czwartek, 8 września 2011
Panny Borówczanki.Śniadaniowa podróż sentymentalna.
Pamiętacie ,Na jagody' Marii Konopnickiej?
Łączy nas emocjonalny związek.Mnie i opowiadanie.
Grupa starszaków w przedszkolu.Przedwakacyjny występ dla Rodziców.
Ostatni ,bo potem już szkoła.
Dziewczęta ubrane w białe bluzki,czerwone kubraczki i suto marszczone spódnice w wielkie granatowe grochy.
Panny Borówczanki.
Miałam koszyczek w ręku.I ogromną tremę.
Po występach pożegnanie z przedszkolem,zdjęcia,nagrody.
Dla mnie ,Na jagody'. Mam ją do dziś.
I zdjęcie z przedszkolnego przedstawienia.
Piekłam na śniadanie bułeczki z borówkami.I przypomniało mi się przedszkolne przedstawienie.
Odnalazłam zapomnianą książeczkę. Przeczytałam zanim bułeczki wyciągnęłam z pieca.
Panny Borówczanki
2,5 szklanki mąki przesianej
1/3 szklanki cukru
pół opakowania drożdży instant
1/2 szklanki mleka
1/3 kostki miękkiego masła
1 jajko
szczypta soli
skórka otarta z połowy cytryny
opakowanie borówek
Lukier
sok z cytryny i pół szklanki cukru pudru wymieszać
Do miski wlać ciepłe mleko,wsypać cukier i drożdże.Wymieszać i odstawić na 10 minut.
Dodać przesianą mąkę,sól,jajko,masło.Wymieszać.
Blat podsypać mąką i wyjąć ciasto.Wyrabiać 10 minut.
Dodać skórkę cytrynową.Jeszcze raz wyrobić.Miskę posmarować oliwą.Włożyć wyrobione ciasto.Oprószyć je mąką.Przykryć ściereczką i odstawić na godzinę lub półtorej.
Piekarnik nagrzać do temperatury 190 stopni C.
Wyrośnięte ciasto wyłożyć na blat.Rozciągnąć i uformować prostokąt.
Ułożyć borówki.Ciasto zrolować i pokroić na porcje.Wyszło mi siedem.
Formę wysmarować masłem lub wyłożyć papierem do pieczenia.
Ułożyć porcje ciasta obok siebie.
Posmarować mlekiem.Piec do zrumienienia ciasta.20-25 minut.
Posmarować lukrem i udekorować paseczkami skórki cytrynowej.
Jeść jeszcze ciepłe w towarzystwie ulubionej kawy.
Przy śniadaniu oglądałam swój album z dzieciństwa .
Tyle dziecięcych uśmiechniętych twarzy.
Teraz już dorosłych,niekiedy zapomnianych.
Magiczny czas.
Sentymentalna podróż.
Smacznego i pięknego dnia Kochani!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Oj pięknie i nostalgicznie u Ciebie. Takie wspomnienia ze szkoły i przedszkola są wspaniałe. A te buły... mmmm... rozmarzyłam się na dobre słuchając deszczu i rozmyślając.
OdpowiedzUsuńWiewiórko,nostalgiczne u mnie śniadanie zgodne z aurą za oknem.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię!
ja się przyznam ,że Na jagody czytałam dopiero w podstawówce , chyba w pierwszej klasie ,ale to bardzo melodyjne i pamiętam częściowo do dziś :D
OdpowiedzUsuńA takie Panny Borówczanki to ja poproszę wysłać na dres Alci , chętnie poczęstuje się taką pyszną bułeczka :D
Amber! Ja nie mam wspomnień z przedszkola - ten czas spędzałam z ukochaną Prababcią. Co nie zmienia faktu, że i ja poproszę taką Pannęna śniadanie.
OdpowiedzUsuńUściski:)
Na jagody...pewnie, że pamiętam :) U nas w klasie na 'gazetce' wisiała okłada z tej książki :) Tera zpowiesiłabym tam zdjęcie tych bułeczek!
OdpowiedzUsuńTo miło,że wypieki wzbudzają nas wspomniania...a moze na odwrót? To wspomniania zachecają nas do pichcenia? :)
Uściski!!
Alu,no to masz parę lat do tyłu w czytaniu Na jagody...
OdpowiedzUsuńA bułeczkę chętnie Ci dostarczę.
Cmok!
Anno,częstuj się,proszę.
OdpowiedzUsuńBorówczanek wystarczy.
A Na jagody to obowiązkowa lektura do tych Panien.
Escapade G.,właśnie te wspomnienia były natchnieniem.
Dziękuję.
Ciepło Was pozdrawiam!
Eh, a ja obiecałam sobie jagodzianki w tym roku... i co? I niestety nic!Może uda się zimą, bo mam trochę ogrodowych jagódek w zamrażalniku :)
OdpowiedzUsuń-----------------------------------
Zapraszam:
Para w kuchni.
Na turystyczny szlak!
zachwycają. i jeśli jeszcze na myśl przywodzą przyjemne wspomnienia..
OdpowiedzUsuńoj tak, takie wspomienia są wspaniałe. :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam oglądać zdjęcia i wypominać takie czasy. Twoja podróż sentymentalna z zapasem takich borówczanek to dopiero coś. Zjadłabym takie, ale borówek u nas brak :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńoj, dziecięce wspomnienia... ach... mnie się właśnie przypomniało jak byłam motylem w przedstawieniu dla rodziców :) minęło tyle lat...
OdpowiedzUsuńa drożdżówki na śniadanie nigdy się nie przedawnią :)
pozdrawiam Cię serdecznie!
Och! Jak ja uwielbiałam przedszkole:) i borówki też uwielbiam! Twoje panny przepiękne:)
OdpowiedzUsuńPanny pyszne, złociste, owocowe. Nie da się przejść obok nich obojętnie. Pewnie pachną na kilometr :).
OdpowiedzUsuńwspomnienia..
OdpowiedzUsuńa jakie piękn te Panienki.. pozdrawiam:)
Już sam opis sprawił, że czułam, jak pachną. Uwielbiam jagody. Przypomniałaś mi czasy, kiedy jako dziecko chodziłam u babci w górach przez całe wakacje na jagody. Ścigałam się z siostrą, która więcej nazbiera:-) Potem ciocia robiła nam różne pyszności, ale większość zaprawiała do słoiczków i wysyłała razem z nami do mamy:-)Pycha.
OdpowiedzUsuńrozkoszne są
OdpowiedzUsuńMoja Amber i zostawiłaś mnie tu bez żadnego zdjęcia z dzieciństwa...? Az się prosi... I jak by pasowało... Nie zadowolę się samymi Borówczankami... To zbyt mało, po takim narobieniu apetytu... Co nie zmienia faktu, że musiały być pyszne...
OdpowiedzUsuńWspomnienia i jeszcze ciepłe,drożdżowe bułeczki o poranku,to połączenie idealne;)
OdpowiedzUsuńuwielbiam takie wspominki :) cudny post... skorki cytrynowej z borowkami jeszcze nie łączylam, brzmi zachecajaco ;)
OdpowiedzUsuńTofko,koniecznie jesienią!
OdpowiedzUsuńAsiejko,piękne dzięki.
Grażyno,dokładnie tak.
Kamila,to musisz wyprawić się dalej na borówki.
Dziękuję.
Edith,byłaś motylem? Cudnie.
Drożdżówki śniadaniowe mają szczególny smak.
Serdeczności Kochane!
Agnieszko,dzięki.
OdpowiedzUsuńTurlaczku,o tak,pachną wspaniale.
Basiu,te wspomnienia takie cenne.
Panny udane.
Gosiu,ja tez kiedyś zbierałam jagody.
A takie od babci z gór to wspaniałości.
Duś, dziękuję bardzo.
Miłego dnia dla Was!
Apetycznie wyglądają.
OdpowiedzUsuńPiękne wspomnienia. ; d
Ewelino,zdjęcia zostawiam dla siebie.
OdpowiedzUsuńTo takie intymne czasy...
Dzięki.
Monisiu,dobrze się łączą i smakują.
Vanilla,dziękuję Ci.
Skórkę wypróbuj.Pysznie się komponuje.
Pozdrawiam Was serdecznie!
Desperate,bardzo Ci dziękuję.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia!
Buuu... a ja nie chodzilam do przedszkola :( Jednak mimo takich borowkowych wspomnien buleczka i tak chetnie sie poczestuje (kocham wszelkiego rodzaju drozdzowki, niestety ;)).
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdezcnie!
Beo,to był cudowny czas.
OdpowiedzUsuńAle Twoje dzieciństwo bez przedszkola zapewne też.
Drożdżówki Ci polecam.I częstuj się !
Uściski!
ale apetyczne te panienki :)
OdpowiedzUsuńKini,smacznie dziękuję!
OdpowiedzUsuńGenialnie wyglądają. ;) O wiele bardziej apetycznie niż buły z cukierni
OdpowiedzUsuńShaday,dziękuję.
OdpowiedzUsuńZ cukierni? Nie.....
też dziś piekłam drożdżówki na śniadanie. A twój wpis zmobilizował mnie do odkopania albumow ze zdjęciami ;)
OdpowiedzUsuńMonami,świetnie.
OdpowiedzUsuńAlbumy odkurz.Warto powspominać.
Ciepło Cię pozdrawiam!
Piękne wspomnienia ! Mnie jagody kojarzą się z koloniami letnimi w górach, gdzie było ich mnóstwo, zajadaliśmy je ze śmietaną kupowaną w sklepiku ...
OdpowiedzUsuńPyszne te Twoje jagodzianki :)
Grażyno,dziękuję.
OdpowiedzUsuńNiestety nie mam tak pięknych kolonijnych wspomnień.
A bułeczki Ci polecam.
Pozdrowienia!
Amber, ja też mam taką nadzieję. Cieszę się ogromnie, że kogoś, kto posiada takie blogowe imperium jak Ty w ogóle interesują moje malutkie blogi ;-) Dla mnie monotonia jest niewskazana, tak więc ot. robię sobie blogi. Ale oddaje się dla nich całym sercem, choć przyznam szczerze, że ostatnio chleba nie piekę, bo zagłodziłam zakwas.
OdpowiedzUsuńBorówczanki uwielbiam, dla mnie były one hitem w lecie, a teraz mam ogromną ochotę na śliwczanki ;-)
Miła podróż sentymentalna i piękne, smakowite bułeczki .
OdpowiedzUsuńChętnie bym się poczęstowała:)
Pozdrowienia ciepłe:)
Kubełku S.,zagłodziłaś zakwas?!
OdpowiedzUsuńNo koniecznie go reanimuj.
Dla mnie jest dalej lato,a borówczanki mi o tym przypominają.Na śliwki przyjdzie czas.
Majano,o tak,miła bardzo.
Bułeczka jeszcze została.Dla Ciebie!
Spokojnej nocy Dziewczynki!
Kilka szklanek borówek jest zamrożonych i czeka na zimniejsze dni. Wypróbuję te bułeczki na pewno. Jak tylko się ochłodzi.
OdpowiedzUsuńA moje przedszkole wspominam baaardzo miło.
Uściski!
Agnieszko,to cudownie,że wypróbujesz moje bułeczki!
OdpowiedzUsuńWspomnienia przedszkolne bezcenne.
Serdeczności!
Oj chyba każdy z nas ma takie przedszkolno - szkolne wspomnienia:) ja zawsze nie mogłam sie doczekać wakacji, bo pachniały babcinymi drożdżówkami z owocami:) .... a tego zdjecia z dzieciństwa jestem bardzo ciekawa:) pozdrawiam Jolanta Szyndlarewicz
OdpowiedzUsuńJolu,mam nadzieję,że każdy.
OdpowiedzUsuńPięknie jest wspominać ten czas.
Zdjęcie jest cenną pamiątką.
Pozdrowienia!
och, panny Borówczanki, fajne wspomnienie. Ja mam z jagodami takie wspomnienie jak z moimi siostrami ciotecznymi i babcią naszą ukochaną chodziłyśmy do lasu na jagody i wracałyśmy całe fioletowe z uzbieranymi kubeczkami pełnymi jagód a babcia nam robiła pierogi. A czasem też sobie ukręcałyśmy w tych kubeczkach jagody z cukrem i śmietaną. To był raj na ziemi!
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe wspomnienie :)
Pozdrawiam
Monika
Moniko,bardzo mi miło,że wywołałam Twoje dziecinne jagodowanie i pierogowe wspomnienia.
OdpowiedzUsuńPięknie!
Dziękuję i serdecznie Cię pozdrawiam.
Śliczne bułeczki. Takie podróże mogęodbywać codziennie ;)
OdpowiedzUsuńAleż one są piękne:) Mniam, pychotka. Wiesz, że od miesiąca (ponad) nie piekłam nic słodkiego??? Skandal:) Dlatego zabieram borówczankę i ogłaszam swoje oburzenie: nie ma zdjęcia z występu! Może uda się zeskanować i pokazać światu?:)
OdpowiedzUsuńSlyvvia,dzięki.
OdpowiedzUsuńJa też!
Mar,no skandal!
Do dzieła.Bułeczkę proszę.
Zdjęcia nie będzie jednak.
Nie lubię obnażać się ze wspomnień...
Udanej soboty Wam życzę!
Oj kusisz Amber kusisz takimi wspaniałościami śniadaniowymi. Pyszności!!!
OdpowiedzUsuńJoanno,smacznego.
OdpowiedzUsuńPrzyłacz się!
Amber, mnie naprawdę nie trzeba dwa razy powtarzać :-) Dobrze, że nie wiem, gdzie mieszkasz, bo inaczej już bym siedziała u Ciebie w kuchni i podjadała takie pyszności ;-) albo chociaż okruszki po pysznościach ;-)
OdpowiedzUsuńJoanno,naprawdę nic nie stoi na przeszkodzie.
OdpowiedzUsuńZapraszam.Chętnie zjem z Tobą jakiś wypiek.
Choć będę miała tremę...
Uściski!
bardzo zgrabniutkie te Twoje Panny :)
OdpowiedzUsuńale musiały być pyszne :) szkoda że nie mogę znaleźć borówek -.-
OdpowiedzUsuńQue delicia!!!! tiene un aspecto de lujo, eres una artista!!!! besos
OdpowiedzUsuńKaś,dziękuję.
OdpowiedzUsuńPingwinka,o tak.
Nie możesz znaleźć borówek?
U mnie wszędzie są.Szkoda.
Eva,gracias,gracias,muchas gracias.
Saludos!
Na jagody to była jedna z moich ulubionych baśni i zawsze prosiłam mamę, żeby czytała mi ją znowu i znowu.
OdpowiedzUsuńŚliczne te Twoje Panny i ta cytrynowa skórka.. ;).
Słodkosłona,naprawdę?!
OdpowiedzUsuńCieszę się ogromnie.
Dziękuję.
Mniam, smakowite! :))
OdpowiedzUsuńManiu,dziękuję!
OdpowiedzUsuńEgzemplarz "Na jagody" z mojego dzieciństwa mam do tej pory, teraz zaczytuje się w nim moja córka. Twoje bułeczki - prawdziwe ślicznotki.
OdpowiedzUsuńIvka,cudownie przekazałaś książkę następnemu pokoleniu.
OdpowiedzUsuńBułeczki zostały wspomnieniem.
Dziękuję i pozdrawiam!
Cudne te bułeczki! Na pierwszym zdjęciu wyglądają tak pysznie, że ślinka cieknie!!!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam A.
Andziu,dziękuję.
OdpowiedzUsuńByły pyszne.
Dzis zakupilam duza ilosc borowek, ale polowa z nich nadaje sie juz tylko do wypiekow!!! Dziekuje za pomysl - swietny na jutrzejsze sniadanie... do lozka :)
OdpowiedzUsuń'Na Jagody' wciaz lezy na polce w moim starym pokoju w rodzinnym domu :)
Panny Borówczanki mają w sobie tyle urody, że ciężko przejść obok nich obojętnie! Akurat dziś jadę na piknik i żałuję teraz, że nie będę miała ich ze sobą :)
OdpowiedzUsuńAleż romantyczne te Twoje Panny Borówczanki :) I jakie pyszne zarazem mmmmmmmmm :)
OdpowiedzUsuńDaria & Darek,smacznego!
OdpowiedzUsuńA książka niech czeka na dobry moment do wspomnień.
Burczymiwbrzuchu,dziękuję bardzo.
Następny piknik obowiązkowo z Borówczankami.
Ivon,dzięki.
Powtórzę je,bo wspomnienia ,świdrują' mi podniebienie.
Wspaniałego dnia Wam życzę!
Taka podróż sentymentalna jest super zwłaszcza, że w Twoim przypadku okazała się być inspirująca, też wspominam czasy przedszkola, bo to był beztroski okres życia. A bułeczki borówkowe wyglądają i na pewno smakują fantastycznie, pozdrawiam Cię serdecznie Kasia
OdpowiedzUsuńKasiu,o tak,te przedszkolne wspomnienia były twórczą inspiracją.
OdpowiedzUsuńBułeczki smakowały doskonale.
Dziękuję Ci i pozdrawiam!
klimatycznie u Ciebie :) pięknie
OdpowiedzUsuńMagdo,a ja pięknie Ci dziękuję.
OdpowiedzUsuńMiłego dnia!
Przecudny pomysł na śniadanie. Bardzo lubię wszystkie rodzaje jagód. Do takich bułeczek jeszcze kakao :). Mniam!
OdpowiedzUsuńOlu,dziękuję.
OdpowiedzUsuńKakao tak,bardzo rozpustny pomysł.
Pozdrowienia!
Mityczne smaki! Pamiętam 'Na jagody' - subtelności dzieciństwa... piękny post :)
OdpowiedzUsuńMagdo,,Na jagody' to chyba ważny punkt naszego dzieciństwa.Na zawsze zapamiętany.
OdpowiedzUsuńDziękuję!
A ja pamietam dobrze okladke "Na jagody", ale tresci za grosz :) Ale Ty zmuszasz do myslenai amber, al pustka w glowie, to chyba szybciej zrobie uleczki niz owe opowiadanie sobie przypomne... Usciski!
OdpowiedzUsuńPS. "Na jagody" sa tez dla mnei w pewien sposob sentymentalne, kiedys nazywali mnei "jagódka" :-)