Widziałam wszystkie znaczące filmy Darrena Aronofsky'ego. Zapaśnika. Źródła. Requiem dla snu.
Dzisiaj zobaczyłam absolutnie niezwykły jego obraz .
Czarny łabędź.
Czarny łabędź.
Prowadzący do najgłębszych zakamarków duszy.Wzruszający. Olśniewający wizualnie...
Jezioro łabędzie w tle, a może w centrum.Świat tancerek, balerin,wielka scena.Dramat dojrzałej primadonny i walka o rolę młodej tancerki.Taniec. Cały świat, całe życie.Zatracenie się w roli, w tańcu.Namiętność.Toksyczna przyjaźń.
Utrata poczucia rzeczywistości. Triumf i śmierć....
Niełatwo po tym wrócić do rzeczywistości.Zwłaszcza, kiedy Jezioro łabędzie widziałam kilka razy.I niekiedy wracają obrazy scen .Delikatnych białych łabędzi zebranych w jednym tańcu...
W filmie Aronofsky'ego na tle dobrze znanych mi baletowych scen i dźwięków, rozgrywa się historia zupełnie obezwładniająca.I jak poruszająca...*
W domu przygotowuję
Atole
2 filiżanki mleka
100g brązowego cukru trzcinowego
30-40g mąki kukurydzianej
laska wanilii
odrobina chilli w proszku
W garnuszku za pomocą trzepaczki mieszam mąkę z połową mleka.Kiedy masa będzie gładka, bez grudek mąki,przelewam ją do garnka z grubym dnem. Dolewam resztę mleka, dodaję cukier, ziarenka z laski wanilii i całą laskę. Mieszam trzepaczką.Garnek stawiam na płycie,podgrzewam cały czas mieszając. Po ok. 3 minutach płyn zgęstnieje.Zestawiam z płyty,dodaję chilli,mieszam.Wlewam do filiżanki.Piję gorące.
Atole.Jego historia sięga czasów Majów.
Podawany w Meksyku, Gwatemali i innych krajach Ameryki Środkowej.
Pierwotnie składał się z wody, skrobi kukurydzianej, cukru trzcinowego i wanilii.
Obecnie jest przygotowywany na bazie mleka z różnymi dodatkami: kakao, owoce, wanilia, chilli.
Proporcje składników są orientacyjne.Nie robię Atole według ścisłej receptury.Należy samemu uchwycić moment kiedy jest dostatecznie gęste i aksamitne.
Jeżeli chcecie zobaczyć genialną rolę Natalie Portman wybierzcie się do kina.
Potem zróbcie Atole.
* poznaliście mój subiektywny odbiór dzieła D. Aronofsky'ego.
Czarny łabędź /Black Swan/
reżyseria: Darren Aronofsky
obsada: Natalie Portman,Mila Kunis,Vincent Cassel
USA 2010
Jeszcze bardziej zachęciłaś mnie do pójścia na ten film do kina a reżyser i obsada zapewniają wysoki jego poziom. Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńps> mam pytanie, Atole są deserem, napojem czy sosem???
Ten film jest na początku mojej kolejki "do zobaczenia". A Atole to jest to.
OdpowiedzUsuńJuż zapowiedzi filmu, które czytałam w ostatnich dniach, zachęciły mnie a Twój opis jeszcze bardziej do wybrania się do kina, aby go obejrzeć.
OdpowiedzUsuńSuper filiżanka (mam słabość do filiżanek) i Atole także.
Aniu, ten łabędź chodzi za mną... Ale do oglądania muszę mieć towarzystwo... i czas:). Mam nadzieję, że przyjdzie Towarzystwo i przyjdzie czas... A Twoje Atole składniki fajne ma - musi być pyszne! Kwiatki na spodeczku urocze:)
OdpowiedzUsuńJa również mam w planach pójście na ten film :-). Atole trochę ze składu przypomina mi nasz budyń bo czy mąka kukurydziana nie ma spełniać zagęstnika co nasza mąka ziemniaczana :-). Do zrobienia zwłaszcza z wanilią.
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja. Mam ten film w planach filmowych na najbliższe dni.
OdpowiedzUsuńja jeszcze na filmie nie byłam
OdpowiedzUsuńa Atole ma długa historie i bardzo kusi coby w domu zrobić, ja uwielbiam takie kropeczki wanilii na jasnym tle
Nigdy nie słyszałam o Atole, ale brzmi naprawdę dobrze - troszkę jakby beszamel na słodko-waniliowo:))))))))) Z tego, co piszesz - zdecydowanie warte spróbowania!
OdpowiedzUsuńCiekawa rzecz te Atole - cos pomiedzy budyniem a kasza manna? A jak sie nie ma ochoty na film to tez mozna sobie zrobic? ;)
OdpowiedzUsuńKochani, film trzeba obejrzeć.Wszystkim polecam!
OdpowiedzUsuńWiewióra, atole to napój,deser.
Kabamiaga, dokładnie!
Haniu, filiżanki to też moja namiętność.Atole w nich smakuje wyjątkowo.
Ewelajna, a ja niektóre filmy wolę obejrzeć sama.Żeby poczuć, przeżyć, nasycić się.Ten też kontemplowałam w samotności.
Atole Ci polecam.
Mihrunnisa, bardzo dobrze to ujęłaś.Z wanilią jest takie egzotyczne. Podobno meksykańska wanilia jest najlepsza na świecie.
Lo, och dziękuję.To taki spontaniczny głos na gorąco.Obejrzyj koniecznie!
Margot, kino na Ciebie czeka.A te kropeczki wanilii uwielbiam.
Delikatessen, ten napój pili Majowie.Warto spróbować czym się delektowali.
Arku, chyba tak.Jasne,że bez filmu można. Ja próbowałam kilka wersji atole.Ta jest najbardziej zbliżona do pierwotnej wersji ludzi Andów.
Dziękuję Wam za odwiedziny i miłe komentarze.
Dobrego dnia!
Czekam tylko na dobrą okazję, chwilę wolnego i z pewnością się na "Czarnego łabędzia" wybiorę. Połączenie D. Arfonofsky'ego i Natalie Portman musi być wyśmienite.
OdpowiedzUsuńAtole wygląda tak kojąco... nigdy nie robiłam, nigdy nie próbowałam... ale już mi się marzy :)
Choc "Czarnego Labedzia" widzialam w dniu premiery, caly tydzien temu, wciaz jestem pod ogromnym wrazeniem. Fantastyczna praca kamery, zadnych wygladzen i upiekszen, dzwiek oddechu Niny, kiedy cwiczy. Mistrzowska gra aktorow - nie tylko Portman, ale i Barbary Hershey, Vincenta Cassella, Mili Kunis. Kostiumy w finale. No i muzyka - dwoch geniuszy, Czajkowski i Mansell, zlaczonych w jedno. Rewelacja.
OdpowiedzUsuńAtole kuszace. Zrobie z wanilia i bede sie delektowac jego kremowoscia.
Amarantko, z pewnością wyjdziesz z kina z ogromnymi emocjami.
OdpowiedzUsuńMaggie, ten oddech Niny jeszcze słyszę...Chyba jeszcze raz obejrzę film.
Atole Ci polecam!
Ciepłe pozdrowienia!
Zarowno film jak i atole sa dla mnie wielka nowoscia :) Niestety nie bedzie mi pewnie dane obejrzec tego filmu (chyba, ze uda nam sie wyskoczyc do kina kiedy przyjedzie moja mama, pytanie tylko czy tu w Niemczech beda akurat go grali). Dobrze chociaz, ze moge sobie przygotowac atole :)
OdpowiedzUsuńChętnie wypróbuje Atole, którego jeszcze nigdy nie piłam. przypomina mi troszkę budyń, ale białą czekoladę na gorąco :) A o tym filmie dużo dobrego słyszałam, a tu jeszcze Twoja pozytywna recenzja. Bardzo chcę go zobaczyć :)
OdpowiedzUsuńFilm już czeka na wieczorny seans w domowym zaciszu :) Atole bardzo, bardzo kuszące!
OdpowiedzUsuńfilm zapowiada się interesująco, a atole mam ochotę już teraz wypić :)
OdpowiedzUsuńZrobiłaś mi smaka i na film i na atole :DDDD
OdpowiedzUsuńWłaśnie się wybieram...dobrze przeczytać Twoję rekomendację, upewnia mnie że warto....
OdpowiedzUsuńMajko, może za jakiś czas z płyty uda Ci się zobaczyć.Atole to napój warty spróbowania.
OdpowiedzUsuńEscapade G., taki jest ten napój właśnie.
Film jeszcze ciepły czeka w kinach.
Beato,wprawdzie duży ekran wzbogaca odbiór wizualny każdego dzieła, ale klimat domowego kina brzmi ciepło. Koniecznie z atole!
Paula, przygotowanie atole trwa kilka minut zaledwie.
Ivon, to dobrze.Nie pożałujesz.
Kass,ja jeszcze jestem pod wrażeniem.Wprawdzie lubię psychologiczne dylematy bohaterów,bo to one decydują o tym jacy jesteśmy.Ale każdy po seansie wyniesie moc emocji.
Pozdrawiam Was ciepło!
Aniu! U mnie właśnie przed tygodniem zamknięto kino...:( Ale i tak oglądnę!
OdpowiedzUsuńA atole to jakby płynny budyń, prawda?
Pozdrawiam Cię!
Dziękuję za odwiedzenie mojego bloga i miły komentarz :)
OdpowiedzUsuńpozdr An
Anno, istne barbarzyństwo zamknąć jedyne kino w mieście.A film oglądnij.
OdpowiedzUsuńAn, przyjaźnie tam u Ciebie. I tak ciepło o mężu piszesz.
Pozdrowienia!
ten film... zwiastun bardzo intrygujący.
OdpowiedzUsuńmuszę chyba pomyslec nad zajrzeniem do kina.
atola...? hm. dośc niewiadomy przepis. ale ja lubię takie nowinki ;]
Jutro wybieram się na "Czarnego łabędzia". Mam nadzieję zobaczyć coś magicznego.
OdpowiedzUsuńA na śniadanie może przygotuję sobie takie magiczne Atole wprost od magicznych Majów...
Pozdrawiam Cię!
bardzo chetnie wyprobuje takie Atole:) wyglada tak jedwabiscie... pysznie...
OdpowiedzUsuńa na film tez sie skusze:)
Strasznie jestem uprzedzony do powszechnie chwalonych, nominowanuch i nagradzanych dziel szyuki filmowej ale chyba jednak dam sie skusic i udam sie. :)
OdpowiedzUsuńKarmelitko, dlaczego niewiadomy przepis? Znany od czasów Majów i bardzo popularny w krajach Ameryki Środkowej.
OdpowiedzUsuńZaytoon, polecam.Magiczne chwile czekają.
Aga,konieczne skuś się na filmowe i smakowe emocje.
Arku, rozumiem.Czasami na przekór mediom i opinii nie bywam na czymś powszechnie wychwalanym. Twórczość Aronofsky'ego i obsada mnie skusiły. Nie żałuję.Ciekawa jestem Twojego odbioru.
Serdecznie Was pozdrawiam!
byłam na premierze. i chyba pójdę jeszcze raz, bo napatrzeć i nasłuchać się nie mogę, a przynajmniej jeden raz to za mało. a Natalii... "perfect"
OdpowiedzUsuńile wanilii :) chętnie wypróbuję
Zapraszamy do przyłączenia się do powstającej listy POLSKICH blogów kulinarnych: http://polskieblogikulinarne.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy:)
Też byłam i też mnie zachwycił. Lubię Arronofsky'ego, widziałam wiele jego filmów i cieszę się, że znów był taki niepokojący. I że piękno tego filmu jest pięknem niepokojącym.
OdpowiedzUsuńA takie smaki jak ten bardzo lubię ostatnio. Robię coś podobnego ze skrobią kukurydzianą i różnymi przyprawami. Pycha.
Kaś, ja też wybieram się na film ponownie.Nie mogę zapomnieć...
OdpowiedzUsuńWaniliowo bardzo w Atole.
Evitaa, zgadzam się.Ja z reguły chodzę wyłącznie na takie filmy.
Cieszę się,że znasz smak atole.
Ciepło pozdrawiam!
Jezioro Łabędzie ubóstwiam, Aronofsky'ego niezwykle cenię...ale film mnie nie zachwycił. Owszem, muzyka fenomenalna, Portman jeszcze lepsza, ale całość jakaś taka naciągana, bardzo schematyczna. Może wynika to z tego, że kilka dni wcześniej widziałem "Pająka" Cronenberga i "Wstręt" Polańskiego, w których obraz schizofrenii naprawdę mnie poruszył swą prawdziwością, naturalnością. Nie powiem, "czarnego łabędzia" obejrzałem 'z przyjemnością'...mnie jednak on nie porwał.
OdpowiedzUsuńZa to Atole barrdzo mi się podoba. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie widziałem, nie próbowałem. Żałuję, bo wygląda naprawdę smakowicie.
Pozdrawiam
Spencer, każdy ma prawo do swojego odbioru każdego dzieła.Dla mnie ,Pająk' i ,Wstręt' to zupełnie inne filmy,niż ,Czarny łabędź' i nie można ich porównywać.
OdpowiedzUsuńŚrodki wyrazu Aronofsky'ego nie mogą być takie same jak Polańskiego.Szanuję Twoje zdanie i nie musisz być tak zauroczony.
Atole łatwo możesz sobie przygotować.Proponuję spróbować w różnych wariantach.
Pozdrawiam!
Obudziłem się rano...i jedyne o czym mogłem myśleć to Twoje Atole;)) Nie wytrzymałem i zrobiłem.. W dwóch wariacjach: waniliowe, jak w przepisie, oraz piernikowe ze skórką pomarańczową.. Powiem tak: idealne!!! Cudowna aksamitna konsystencja! Pyszny smak...no i ekspresowe wykonanie.. Chciałem podzielić się z mamą, która akurat była w domu...ale Atole wyszło takie pyszne...że wszystko wszamałem sam:))) Dzięki za wspaniały przepis!!
OdpowiedzUsuńCo do filmów, może nie do końca jasno się wyraziłem, w żadnym wypadku nie chodziło mi o porównanie sposobu ekspresji, o środki wyrazu w tych obrazach, wszak tak piszesz, w tym zakresie tych filmów porównać się nie da. Chodziło mi raczej o emocje, jakie owe filmy we mnie obudziły, odczucia...a w przypadku "czarnego łabędzia' niestety ich braku. Ale całkowicie rozumiem Twoją opinię, większość moich znajomych, zgodziłoby się z Tobą w 100%:)) Pozdrawiam
Spencer, bardzo się cieszę,że wypróbowałeś Atole. Ten napój bogów Majów działa magicznie.I od razu dwa warianty.Cudnie!
OdpowiedzUsuńRozumiem Twoją ocenę filmu.Doceniam Twoje zdanie. Dobrze,że ,różnimy się pięknie'.
Serdeczności!
Wiesz, że dopiero pierwszy raz usłyszałam o atole? :) Przypomina trochę budyń. O filmie już słyszałam. Lubię takie historie, więc w najbliższym czasie na pewno się wybiorę. Uściski!
OdpowiedzUsuńTo Atole przeciekawi mnie..
OdpowiedzUsuńKasiu, to zrób atole przy okazji.Polecam i napój i film.
OdpowiedzUsuńOlcik,spróbuj...
Ciepło pozdrawiam!
Que original crema con la vainilla! fantástica! un beso
OdpowiedzUsuńFresa y pimienta,muchas gracias.
OdpowiedzUsuńSaludos!
Witaj Amber :) Z lekkim opóźnieniem, ale chciałabym zaprosić Cię po odbiór wyróżnienia w swoje skromne progi :) Ale powinnaś już wiedzieć, że uwielbiam Twojego bloga :)
OdpowiedzUsuńhttp://vitaeessentiaestamor.blogspot.com/2011/01/podsumowanie-tygodnia.html
Pozdrawiam Atolowo (znowu go zrobiłam i myślę, że może wejść mi to w nawyk- przynajmniej w zimowym okresie ;)
Wow Amber, atole to cos neisamowitego - w zyciu nie slyszama - jakby napoj i jakby delikatny budyn? zapisany :)
OdpowiedzUsuńA film, dla mnie tez poruszajacy, chyba lepszego okreslnie nie mam...
Ewelino, dziękuję i bardzo się cieszę!
OdpowiedzUsuńAtole dla mnie też teraz na czasie.
Basiu, to obie byłyśmy poruszone filmem...
Atole uzależniające, zwłaszcza,jak się je w różnych wariantach przygotowuje.
Uściski!
Uwielbiam filmy Aronofskiego. Pamiętam jak wiele lat temu poszłam na Requiem dla snu. Długo nie mogłam wydobyć z siebie ani jednego słowa po seansie... Jeszcze do listy jego genialnych filmów należy dodać Pi.
OdpowiedzUsuńA atole mnie zaciekawiło, coś zupełnie nietypowego.
http://wlodarczyki.net/mopswkuchni/?p=638
czarny łabędź w istocie poruszający i jakże wspaniały. A deserek zapowiada się bardzo pysznie :)
OdpowiedzUsuńMopswkuchni, o tak,Pi koniecznie !
OdpowiedzUsuńAtole jest typowe dla Ameryki Środkowej.U nas raczej mało znane.
Joanno, jak dobrze,że jesteś!
Domyślam się,że film widziałaś. Atole polecam.
Ciepło pozdrawiam!