sobota, 30 czerwca 2012

Drugie urodziny TU i TAM! Różane

Chyba nie potrafię świętować rocznic.
Ze szczególnym namaszczeniem,świeczkami,balonikami...
Obnosić się z tym i obwieszczać na prawo i lewo.
Rocznice noszę w sobie.
To moje osobiste radości.
Intymne.
Na myśl cisną się minione wydarzenia, emocje,kontakty...
Sumuję ile radości dały mi te wszystkie spotkania z Anną-Marią w TU i TAM.
Spotykamy się dwa lata,aby dzielić się naszymi kuchennymi pomysłami.
24.spotkania.
Planowane,ustalane,przegadane.
Bagaż przepisów,zapisków i zdjęć.
Kawałek życia,pasji i kuchennej magii.
Każde spotkanie inne.
Bogatsze.Dojrzalsze. Piękniejsze.
Bez rutyny i obowiązku.
Tylko nasze.




Rosa rugosa.
Da mnie najpiękniejsza z róż.
Rozpościera się wśród pól,przy drogach i bezdrożach.
Rośnie sama gdzie chce.
Babcia nauczyła mnie kiedy zbierać jej płatki.
Tylko w słoneczne i ciepłe dni.
Najlepiej w południe.
Mają wtedy piękny kolor i mnóstwo aromatu.
Zrywam je,a one już pod palcami pachną.
Papierowa torba pełna różanego zapachu.
Będę je ucierać,suszyć i macerować.
Uświetnią wiele potraw.





Różany torcik lodowy z bezą

Beza
białka z 4 dużych jaj
250g drobnego cukru
2 łyżeczki skrobi kukurydzianej
 1 łyżeczka białego octu winnego
kilka kropli ekstraktu waniliowego

Ubić białka z octem na pół sztywno.Stale ubijając dodawać po łyżce cukru.Ubijać aż piana będzie sztywna.Dodać pozostałe składniki.Delikatnie wymieszać i wyłożyć na papier do pieczenia ,który umieścić na blasze.Wstawić do piekarnika nagrzanego do 180 st.C i zaraz obniżyć temperaturę do 150 st.C.Piec godzinę lub trochę dłużej.Zostawić do ostygnięcia.


Lody z płatkami róży

Płatki róż - dwie garście,ucieram z cukrem i sokiem z cytryny. Partiami.
Nie robię z nich gładkiej masy.Lubię większe kawałki.
Utarte płatki dodaję do masy lodowej przed zamrożeniem.





 przepis podstawowy na lody

500ml śmietany kremówki
250 ml tłustego mleka
100g cukru pudru
szczypta soli
1/2 łyżeczki esencji waniliowej
6 żółtek

Mleko,śmietankę,wanilię i sól umieścić w garnku o grubym dnie.Postawić na średnim ogniu i wolno gotować aż płyn stanie się gęsty.Wystudzić..Żółtka ubić.Wlać kilka łyżek gorącej masy,wymieszać aby składniki się połączyły.Przelać przez sito.Wystudzić.Obie masy połączyć.Wlać do naczynia,w którym będą się mrozić.Wstawić do zamrażalnika.Po godzinie dokładnie wymieszać.Zamrażać.Po 90 minutach wymieszać.Wstawić do zamrażania na kolejne 200 minut.Wyjąć,ostatni raz wymieszać i wstawić do zamrażarki najlepiej na noc.

Formę do zamrażania torcika wyłożyć podwójną folią spożywcza.Tak aby brzegi folii znacznie wystawały poza formę.
Na dnie ułożyć bezę.Na bezę różaną masę lodową po etapie zamrażania -200 minut.
Wyrównać wierzch masy lodowej i przykryć wystającą ponad brzegi formy folią spożywczą.
Wstawić do zamrażarki na noc.






Różane świętowanie.
Zapraszam!

poniedziałek, 25 czerwca 2012

Upał na wsi.Azjatycka dorada jak kulą w płot.I o moim czytaniu







Upały wypędzają nas z miasta.
Kiedy zbliża się weekend przenosimy się do domu na wsi.
J.pakuje pełną walizkę swoich  ,niezbędnych 'rzeczy.
Mam wrażenie,że planuje zostać tam przynajmniej miesiąc...
Ja muszę spakować siebie, psy i jedzenie.
Upał na wsi znosi się łagodniej.
Do upałów podchodzi się spokojniej.
Tak samo jak do innych pogodowych zjawisk.
Rzec mogę,że z godnością.
Upał musi być.
Upał minie.
Upał jest potrzebny na sianokosy i żniwa.
W czasie upałów szybciej kwasi się mleko,robi ser i kiszą się ogórki.
Pod kasztanem stawiamy nasz wielki stół.
To na nim rozegra się weekendowa historia.
Będziemy przy nim jeść.
Pić kawę.
Czytać i pisać.
Rozmawiać.
Grać w scrable.
Wieczorem postawimy lampę na stole.
Będziemy pić wino i snuć opowieści.









W wiejskich okolicznościach przyrody przygotowałam azjatycką doradę.
Ciągnęłam ją z miasta w przenośnej lodówce.
Miałam niewypowiedzianą na nią ochotę.
A na wsi dorady nikt nie kupi.
J. uprzejmie zauważył,że w wiejskim otoczeniu jest jak kulą w płot.
Ale zjedliśmy ją z wielką przyjemnością przy naszym wielkim stole .
W upał.






Azjatycka dorada

po jednej rybie na osobę

pół szklanki sosu rybnego
2 limonki - z jednej sok, z drugiej plastry
2 -3 siekane papryczki chilli
pół łyżeczki brązowego cukru
kawałek siekanego korzenia imbiru
dymka
kolendra
oliwa EV

Doradę sprawić,naciąć w poprzek.
Nacięcia i środek ryby wypełnić imbirem,plastrami limonki i posiekaną kolendrą.
Rybę posolić i polać oliwą.
Piec 20 minut na papierze do pieczenia w temp. 180-200 st.C.

Sos
wymieszać sos rybny,cukier,sok z limonki i papryczki chilli.

Rybę przełożyć na talerz.Posypać kolendrą i dymką.
Podawać z sosem rybnym i ćwiartkami limonki.

*przepis na azjatycką rybę z moimi zmianami Mucha Ihnatowicz






Kachna zaprosiła mnie do zabawy o czytaniu.
Nie mogłam Kachnie odmówić,bo czytanie to dla mnie rzecz arcyważna.
Nie podaję zabawy dalej mając nadzieję,że Kachna mi to wspaniałomyślnie wybaczy...

W jakiej porze dnia czytasz najchętniej?
Czytam o każdej porze, w każdej wolnej chwili i w każdym miejscu.

 W jakiej pozycji najchętniej czytasz?
Najchętniej w pół horyzontalnej,ale nie gardzę żadną inną.

Jakie książki czytasz?
Wymieniam w kolejności - ciekawe biografie,literaturę klasyczną, beletrystykę,kucharskie,podróżnicze, poezję.

Jaką książkę ostatnio kupiłaś - otrzymałaś?
Kupiłam Paryż na widelcu S.Clarke'a. Dostałam Trzy żywoty świętych E.Mendozy.

Co czytasz obecnie?
 Pamiątkowe rupiecie.Biografia Wisławy Szymborskiej, J.Szczęsnej i A.Bikont.

 Używasz zakładek czy zaginasz rogi?
Nigdy nie zginam rogów.Co za barbarzyństwo! Tylko zakładki.

 E-book czy audiobook?
Brrrr...Wspaniały papierowy egzemplarz z zapachem papieru i druku.

Jaka jest Twoja ulubiona książka z dzieciństwa?
Alicja w krainie czarów, Dzieci z Bullerbyn, Klechdy sezamowe.

Które książki zabrałabyś ze sobą na bezludną wyspę? /max. 3. tytuły/
Sto lat samotności Marqueza, Wystarczy W.Szymborskiej i Alicja w krainie czarów.



 Pięknego tygodnia Kochani!

środa, 20 czerwca 2012

Smak czerwca.Zimne,chłodne,...chłodnik!







Czereśnie.
Drzewa pełne nabrzmiałych owoców.
Słońce przebijające się przez liście.
Wychylam do niego twarz zza czereśniowych gałęzi.
Owoce jak kolczyki na uszach.Usta pełne soku.
Słodycz ulubiona.
Wspinamy się po gałęziach.
Kto narwie więcej?
Koszyki mamy raczej puste,bo jemy czereśnie prosto z drzew.
Czereśniowe drzewa w sadzie naszych Dziadków przyciągały każdego czerwca wnuki,znajomych i ich dzieci.
Miały jasne i ciemne owoce.
Najbardziej lubiłam te ciemne.
Smaku czereśni nie mogę porównać z żadnym innym.
Jest wyjątkowy.
Czerwiec smakował mi czereśniami.
Smakuje tak do dziś.





Kolejne spotkanie z Magdą.Tym razem przy chłodnikach.
Dobre towarzystwo i leniwy weekendowy czas.
Słońce i ciepło.
Czerwiec tak piękny,jak w sadzie moich Dziadków.


Czereśniowy chłodnik z tymiankiem i kozim serem

na dwie osoby

500g bardzo ciemnych i dojrzałych czereśni
sok z połowy pomarańczy
kieliszek likieru wiśniowego
gałązki świeżego tymianku
dwie łyżki koziego twarożku,najlepiej własnej roboty - klik

Czereśnie opłukać i osuszyć na papierowym ręczniku.
Wydrylować do kielicha blendera.
Zmiksować.
Dodać sok z pomarańczy i likier wiśniowy.
Wymieszać i schłodzić w lodówce.
Przelać do misek. Włożyć do każdej po łyżce twarożku i udekorować gałązkami tymianku.
Delektować się!







A jak smakuje Wasz czerwiec?

piątek, 15 czerwca 2012

Jak smakować życie? Rachel Khoo champagne sabayon with strawberries






O. maltretuje się dietą i ćwiczeniami.
Jest cholesterolową neurotyczką.
Każde danie - nawet light przelicza na ilość kalorii,analizuje jego skład pod względem zdrowotnym i wie czy  przybędzie Jej zły ,czy dobry cholesterol.
Obsesyjne dbanie o ciało pogarsza samopoczucie O.
Zamyka sobie Ona dostęp do świata przyjemności.
A całkowita koncentracja na ,zdrowych' nawykach i ćwiczeniach,niestety odbija się na Jej zdrowiu.
O.jest wiecznie w złym nastroju i łatwo wpada w irytację.
Ma problemy z koncentracją i jak sama twierdzi zatraca radość życia.
Zazdrości mi,że bezkarnie jadam lancze,jak twierdzi ,napakowane grzesznymi składnikami' i oskarża,że nie przywiązuję wagi do niskokalorycznego jedzenia.
Niekiedy towarzyszy mi w kawiarni,ale sama najchętniej zamawia sok z marchwi,podkreślając,że zawiera dużo cukru.
Na moje ,grzeszne' kąski patrzy z pożądaniem i widzę,jak połyka ślinę.
Kiedy mówię O.,że zmysły muszą mnie upajać, przygląda mi się przymrużając oczy.
Zapach truskawek,smak pieczonej ryby, spacer z psami,bukiet kwiatów.
Codzienne frajdy,które pięknie mnie nastrajają i bez których nie mogę się obejść.
W miejskiej dżungli nie zawsze odbieram telefon,nie noszę ze sobą laptopa, nie posiadam iPada ani iPhone'a.
Za to funduję sobie obowiązkowe dawki zmysłowych cudowności.
O. chce się uwolnić i uruchomić zmysły,ale uzależniła się od swoich ograniczeń.
Powiedziałam Jej,że o tym wszystkim napiszę,a Ona z ochotą się zgodziła.
Stwierdziła,że jak przeczyta,może zrozumie,że musi na nowo nauczyć się jak smakować życie.
Już.Teraz.



Sabayon z szampanem i truskawkami *

4 żółtka
25g cukru
100ml szampana - zamieniłam na hiszpańską Cavę

200g truskawek pokrojonych na ćwiartki

Jajka w skorupkach dokładnie sparzam wrzątkiem!

Żółtka z cukrem ubijać w kąpieli wodnej aż będą kremowe i gęste.
Dodać szampana  i dalej ubijać aż sabayon będzie sztywny i zawiesisty.
Ok. 10 minut.
Rozłożyć do foremek i udekorować truskawkami.

 Rachel Khoo  dodaje jeszcze pomidorki cherry pokrojone na ćwiartki.
Ja z nich zrezygnowałam,ponieważ nie miałam bardzo dojrzałych i aromatycznych.







Sabayon dedykuję O.
Dolce vita!

 *Rachel Khoo The little Paris kitchen , classic French recipes with a fresh and simple approach, 2012

środa, 6 czerwca 2012

List do Basi.A na stole pokrzywa. Suflet i lemoniada





Droga...
tak dawno nie pisałyśmy do siebie.
Nasze listy już nie mijają się w drodze.
Nie zaglądam niecierpliwie do skrzynki na listy i nie kupuję nowych papeterii.
Twoja podarunkowa leży nietknięta w szufladzie...
Wspominam tylko koperty od Ciebie i Twoje pismo,które poznałabym na końcu świata.
Mam plik starych listów ,które przyszły kiedyś od Ciebie.
Leżą jeden na drugim, przewiązane amarantową wstążeczką.
Ostatnio przeczytałam kilka z nich i świat wydał mi się o niebo lepszy.
Różne sprawy odżyły na nowo i chętnie cofnęłabym czas,żeby znowu brać w nich udział.
A my byłyśmy takie zakochane w życiu, z głowami w chmurach, gotowe na każde wyzwanie losu.
I popatrz ,jak przez ten czas zmienił się świat.
Nasze listy,pachnące naszym domem, zamieniły się w telefony,SMS-y i maile.
To prawda,że uwielbiam Twój głos i śmiech, które nastrajają mnie radośnie na najbliższe dni ,
ale ten plik kartek w kopercie to było coś o wiele bardziej cennego.
Coś, czego nie da się zamienić na techniczne sztuczki, nawet jeżeli mam Ciebie teraz szybciej i więcej,niż dawniej.
I tęsknię za tym coraz częściej.
Bo to nieprawda,że mamy mało czasu. Kiedyś miałyśmy go jeszcze mniej.
Rodziły się nasze Dzieci,budowałyśmy nowe domy, chodziłyśmy spać nad ranem i uczyłyśmy się niesamowitych rzeczy.
I spotykałyśmy się chyba częściej, nie sądzisz?
I wiesz, wkrótce wyciągnę podarunkową papeterię od Ciebie.
Dając mi ją ,powiedziałaś,że wybrałaś ją specjalnie dla mnie,bo jestem jedną z ostatnich,która jeszcze pisze listy na papierze.
Nie mogę pojąć dlaczego od tamtego spotkania nie napisałam ręcznie ani jednego listu...
Ale to się zmieni. Zobaczysz.
Idzie stare - nowe!
Tymczasem najserdeczniej Cię...
A.





Suflet z serem Comte* i pokrzywą

dla dwóch osób

20g masła
20g mąki
200ml mleka
3 białka
3 żółtka
100g sera Comte
100g posiekanej młodej pokrzywy
sól,pieprz

Piekarnik nagrzać do 180 stopni C.
Naczynia do zapiekania wysmarować masłem.
Posiekać listki pokrzywy.Ser zetrzeć na grubej tarce.
Wymieszać masło i mąkę,dodać mleko,pieprz i zagotować.
Zdjąć z ognia,dodać stopniowo żółtka i wymieszać na gładką masę.
Białka ubić na pianę ze szczyptą soli.Dodać do masy.
Dodać ser i pokrzywę.
Wymieszać.
Przełożyć do dwóch foremek i wstawić na ok.20 minut do piekarnika.



* Ser Comte pochodzi z regionu na południu Francji o tej samej nazwie.
Zamiast tego sera można dodać inny: ementaler, gouda.




Lemoniada z pokrzywy

gałązki młodej pokrzywy
miód np.akacjowy
plastry cytryny
imbir

Pokrzywę umyć i włożyć do dzbanka.Dodać imbir.
Zalać  wrzątkiem,przykryć i odstawić aby napój przestygł.
Potem dodać plastry cytryny i miód.
Wymieszać i zostawić do całkowitego ostygnięcia.
Można wrzucić kostki lodu.




Pokrzywa na stole.
Może dołączycie?