czwartek, 28 lutego 2013

Między jawą a snem...Śniadanie czy lunch? Polenta,grzyby i sery








Niecała noc...
Przeczytana książka.
Od ,deski do deski'.
Kolejny już raz.
Porywająca.
Nie dająca chwili na odłożenie.
Oderwanie myśli.
Słowa jak zaklęte.
,,Wszystko zaczyna się i kończy we właściwym czasie i miejscu.'(...)
(...)Zdumiewająco dużo ludzi żyje bez celu.
Wydaje im się,że spełniają jakąś rolę."*
Emocjonalnie.
Wypite trzy kawy.
Awokado wyjedzone łyżeczką.
,- Już wiem.
- Co takiego?
- Miranda jest aniołem z obrazów Boticellego.'*
Szary poranek.
Jawa czy sen...




Polenta z grzybami i serem
dla dwóch osób

2 szklanki tłustego mleka
1 szklanka wody
1/2 szklanki kaszy kukurydzianej
2 łyżki masła
1/4 szklanki tartego parmezanu
2 łyżki sera typu rokfor
sól i świeżo mielony pieprz do smaku

250 g mrożonych borowików - dodałam same kapelusze
1 szalotka pokrojona w piórka
1 ząbek czosnku
1 łyżka masła klarowanego do smażenia

do posypania całości
1 łyżka pokruszonego rokfora
natka pietruszki
sól i pieprz



W garnku z grubym dnem doprowadzam do wrzenia mleko i wodę.
Stopniowo wsypuję polentę cały czas mieszając trzepaczką.
W ten sposób nie powstaną grudki.
Zmniejszam ogień i gotuję wolno aż kasza będzie miękka a całość zgęstnieje.
Wtedy zestawiam garnek z ognia.
Dosypuję parmezan i rokfor. Mieszam.
Dodaję masło.Mieszam.
Dodaję sól i pieprz do smaku.

Kiedy polenta się gotuje,wrzucam na patelnię dwie łyżki klarowanego masła,dodaję grzyby wcześniej rozmrożone i osuszone.
Podsmażam je na ostrym ogniu i odkładam na ogrzany talerz.
Na patelni szklę szalotkę i czosnek.

Na talerze wykładam polentę,na niej układam grzyby,szalotkę z czosnkiem i pokruszony rokfor.
Całość posypuję solą i pieprzem.
Układam listki natki.**






*cytaty z książki Joan Lindsay Piknik pod wiszącą skałą
** inspiracja przepisem Joanny Lorynowicz

poniedziałek, 25 lutego 2013

Przestrzeń oswojona.Czekoladowa tarta z karmelizowanymi cytrynami. Słodki weekend!









Ktoś z maniakalnym uporem posypuje świat cukrem pudrem.
Prowadzę auto i pokonuję Puławską w żółwim tempie.
Auto za autem.
A w górze tańczą białe okruszki.
Wykorzystuję czas w korkach niezwykle pożytecznie.
Planuję zakupy,odwiedziny i spotkania.
Obmyślam menu na obiad i najbliższy weekend.
Układam w głowie myśli i emocje.
Słucham muzyki.
Prowadzę rozmowy telefoniczne - używam  urządzenie głośnomówiące!
Moje auto to moja przestrzeń.
Od dawna oswojona.
W schowku mam swoje ulubione płyty.
Na tylnym siedzeniu jeździ ze mną poduszka i koc.
Mam specjalny pojemnik na napoje i kubek termiczny.
W kieszeni bocznej komplet długopisów.
Za lusterkirm przepustka na parking.
W drugiej kieszeni dwie książki.
Komplet chusteczek higienicznych.
W bagażniku kosz na zakupy,torba termiczna na mrożonki i trzy butelki wody mineralnej.
Kilka puszek karmy dla psów.
Składana szufla do śniegu.
Czuję się w moim aucie jak w domu.
Biały puder sypie się z nieba...
Wreszcie parkuję.
Szukam kolorów.
Kupuję pomarańczowe tulipany,czerwoną różę i fioletowy hiacynt.
W domu upiekę  tartę.
Czekoladową.
Z czekoladowym kremem .
I karmelizowanymi cytrynami w rumie.





Czekoladowa tarta z cytrynami w rumowym syropie

Sześć organicznych cytryn myję,kroję w plastry,wyjmuję pestki i zalewam rumem.
Odstawiam na pół godziny.
Na patelni z grubym dnem rozpuszczam 100 ml miodu akacjowego.
Dodaję plasterki cytryn i gotuję wolno ok.20 minut.
Dolewam rum, w którym moczyły się cytryny i gotuję razem jeszcze 10 minut.
Wyłączam płytę i zostawiam cytryny do wystygnięcia.

Ciasto
180 g mąki pszennej
100 g masła schłodzonego
łyżka cukru pudru
1 jajko
łyżka zimnej wody
2 łyżki kakao

Mąkę wysypuję na blat.W środek wbijam jajko,pokrojone na kawałki masło i cukier.
Łączę składniki,dosypuję kakao i wlewam wodę.
 Szybko zagniatam ciasto.
Zawijam je w folię i zostawiam w lodówce na godzinę.
Piekarnik nagrzewam do temperatury 180 st.C.
Formę na tartę z wyjmowanym dnem smaruję cienko masłem i wylepiam ją ciastem.
Ciasto nakłówam widelcem i piekę 15 minut.
Wyjmuję z piekarnika nie wyłączając go.




Krem czekoladowy

180 g gorzkiej czekolady 70%
100 g masła
3 jajka
łyżka cukru pudru
szczypta soli
3 łyżki mąki
50 ml ciemnego rumu

Czekoladę roztapiam w kąpieli wodnej.
Dodaję masło i łączę w jedną masę.
Jajka ubijam z cukrem na puszysty krem.
Dolewam do kremu masę czekoladową stale miksując.
Dodaję sól i mąkę i dokładnie miksuję.
Na koniec wlewam rum i łączę go z kremem.
Krem wylewam na upieczone ciasto i wstawiam do piekarnika.
Zapiekam 20-25 minut.
Studzę, dekoruję plastrami cytryn i listkami mięty.






Tarta na  weekend.
Zapraszam!


piątek, 15 lutego 2013

Słodko gorzki brunch. Owoc dzikiej pomarańczy w roli głównej







Jedziemy wśród gajów pomarańczowych.
Niektóre drzewa kwitną.
Dowiemy się później,że w kwietniu zakwita odmiana Navelina.
Białe kwiaty,pomarańczowy zapach.
Odurzeni aromatem drzew,zapachem ziemi  i słońcem.
Zapatrzeni w Etnę,której widok króluje na horyzoncie.
Dotarliśmy do posiadłości Andrei Valenziani i Jego rodziny.
Wspaniała farma,ludzie i owoce Ich pracy.
Nieskalana przyroda.
Andrea opowiada nam historię swojej rodziny i zrywa po drodze dzikie szparagi i zioła .
Obchodzimy granice posiadłosci Valenziani.
Towarzyszą nam przyjazne psy olbrzymy.
Poznajemy Jego kozy i czarne świnie,które rozpoznają swojego Gospodarza na odległość.
W nowym domu smakujemy niepowtarzalne risotto z sycylijskimi kiełbaskami w wykonaniu Adrei.
Popijamy je miejscowym czerwonym winem.
A Justyna podaje na deser ciasto z pistacjami z Bronte.
Mocna kawa wieńczy wspólny obiad.
Cudowny niezapomniany dzień .
Sycylia,Carlentini.
Prowincja Syrakuzy.
Kwiecień 2012.




Zabieram się za konfiturę z gorzkich pomarańczy  i wspominam zeszłoroczny nasz  wyjazd na Sycylię.
Bo właśnie stamtąd docierają do nas cytrusy i inne smakowite produkty.
W samym środku zimy.
Dzisiaj grają pierwsze skrzypce w cytrusowym spotkaniu z Magdą.
Konwalie w kuchni i Kuchennymi drzwiami pełne słonecznych owoców.
Czujecie jak pachnie?





Konfitura z gorzkich pomarańczy z porto

6 gorzkich pomarańczy
3 szklanki wody
sok z jednej cytryny
3 - 4 szklanki cukru  - w zależności jak słodka ma być konfitura
100 ml porto

Pomarańcze myję i wycieram papierowym ręcznikiem.
Zesterem zdejmuję skórkę z owoców i wrzucam ją do garnka z grubym dnem.
Do skórek wyciskam sok z pomarańczy.
Pestki składam do miseczki, a potem zawiązuję  je w gazę.
Dolewam wodę i wkładam do środka woreczek z pestkami.
Gotuję na małym ogniu 30 minut.
Po tym czasie dosypuję cukier i gotuję bardzo wolno ok.2 godziny.
Wyjmuję woreczek z pestkami.Dolewam porto i zagotowuję.
Zestawiam z ognia i przekładam konfiturę do wyparzonych słoików.
Resztki wyjadam z garnka łyżeczką.
Ciepła konfitura smakuje bosko!





Słodko gorzki weekendowy brunch

Sery z konfiturą z gorzkich pomarańczy

Na deskę wykładam sery - kremowy camembert,gorgonzolę piccante i ser owczy Primo sale pepe nero stagionato .
Obok stawiam słoik z jeszcze ciepłą konfiturą.
Odkrawamy kawałki serów i ,mażemy' je słodko gorzkim smarowidłem.




Tosty francuskie z gorzką konfiturą pomarańczową

kromki lekko czerstwej chałki
2 jajka
szklanka mleka
kilka kropli esencji waniliowej
masło klarowane do smażenia
cukier puder do posypania

Za pomocą widelca rozkłócam jajka,dolewam mleko i esencję waniliową.
 Łączę składniki.
Na patelni topię masło.
Kromki chałki maczam w jajku z mlekiem i smażę je na złoto.
Podaję z pomarańczową konfiturą.





Owoce z dzikich drzew pomarańczy i nasz weekendowy brunch.
Smakujmy!




poniedziałek, 11 lutego 2013

Syndrom wypierania.Kremowy sernik Amaro. Z rokitnikiem








Odreagowuję...
Słowa.
Zdania.
Emocje.
Znaki zapytania pozostały.
Odpowiedzi brak.
Dlaczego to tak ,wyłajawia'?
Nie pozwala skupić się na książce.
Tekst nie komponuje się w głowie...
Porozrzucane kartki.
Powykreślane słowa.
Poprawiane wielokrotnie zdania.
Intelektualny galimatias.
Odrywam się.
Przeglądam kolorowe czasopisma.
W każdym te same reklamy.
Ci sami celebryci.
Słowa słodkie i pusto brzmiące.
Każdy kocha ,na zabój'.
Jak publicznie można mówić o tak osobistych emocjach?
Zabieram się za sernik.
Słodki naturalnie.
Z kwaśnymi owocami.
Uruchomiłam syndrom wypierania.







Sernik Amaro
1000 g sera trzykrotnie mielonego - u mnie Delfiko
450 g cukru
100 g miękkiego masła
40 g mąki pszennej
8 całych jaj
4 białka
100 g borówek - wykorzystałam owoce rokitnika

Ubij białka na sztywna pianę,dodaj cukier i ubij ponownie,aż masa będzie gładka.
Całe jajka wbij do miski i utrzyj z serem.
Dodaj rozpuszczone masło,make i ponownie wymieszaj.
Połącz masę z ubitymi białkami i wlej do formy.
Przed włożeniem do pieca posyp borówkami.
Piecz w temperaturze 170 st.C przez dwie godziny.

Wykończenie i prezentacja
Sernik podawaj z sezonowymi owocami,kisielem z wiśni,galaretką z passiflory,mrożonymi jeżynami lub obtoczony w pudrze z liofilizowanych malin.*





Sernik podałam z konfiturą z rokitnika.
Kremowe ciasto i lekko kwaskowa konfitura.
Duet bardzo udany.
O występowaniu i zaletach rokitnika możecie przeczytać tutaj.

Konfitura z rokitnika z winiakiem
200 g mrożonego rokitnika
100 g miodu wielokwiatowego
50 ml winiaku

W garnku z grubym dnem umieściłam miód,podgrzałam go i dodałam mrożony rokitnik.
Gotowałam na małym ogniu aż konfitura zgęstniała.
Rokitnik ma mnóstwo pektyny i szybko gęstnieje.
Zestawiłam z ognia i dolałam winiak.
Zostawiłam do ostygnięcia.






Swojego czasu Marzena zaproponowała wspólne spotkanie w kuchni.
Chętnie się zgodziłam.
Na sernik właśnie namówiłam Marzenę.
Twierdziła,że słodkie wypieki nie są Jej najmocniejszą stroną.
Potem napisała mi,że sernik cieszył się wielkim powodzeniem.
Jej pierwszy.
Wiem,że nie ostatni!




* przepis Wojciecha Modesta Amaro z książki Kuchnia Polska XXI Wieku

czwartek, 7 lutego 2013

Jak karnawał to...Cenci con amaretto! Dla Joli









Zamieszanie od rana!
Przygotowany stół,stolnica,wałek.
Mąka , jajka, puder.
Butelka oleju i garnek.
Płyta Miles'a Davis'a i butelka Marsali.
Śnieg za oknem...
A w kuchni karnawał!
Radosne wałkowanie,smażenie...
Cukier puder wszędzie.
Kieliszek Marsali.
I kubek kawy.
Talerz cenci.
Znikają jeden po drugim.
Cieniutkie i chrupiące.
Migdałowa mąka i likier amaretto.
Cenci con amaretto!





Cenci podobnie jak nasze faworki przygotowuje się w okresie karnawału.
Królują   w całych Włoszech.
Ale w każdym regionie występują pod inną nazwą.
Jak podaje Ola Seghi w książce Słodkie pieczone kasztany,w Genui,Turynie i Imperii noszą nazwę bugie.
Na Sycylii,w Kapmanii,Lazio,na Sardynii,w Umbrii,Apulii,Kalabrii i Mediolanie, chiacchiere,lasagne lub pampuglie.
W mieście Sulmona - cioffe.W Ferrarze,regionach Veneto,Trentino,Friuli Venazia Giulia -  crostoli.
W Wenecji,Weronie i Padwie, galani.W Regio Emilia, intrigoni.
W Bolonii,Parmie,Modenie - rosoni,sfrappole. W regionie Marche,sfrappe.
W Piacenzy - sprelle.
Cenci tylko w Toskanii.






Cenci

na ok. 70 sztuk
200 g mąki tortowej
100 g mąki migdałowej
3 żółtka
50 g miękkiego masła
łyżka likieru amaretto

litr oleju ryżowego
cukier puder do posypania

N astolnicę wysypać mąki.
Zrobić dołek,do którego dodać żółtka jaj,likier i miękkie masło.
Zagnieść miękkie i elastyczne ciasto.
Zawinąć je w folię spożywczą i włożyć do lodówki na 1 godzinę.
Przygotować garnek o grubym dnie.
Odkrawać po kawałku ciasta, i wałkować je na bardzo cienki placek.
Wykrawać prostokąty ok.7/5 cm.
W garnku rozgrzać połowę oleju.
Smażyć cenci  po minucie z każdej strony.
Wykładać na papier kuchenny aby odsączyć je z tłuszczu.
Kiedy przestygną posypywać cukrem pudrem i układać na talerzu.
Po usmażeniu cenci z połowy ciasta,olej wylać i zastąpić go drugą połową  z butelki.




Karnawałowe cenci przygotowałam w ramach faworkowania z Alą,Anitą, i Majaną.
Każda z nas usmażyła ulubiony chrust.
Jola bardzo chciała robić to razem z nami.
Ale dzieją się niezwykle ważne rzeczy w Jej życiu.
Jolu,moje cenci są dla Ciebie!
Alu,Anito,Madziu .
Częstujcie się!