Na myśl o podróży tam doznaję niezwykłych emocji.Myślę,czy coś się zmieniło od ostatniej mojej bytności?Czy kwitną ulubione rośliny i czy drzewka pomarańczowe są znów pełne gorzkich pomarańczy?Czy w znanej bodedze pracuje ten miły kelner i czy w hotelu dostanę ten sam pokój?
Mam swoje miejsca,ścieżki i nieznane jeszcze szlaki .W Andaluzji. Krainie,która jest kolebką flamenco,corridy i hiszpańskiej tradycji.
Każdego roku postanawiamy,że wybierzemy się do Katalonii albo Galicii.I rezerwujemy bilety lotnicze do Barcelony.Niedługo przed wylotem dostajemy wiadomość e-mailową,że zmieniono godziny i termin lotu,że muszą przebukować lub musimy lecieć z innego miasta.A ja chcę już,teraz,bo zaplanowałam i nie mogę się doczekać.I ...lecę do Andaluzji!
Jak zawsze, ja i J podróżując ,odwiedzamy kilka miejsc.Uwielbiamy niespieszne przemieszczanie się z miasta do miasta.Wtapiamy się w klimat i zwyczaje.Celebrujemy posiłki, wyszukując najlepsze kulinarne miejsca.
Dzień zaczynamy od kawy i lekkiej przekąski - tost z oliwą,szynką iberico,serem manchego i pomidorową salsą. Czasami są to jedynie churros con chocolate.
Potem czas na tapas.I tu mamy cały wachlarz możliwości,bo w Hiszpanii formę tapas może mieć każde danie.Popijamy winem,najczęściej białym.
Potem sjesta,która w Andaluzji jest święta i można zawieść się,bo do wieczora zamknięta jest większość restauracji i bodeg.Można posilić się jedynie w niektórych barach serwujących przekąski.
Wieczór to feeria jedzenia,zabawy i fiesty.Hiszpanie w każdym wieku ,od niemowlaka do staruszka wychodzą z domu i spędzają czas do późnej nocy w ulubionych miejscach.Spotykają się rodzinnie i towarzysko przy jedzeniu.To najcudowniejsza pora dnia.Żadne troski nie mogą zakłócić tego niezwykłego czasu. Czerwone wino wypija się w dużych ilościach.
W Hiszpanii zostawiłam całe moje serce.Uwielbiam tamtejszych ludzi, tak radosnych,życzliwych. Celebrujących każdy dzień.Zakochanych w swojej kuchni,winie Rioja i tradycji.
Chce mi się śpiewać i tańczyć flamenco. I nawet corrida nie jest niczym nagannym.Po prostu elementem wiekowej tradycji.
W Hiszpanii lepiej mówię po hiszpańsku.Poznaję nowe słowa i pojęcia zupełnie naturalnie.Wszystko wydaje się językowo proste i nie mam dylematów gramatycznych ani składniowych.Magia!
Czy ktoś z Was spróbuje odczytać,jakie miasta odwiedziłam? Ci,którzy wiedzą,gdzie byłam proszę nie podpowiadać!
Bienvenido e Andalucia!
Pięknie, pięknie pięknie. :-) Uwielbiam churros. :-))) Z radością czytałam ten post i oglądałam zdjęcia. Opowieść o radości życia. :-))
OdpowiedzUsuńPięknie opowiedziana i zobrazowana historia - taka klimatyczna!:)
OdpowiedzUsuńZawsze bardzo mnie ciągnęło do Hiszpanii (a jeszcze bardziej do Portugalii), a teraz, po Twojej prezentacji, całkiem się w niej zakochałam.:) I jeszcze ta kuchnia.:) Chciałabym skosztować, porozkoszować się pełnymi słońca hiszpańskimi smakami.:)
Na pytanie niestety nie odpowiem, gdyż jestem w tych sprawach kompletnym ignorantem.;(
Ja swoje serce także zostawilam w Hiszpanii. Zazdroszczę. Chciałabym być tam teraz, słyszeć ten język...
OdpowiedzUsuńKrokodylku,uwielbiam tę radość z życia,cieszenie się codziennością.
OdpowiedzUsuńLekka,miłość do Hiszpanii jest piękna!
Z Portugalii też mam miłe wspomnienia.Zwłaszcza kulinarne.Jednak hiszpański świat jest mi bliższy.
Pozdrawiam Ciepło!
Ana,bardzo Cię rozumiem.
OdpowiedzUsuńSaludos!
Piękny wyjazd i piękny jego opis. Zazdroszczę wrażeń, kulinarnych w szczególności.
OdpowiedzUsuńJedno ze zdjęć jest z Sevilli, a kościół na zdjęciu pod Twoimi butami przypomina mi pewien kościół w Barceleonie, ale w tym wypadku nie mam pewności - może być tylko do niego podobny.
wspaniałe chwile... a mi najbardziej spodobała się ta płytka z wiatrakiem/młynem :)
OdpowiedzUsuńHiszpania to piękny kraj, nie tylko Ty się w niej zakochałaś bo i ja :-)to fakt..ludzie sa tam zyczliwi, radośni, nikt nie biega z domu do pracy, na wszystko jest czas...no i te smaki co tu dużo mówić kocham gambas, cafe con lecze i pyszne naranja- zupełnie inne niż nasze :-) przyjemnych powrotów życzę :-)
OdpowiedzUsuńNie byłam jeszcze nigdy w Hiszpanii! Piękna relacja Amber, widać, że spędziłaś tam cudowne chwile. Jestem pewna, że odwiedzimy z E. kiedyś ten kraj, nacieszymy oko, najemy się samych pyszności i może nauczymy jednego czy dwóch słów po Hiszpańsku:)
OdpowiedzUsuńpięknie, wakacyjnie się zrobiło :) z ochotą przejechałabym się w te malownicze okolice
OdpowiedzUsuńwow! pieknie! juz wiem, dokad z mezem pojedziemy na wrzesniowy urlop :) bardzo sie ciesze, ze milo i pysznie spedzilas czas :) pozdrawiam cieplo
OdpowiedzUsuńmilo tak popatrzeć na te piekne zdjecia:)
OdpowiedzUsuńAmber! Zatem nie odpowiadam, bo trochę wiem:)
OdpowiedzUsuńDobrze jest mieć swoje miejsca - ja też mam swoje, choć w zupełnie innym miejscu. Ale myślę, że nie ważne, gdzie jest to miejsce, ważne by było i byśmy mogli zawsze do niego wracać:)
Uściski!
Haniu,kulinarne doznania w Hiszpanii są bardzo istotne.Wyjazd bez nich jest stracony.
OdpowiedzUsuńBarcelony nie ma na żadnym zdjęciu,bo to Katalonia.A ja Andaluzję pokazuję.Na zdjęciu ,pod butami' jest katedra w Sevilli.
Paula, to azulejos,słynne kafelki,z wiekami ,na karku'.
Małgosiu,taka miłość do kraju/miejsca ma swoje głębokie walory.
Lubię wszystko,o czym piszesz.
Agnieszko,dziękuję.Hiszpanię odwiedź na pewno.Nie zawiedziesz się.Pyszności są wspaniałe.
Magdo,Andaluzja w miesiącach wakacyjnych w naszym rozumieniu jest zbyt gorąca.Stąd wakacje moje w bardziej przystępnym czasie.
Domolubna,wrzesień w Andaluzji jak najbardziej.Może i ja?
Aga,o tak!
Anno,powroty w ulubione miejsca są takie ważne.Dobrze je mieć.
Serdeczności!
Amber, ja się wcale nie dziwie że tam wracasz! Trochę marzę by następnym miejscem które odwiedzę w Hiszpani była właśnie Andaluzja, opowieści i zdjęcia przysyłane przez koleżankę która od kilku lat mieszka w Maladze, a teraz i Twoja notka sprawiają że mogłabym wyruszyć dosłownie już teraz :)Te arabskie ślady w połączeniu z hiszpańskim klimatem to musi być coś!
OdpowiedzUsuńŚciskam ciepło Aniu, piękna, naprawdę piękna relacja! :)
P.S. Jeśli już jesteś to proszę podeślij mi via e-mail adres na jaki mogę przesłać Ci nagrodę z mojego konkursu :)
OdpowiedzUsuńWcale się nie dziwię, że tam wracasz. Bardzo lubię takie klimaty, kojarzą mi się od razu ze spokojem, ciepłem, radością. Lubię oglądać takie miejsca, nawet tylko na zdjęciach :)
OdpowiedzUsuńMoniko,koniecznie tam pojedź! Hiszpańskie klimaty mieszają się w Andaluzji z muzułmańskimi,marokańskimi...Prawdziwa uczta kultur.
OdpowiedzUsuńKuchareczko,dokładnie ujęłaś nastrój andaluzyjskiego życia.Zdjęć mam dużo,ale nie można pokazać wszystkiego.Szkoda...
Ściskam Was ciepło!
Piękne zdjęcia.Chciałabym się tam znaleźć, choćby na chwilkę bo u nas pada, zimno, pochmurno...
OdpowiedzUsuń4 zdjecie jest z Cordoby :-) Meczet.
OdpowiedzUsuńMilych wojazy Amber :-)
Miejsc nie poznaje, bo w Hiszpanii nigdy nie bylam, jakos bardziej mnie kusi Azja. No, ale ja zawsze rozwazam rozne miejsca pod katem miejsca do zamieszkania i tam zdecydowanie chcialabym mieszkac. Cieplej, smaczniej i uwielbiam brzmienie tego jezyka niemal tak samo jak rosyjskiego.
OdpowiedzUsuńAmber zaraz tu podeślę moją koleżankę rozkochaną w Hiszpanii. Ja byłam tam tylko raz, niestety i na razie nie zanosi się, żebym miała być kolejny.
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńQue preciosa es Andalucía, me encanta, tiene mil rincones fabulosos y la comida es excelente! Bonitas fotografías!! besos
OdpowiedzUsuńJukejko,ja chciałabym zaraz pędzić na lotnisko.U mnie też pada,mokro...
OdpowiedzUsuńAnthony,bingo!
Thiessa,Azja mi znana,ale jednak Hiszpania wygrywa.Może dlatego,że uczę się języka.
Kuchnia tajska super! Ale jedynie tam,na miejscu.
Kabamaiga, na pewno się wybierzesz.Szczerze Ci życzę.
Ciepłe pozdrowienia!
Eva, Andalucia my love!
Un beso.
Pięknie i pysznie! Ach, ta Andaluzja:)
OdpowiedzUsuńPrzypomnialas mi nasz cudowny urlop sprzed dwoch lat. Bylo idyllicznie, pragne tam kiedys wrocic. Dziekuje!
OdpowiedzUsuńDelikatessen,ach!
OdpowiedzUsuńKarolino,coś w tym jest,że chce się tam wciąż powracać.
Ciepłe pozdrowienia!
Amber, czytam Twe slowa, a jakbym pisala wlasne o Izraelu :)
OdpowiedzUsuńPieknie w tej Twej Andaluzji, chcialabym ja kiedys zobaczyc! I w crema catalana sie wgryzc...
Sciskam mocno :)
PS. W angielskim jest takie okresienie "to be bitten by the travel bug", trafne co?
Basiu,jak dobrze,że masz swoją ,Andaluzję' w Izraelu.Ważne,żeby takie miejsce mieć,do którego zawsze chce się wrócić.
OdpowiedzUsuńCrema catalana to ja Ci u siebie zaserwuję,zanim udasz się do Iberii.
A angielskie określenie trafia w samo sedno.
Całusy!
Wiesz Amber, o takich marzeniach, podnieceniu jakie towarzyszy wyprawie czytalam z radoscia, z radoscia patrze na zdjecia, szukam emocji :)
OdpowiedzUsuńSama nie wiem czy dla mnei to caly IL, czy moze jednak tylko Jerozolima i kilka miejsc wokolo... sciskam
Ależ cudnie. Aż chce się tam być !!!
OdpowiedzUsuńBasiu, radość z bycia w ulubionym miejscu to dobre emocje.
OdpowiedzUsuńDla mnie Jerozolima wystarczy.Marzę,żeby znowu tam być.
Ivon,kochana Andaluzja.
Ściskam Was!
Amber, dziękuje bardzo za komentarz :)
OdpowiedzUsuńWidzę że również odwiedziłaś Hiszpanię. Ja dwa tygodnie temu odwiedziłam wyspę Hiszpanii (Fuertaventura) i oczywiście pierwsze kroki skierowałam z mężem do knajpki na tapas :)
Elżuniu,
OdpowiedzUsuńcieszę się,że lubisz hiszpańskie klimaty.
Tapas to przekąski pełne dobrych pomysłów i smacznych składników.
Serdeczności!
Ja czuje si eprzekonany - jade tam, jeszcze nie wiem kiedy ale jade!
OdpowiedzUsuńArku,cudnie!
OdpowiedzUsuńLubię takie szybkie decyzje.Tym bardziej,że warto.Jeżeli będziesz w którymś z miejsc,które znam,polecę Ci kuchnię.
Ja często pakuję się wieczorem i rano już jestem w podróży.
Pozdrawiam Cię!
To co lubilam tam najbardziej, to wybrac sie na spacer z samego rana i podgladac, jak oni podlewaja kwiaty w doniczkach wysoko pozawieszane w tych waskich uliczkach gdzies w Sewilii albo w Cordobie...
OdpowiedzUsuńO,najbardziej to lubiłam fiesty i delektowanie się jedzeniem.Ale podobnie z rana robiłam sobie wyprawy,kiedy wszyscy jeszcze śpią.
OdpowiedzUsuńPozdrowienia!
Jak zobaczyłam post o Andaluzji to od razu kliknęłam :) Ja też kocham ten region Hiszpanii. W ubiegłym roku odwiedziłam piękne miasteczko Punta Umria, Huelva, potem Seville...cudowny czas tam spędziłam i chcę więcej!
OdpowiedzUsuńUwielbiam hiszpańskie klimaty i każdy tam pobyt jest wyjątkowy.
UsuńMam nadzieję w tym roku znowu tam się wybrać.
Też chcę więcej!