 20x 35 cm.Posmarować połową pesto,posypać parmezanem i zwinąć wzdłuż dłuższego boku. Następnie przekroić na środku wzdłuż i spleść je razem tak, by nacięcie z nadzieniem pozostawało na górze.
Przełożyć chleby do keksówek o wymiarach 12,5x20cm.
Posypać parmezanem,przykryć folią i odstawić do wyrastania na ok. godzinę.Piekarnik nagrzać do 175 st. C.Wstawić chlebki i piec je ok 30-35 minut do zrumienienia.
Wystudzić na kratce.

Moje uwagi:
*piekłam z połowy składników
*ciasto wyrabiałam jak zwykle ręcznie. Było bardzo rzadkie
*dałam za mało pesto
*zaplatanka popsuła mi się w czasie wyrastania i pieczenia...




Chlebek jest wyjątkowo smaczny i aromatyczny. Pesto zrobiło swoje. Ciągle pachnie nim cały dom!

piątek, 28 maja 2010

Kierunek Wietnam. Sałatka.


Wracam do azjatyckiej kuchni dość często.To rodzaj jedzenia, który u nas nigdy się nie znudzi i zawsze zaskakuje. Smakami, kolorami,doborem składników.
Tym razem prosta:
Sałatka wietnamska z makaronem ryżowym i mięsem kraba
125g makaronu ryżowego /jak najcieńszego/
mięso gotowanego kraba 
świeża kolendra
pęczek rzodkiewek
świeży ogórek średniej wielkości
2 łyżki pinii

Sos:
50 g cukru
75ml sosu rybnego
75ml soku z cytryny
papryczka chilli /bez pestek/
dwa ząbki czosnku
dwie łyżeczki imbiru świeżo startego



Makaron ryżowy zalać wrzątkiem i odstawić na 5 minut,żeby zmiękł.
W tym czasie w misce wymieszać składniki sosu. Zielony ogórek ze skórą pokroić na cztery, wyjąć pestki i pokroić w kostkę.Wrzucić do sosu. Rzodkiewki opłukać, pokroić w talarki i dodać do sosu.Wymieszać.
Na suchej patelni podprażyć pinie.Mięso kraba odsączyć, jeżeli jest z puszki.
 Makaron odcedzić i przelać zimną wodą. Zostawić na sicie ,żeby odciekł.I dodać do sosu.Dodać część mięsa z kraba i kolendry dość grubo pokrojonej . Wymieszać.
Sałatkę posypać resztą mięsa kraba, kolendrą i piniami. Zaraz podawać.



przepis z programu Rachel Allen, kanał kuchnia tv

Moje uwagi:
*dodałam cukier brązowy muscovado
*użyłam mięsa kraba z puszki dość drobno posiekanego
* mój makaron ryżowy był średniej grubości, dlatego gotowałam go 3 minuty


czwartek, 27 maja 2010

Lody z suszonymi śliwkami i koniakiem.


Wspaniale smakują dobre lody.To znaczy takie gęste, zawiesiste,bardzo kremowe.Rozkosznie rozpływają się w ustach i nie można przestać ich jeść...
Niestety, nie mam maszynki do lodów i mogę jedynie ,ulepszać' gotowe.
Inspiracją tego deseru były lody Marco Pierre'a Whitea, które wykonał w swojej Piekielnej kuchni.

Lody z suszonymi śliwkami i armaniakiem
Glace de pruneau et Armagnac

200g drylowanych suszonych śliwek
armaniak, tyle aby pokrył śliwki
250ml lodów waniliowych
kilka listków mięty

1. Śliwki moczyć w armaniaku kilka godzin.Wyjąć i pokroić.Armaniak zachować.
2. Zmieszać armaniak z lodami waniliowymi, dalej ubijać je w maszynce,aż masa stężeje.
3. Przed podaniem ułożyć dwie gałki lodów na każdym talerzu i przybrać dookoła śliwkami oraz pozostałym armaniakiem.Na wierzchu położyć listek mięty.

Uwaga: jeśli nie masz maszynki do lodów,możesz użyć lodów ze sklepu.




Moje uwagi:
*śliwki moczą się u mnie w koniaku Martell...Ale o wiele dłużej, niż kilka godzin,bo używam takich ,pijanych' owoców do różnych deserów.
* wykorzystałam lody chałwowe Grycan
* nie przybrałam miętą,bo nie mogłam się doczekać, kiedy je zjem!



Są niesamowicie pyszne!

środa, 26 maja 2010

Izraelskie obrazki. Humus i pita.



Kocham podróże. Poznawanie nowych miejsc, ludzi, kultury i zwyczajów.Zawiera się w tym kuchnia rzecz jasna.Bez kuchni nie ma kultury ani tradycji.
 Izrael to szczególny punkt ma mapie świata.Ciągle w konflikcie z Autonomią Palestyńską , z korzeniami religii, do której przyznaje się wiele kościołów, z  dziewczynami na ulicach uzbrojonymi po zęby.Nowoczesny i jednocześnie pełen tradycji.Barwny,wielonarodowy,wielowyznaniowy.
Oto moje ,zapiski' z niedawnej podróży .


Przyroda zachwyca rżónorodnością i obfitością. Kolorami, smakami.



 Suk w Jerozolimie. Jedyny w swoim rodzaju. Niepowtarzalny.


Na ulicach swojski klimat.Wpływy judajskie mieszają się z arabskimi i europejskimi.



Jeżeli chodzi o kuchnię, to królują dwie- judajska ,koszerna i arabska.
Uwielbiam humus w połączeniu z pitą. Mogę to jeść nieustannie.Toteż przygotowałam ten przysmak na pamiątkę izraelskiej podróży.

Humus
40dkg ciecierzycy
2 ząbki czosnku
3 łyżki pasty sezamowej tahini
sok z połowy cytryny
1 łyżka oliwy z oliwek
2 łyżki świeżej kolendry lub natki pietruszki
ostra papryka w proszku do posypania

Ciecierzycę opłukać, namoczyć na noc.Ugotować do miękkości. Odcedzić na sicie.Dodać roztarty czosnek, tahini,sok z cytryny, oliwę. Wszystko dokładnie utrzeć na gładką masę.

Humus podawać polany oliwą, posypany papryką i natką.

Pita
1,5 szklanki mąki pszennej
pól szklanki ciepłej wody
1/3 łyżeczki soli
1 dkg drożdży
mąka do podsypywania placków

Drożdże wymieszać z trzema łyżkami wody i odstawić na 10 minut w ciepłe miejsce,żeby zaczęły rosnąć.
 Do miski przesiać mąkę i sól.Dodać drożdże i pozostała wodę.Wymieszać składniki,żeby się połączyły.
Zagnieść ciasto, wyrabiać aż będzie gładkie - ok. 5 minut.
Podzielić je na porcje - mnie wyszło 5 chlebków.Ułożyć na posypanej mąką stolnicy,przykryć ściereczką i odstawić w ciepło na 30 minut.
Kiedy ciasto podrośnie, każdy kawałek podsypać mąką i rozwałkować na placek, dość cienki.Znowu ułożyć na omączonym blacie,przykryć i zostawić w cieple na godzinę.
 Znowu rozpłaszczyć ręką placki i rozwałkować, zostawić pod przykryciem na kolejne 30 minut.Piekarnik nagrzać do 220 stopni.
 Piec na blasze podsypanej mąką, w górnej części piekarnika ok.10 minut.Chlebki powinny być jedynie przyrumienione.
Podczas pieczenie chlebki bardzo wyrastają,ale opadają po wyjęciu z pieca.
Po wystudzeniu można przetrzymywać zawinięte w folię ok. tygodnia. Przed zagrzaniem skrapiamy je wodą.

*Ja przygotowuję ciasto na pitę wieczorem i zostawiam na noc w lodówce.








                           
                                                                                                                                   

Pyszna lektura i Wojciecha Pszoniaka gołąbki z łososiem.



Uwielbiam czytać książki kucharskie, w których obok przepisów jest coś więcej.
Wchodzę wtedy w świat Autora, poznaję Jego kulinarne gusty,wyobrażam sobie Jego kuchnię...
 Książka Pszoniak& Co. czyli Towarzystwo Dobrego Stołu do takich należy.
 Jest tu pełno wspomnień, rodzinnych spotkań i biesiadowania w towarzystwie przyjaciół.
 Wojciech Pszoniak robi to pięknie!



Pszoniak & Co. czyli Towarzystwo Dobrego Stołu, Noir Sur Blanc

Gołąbki z łososiem
składniki na cztery osoby:
1 świeży łosoś /miałam 1 kg filetów z łososia/
2 średnie eszalotki /dałam 4 dymki/
100g białego wytrawnego wina
sos sojowy
włoska ,karbowana 'kapusta /użyłam młodej zwykłej/
zielona kolendra /dałam tajską pastę z kolendry/


1. Łososia pokroić na dwucentymetrowe porcje; marynować dwie godziny w sosie sojowym.
2. odrzucić zewnętrzne liście kapusty;pozostałe obgotować krótko (5 minut) w osolonej wodzie.Po ostudzeniu ściąć wystające ku górze grube środki liści, tak by nie utrudniały zawijania.
3. Pokroić drobno eszalotkę, obsmażyć na łyżce oliwy,dodać białe wino.Poddusić przez chwilę i odstawić.Następnie dodać posiekane drobno listki kolendry i wymieszać.
4. smarować tym liście kapusty, kłaść kawałeczki łososia i zawijać.
5. Gotować na przez 20 minut.Podawać skropione olejem sezamowym, z białym wytrawnym winem ( może być sauvignon lub białe bordeaux) i garstką ryżu.

* gotowałam 10 minut w szybkowarze z wkładką do gotowania na parze  
* podawałam bez ryżu



Dlaczego wybrałam ten przepis spośród wielu ciekawych w tej książce? Bo nigdy nie jadłam gołąbków z łososiem. Dodatkowo pociągały mnie gotowane na parze.
Są oryginalne, niebanalne w smaku. Pyszne!

wtorek, 25 maja 2010

Pstrąg z rusztu i pieczone pomidory



J. nad Atlantykiem bez pamięci objada się  owocami morza !
Ja przypominam sobie portugalskie klimaty i ...przyrządzam pstrąga w pysznym towarzystwie.

Pieczone pomidorki
gałązki pomidorków cherry
szalotki
czosnek
rozmaryn
pieprz,sól,oliwa

Nagrzewam piekarnik do 220 stopni. Pomidorki ,szalotkę i czosnek układam w naczyniu żaroodpornym.Polewam oliwą, dodaje rozmaryn, pieprz i sól.Zapiekam ok. 25 minut.



Pstrąg pieczony na grillu
pstrąg wypatroszony i oskrobany
plasterek cytryny
kawałek masła
gałązki kolendry
sól morska i pieprz cytrynowy

Pstrąga solę w środku,posypuję pieprzem.Do środka wkładam kawałek masła,cytrynę i kolendrę.
Układam na grillu i piekę z obu stron, polewając oliwą.Kiedy mocno zrumieniony.Wyjmuję i układam na ogrzanym talerzu.
Obok układam upieczone pomidorki.

sobota, 22 maja 2010

Pieczone szparagi.Ciasto czekoladowe i spotkanie z J.



Z J. znamy się od dzieciństwa. Mamy wspólne pasje, gusty,podobne spojrzenie na wiele spraw.Jako małe dziewczynki razem zbierałyśmy kolorowe papierki po cukierkach,szkiełka,kolekcjonowałyśmy lalki...
I chodziłyśmy do tego samego przedszkola.
Dzisiaj spotykamy się,żeby rozmawiać głównie o roślinach, haftach i ręcznych robótkach. I o psach.
J.piecze pyszne ciasta.Lubimy też razem zasiąść do stołu.
Przygotowałam dla nas:

Szparagi pieczone
przepis Agnieszki Kręglickiej opublikowany w 'Wysokich Obcasach' pt.szparagi z woka, zmieniony przeze mnie na pieczone szparagi


ok.0,5kg zielonych szparagów
1 szalotka pokrojona w plasterki lub gruby szczypior /użyłam dymki ze szczypiorem/
korzeń imbiru pokrojony w cienkie plasterki
2 ząbki czosnku pokrojone w cienkie plasterki
1 świeża ostra czerwona papryczka pokrojona w plasterki
3 łyżki oleju do smażenia /użyłam z pestek winogron/
3 łyżki sosu ostrygowego
2 łyżki wody /pominęłam/
1 łyżka oleju sezamowego
ziarno sezamu


Naczynie do zapiekania skropiłam olejem.Położyłam przycięte i opłukane szparagi.Posypałam czosnkiem,imbirem,papryczką i dymką.Polałam olejem sezamowym i sosem ostrygowym.Wstawiłam do rozgrzanego piekarnika i piekłam 20 minut w temperaturze 220 stopni.Pod koniec pieczenia posypałam sezamem.Po wyjęciu z pieca posypałam solą morską.
Szparagi powinny być al dente.





Ciasto czekoladowe Nigelli
225 miękkiego masła
375g ciemnego cukru muscovado /dałam 300g/
1 łyżeczka ekstraktu waniliowego
2 duże jajka, lekko ubite
100g ciemnej czekolady najwyższej jakości,rozpuszczonej /użyłam 74%/
200g mąki
1 łyżeczka sody
250ml wrzątku

Formę wysmarować tłuszczem i wyłozyć papierem do pieczenia - to ważne, bo ciasto jest wilgotne.
Utrzeć masło z cukrem,dodać jajka i ekstrakt waniliowy.Zmiksować.
Dodać rozpuszczoną w kąpieli wodnej czekoladę,przestudzoną.Wymieszać,żeby skłądniki się połaczyły.
Dodawać na przemian łyżkę mąki z sodą i łyżką wrzątku aż do uzyskania płynnej,czekoladowej masy.
Masę przelać do foremki /piekłam w formie do tarty/.
Piec 30 minut w temp.190 stopni i 15 minut w 170 stopniach.
Ciasto jest w środku wilgotne i takie powinno być.

* dodatkowo polałam ciasto rozpuszczoną czekoladą i posypałam płatkami migdałowymi.




Nigella twierdzi,że ciasto jest jeszcze lepsze na drugi dzień. Nie wyobrażam sobie,jak może przetrwać do następnego dnia coś tak czekoladowego!


Wiosenne łąki.Szczawiowa babci Heleny.



Wyprawa na łąki po szczaw.Babcia Helenka mawiała,że majowy szczaw najlepszy na zupę.Koniecznie nazbierany samodzielnie.Na łąkach ,eko', z dala od drogi i nawozów .
Zawsze wyruszałyśmy- ja i babcia z koszyczkiem.Było cudnie.
Dzisiaj zbierałam szczaw sama...Myślałam o babci...na pewno patrzyła na mnie z Góry...

 Szczawiowa babci Heleny
szczaw nazbierany samodzielnie na łące
rosół z cielęciny
2 żółtka 
mały kubek śmietany kremówki
2 ząbki czosnku
kilka dymek ze szczypiorkiem
2 łyżki masła
sól,pieprz

Szczaw przebieram,odrywam ogonki, płuczę.Osuszam na sicie.Kroję.
W garnku z szerokim dnem rozpuszczam masło.Wrzucam posiekane dymki i ząbki czosnku.Podduszam.Dodaję szczaw.Duszę chwilę razem.Dolewam bulion - tyle, aby zupa nie była rzadka.Zagotowuję.Hartuję śmietanę i wlewam do zupy.Dosmaczam solą i pieprzem.Trzymam na malutkim ogniu.
Do wazy wybijam dwa żółtka.Wlewam gorącą zupę. Mieszam łyżką wazową.


Zupa powinna być gęsta.Jest pyszna!
Dziękuję Babciu.


Waza babci Heleny jest u mnie. Traktuję ją szczególnie.