wtorek, 31 maja 2011

Jak smakuje akacja? Kwiatowe TU i TAM.



Maj.Czas najpiękniejszej wiosny.
Odurzone zielenią,ciepłem i kwiatami,zachłystujemy się przyrodą.
Każdy dzień jest niedopowiedzeniem,tajemnicą.
Kwiaty w naszych wazonach,we włosach i na łąkach.

Dwie kuchnie w maju.Tak dalekie i tak bliskie.Zasypane majowym kwieciem.
Kwiaty na talerzu.
W Kucharni u Anny - Marii.I u mnie - w Kuchennymi drzwiami.
Nasze kwiatowe TU i TAM.
Zapraszamy!"




Kwiaty akacji są wonne,miodowe.
Ich kiście romantycznie zwisają z drzew.
Są secesyjnie piękne,delikatne i lekkie.
Chronią je kolce akacjowego drzewa.
Prawie zawsze sięgając po kwiaty zostają pokłute dłonie.
Kara za spełnione pragnienie posiadania akacjowego kwiatu?




Jak smakuje akacja?
Najpierw upajam się zapachem.Nektar odurza.
Wkładam do ust pojedyncze białe kwiatuszki.
I zaskakuje mnie znajomy smak... Cukrowego groszku!
Niezwykłe, jak blisko zwykłemu groszkowi, dojrzewającemu nisko ,tuż nad ziemią. I białej ,zwiewnej akacji,bujającej wysoko w obłokach.
Cudowne odkrycie,dotąd nieznane.Nienazwane.




Pomysły na to,jak zaserwować akacjowe kwiaty kłębią się w głowie.
Trudno wybrać.
Powstaje akacjowe clafoutis z truskawkami.

Biorę:
150g masła
2 garście pojedynczych kwiatów akacji
1 garść do posypania gotowego ciasta
300g dojrzałych truskawek

Na ciasto:
3 jajka
100g mąki tortowej
150 g roztopionego i przestudzonego masła
80g białego cukru i brązowy do posypania
200ml zimnego mleka
2 łyżki limoncello creme

Świeże kwiaty do jedzenia i dekoracji
cukier puder do posypania



W misce roztrzepuję widelcem jajka, dodaję mąkę.Mieszam.Dolewam roztopione masło.
Następnie cukier i mleko.Na końcu limoncello.
Piekarnik nagrzewam do temperatury 180 stopni C.
Formę do zapiekania smaruję masłem.Układam na dnie truskawki.Zalewam ciastem. Posypuję kwiatami akacji.
Piekę 15 minut.Posypuję ciasto pozostałym masłem pokrojonym w kawałki. Piekę jeszcze ok.30 minut.
Wyjmuję ciasto i odstawiam,żeby trochę przestygło.
Niestety, zawsze opadnie...




Posypuję pojedynczymi kwiatami i brązowym cukrem.
Kroję porcje i podaję z kwiatostanami akacji posypanymi cukrem pudrem.
Delektuję się miodowym zapachem i smakiem cukrowego groszku.
Chwilo trwaj!




Doznałam magii, kiedy stanęłam pod ogromnym akacjowym drzewem.
Wdychałam zapach kwiatów,który wziął mnie w ramiona.
Liście szeleściły.
Drzewo  ze mną rozmawiało...

czwartek, 26 maja 2011

Rabarbar gra pierwsze skrzypce. Z pieczoną ricottą.






Rabarbar.
Długie czerwone łodygi.
Zielone rozłożyste liście.
Rośnie pod płotem, w cieniu.
Zrywany przez dzieci i dorosłych.
Kompot z rabarbaru.
Placek z rabarbarem.
Konfitura z rabarbaru.
Surowy maczany w cukrze.
Zapach rabarbaru.
Wspomnienia.





Dzisiaj uśmiecham się do wspomnień.Siadam na tarasie i chrupię rabarbar z cukrem.
Ile to zabawy,rozsypanych białych kryształków i kwaśnych łodyg za mną.
W kuchni sporo podarowanego rabarbaru.
Kruszonka z rabarbarem już zjedzona.

Dzisiaj pieczona ricotta z rabarbarowym sosem.

250 g sera ricotta
białko jajka
otarta skórka z połowy cytryny
świeże listki tymianku
sól i pieprz
oliwa z chilli lub dowolna

W misce wymieszać ser, białko, skórkę cytrynową, świeże listki tymianku.Doprawić solą i pieprzem.
Małą tortownicę (16 cm średnicy) wysmarować masłem.Przełożyć masę serową.
Posypać tymiankiem i skropić oliwą.
Piec 30 minut w temperaturze 180-200 stopni C.
Wyjąć,przestudzić.Zdjąć obręcz tortownicy.*





Sos rabarbarowy
30 dkg rabarbaru obranego ze skórki
100g ciemnego cukru Muscovado
odrobina wody
kawałek startego korzenia imbiru
kawałek papryczki chilli
szczypta soli
łyżka octu balsamicznego

Rabarbar pokroić na kawałki.W garnek wlać trochę wody i wsypać cukier.Zagotować razem kilka minut,wrzucić kostki rabarbaru.Dodać imbir,papryczkę i sól.Gotować na małym ogniu aż sos się zredukuje.Na końcu dodać ocet balsamiczny i gotować razem 3 minuty.
Zdjąć z ognia.Nieco ostudzić i podawać.Do pieczonej ricotty, do ryby, do drobiu.
W każdym  z tych dań rabarbar będzie grał pierwsze skrzypce!




*przepis z moimi zmianami z książki N.Lawson Lato w kuchni przez okrągły rok

Rok temu pokazałam na blogu hiram z rabarbaru.
Smacznego rabarbarowego!

piątek, 20 maja 2011

A w maju są szparagi! Nieco orientalne.






Co mnie pociąga w maju? O,wiele rzeczy.Po pierwsze to wiosna.Po drugie jest  najpiękniejsza  zieleń i kwitnie mnóstwo kwiatów. Po trzecie bywa bardzo ciepło.Po czwarte są szparagi!
Szparagi to u mnie historia rodzinna i sentymentalna. I tradycja ich jedzenia.
Wiem,jak sadzi się szparagi,jak się je okopuje ziemią.Jaka jest radość,kiedy pojawiają się pierwsze główki.I jak się je ścina.
Nie wyobrażam sobie maja bez szparagów.
I tylko żal,że są tak krótko ...
Cieszmy się szparagami!



Szparagi można ze wszystkim i na tysiące sposobów.
Porzuciłam na razie wymyślne potrawy i raczę się szparagami na proste sposoby.
Była już zupa, szparagi z sosem holenderskim,szparagi z szynką serrano,szparagi w maśle,zapiekane z jajkiem...
A dzisiaj szparagi nieco orientalne
składniki dla jednej osoby
pęczek zielonych szparagów
szalotka
ząbek czosnku
2 cm korzenia imbiru
papryczka chilli
sól
2 łyżki sosu ostrygowego i 1 łyżka oleju sezamowego
olej do smażenia
prażone ziarna sezamu

Szalotkę posiekać.Czosnek ,imbir i papryczkę pokroić na plasterki.Wrzucić na patelnię z olejem.Podsmażyć.
Dodać szparagi pokrojone na kawałki.Smażyć często mieszając.Posolić.Kiedy będą prawie miękkie dodać sos ostrygowy i olej sezamowy.
Kiedy sos odparuje,posypać uprażonym sezamem.




Jeżeli chcecie  urozmaicić to szparagowe danie,polecam
grillowanego  łososia w limonkowo - imbirowej  marynacie.

dla jednej osoby
stek z łososia 
sok z limonki
2 łyżki sou sojowego
starty korzeń imbiru - 1 cm
Połączyć w misce składniki marynaty.Włożyć łososia.Marynować w lodówce 1 godzinę,przewracając rybę od czasu do czasu.
Usmażyć na patelni grillowej.
Podać na orientalnych szparagach.





A rok temu zajadałam się:
omletem ze szparagami 
risottem ze szparagami
spaghetti ze szparagami
szparagami z masłem i bułką
tartą ze szparagami

Zapraszam!







sobota, 14 maja 2011

Bienvenido e Andalucia! I dlaczego tam wracam.












Na myśl o podróży tam doznaję niezwykłych emocji.Myślę,czy coś się zmieniło od ostatniej mojej bytności?Czy kwitną ulubione rośliny i czy drzewka pomarańczowe są znów pełne gorzkich pomarańczy?Czy w znanej bodedze pracuje ten miły kelner i czy w hotelu dostanę ten sam pokój?
Mam swoje miejsca,ścieżki i nieznane jeszcze szlaki .W Andaluzji. Krainie,która jest kolebką flamenco,corridy i hiszpańskiej tradycji.







Każdego roku postanawiamy,że wybierzemy się do Katalonii albo Galicii.I rezerwujemy bilety lotnicze do Barcelony.Niedługo przed wylotem dostajemy wiadomość e-mailową,że zmieniono godziny i termin lotu,że muszą przebukować lub musimy lecieć z innego miasta.A ja chcę już,teraz,bo zaplanowałam i nie mogę się doczekać.I ...lecę do Andaluzji!







Jak zawsze, ja i J podróżując ,odwiedzamy kilka miejsc.Uwielbiamy niespieszne przemieszczanie się z miasta do miasta.Wtapiamy się w klimat i zwyczaje.Celebrujemy posiłki, wyszukując najlepsze kulinarne miejsca.
Dzień zaczynamy od kawy i lekkiej przekąski - tost z oliwą,szynką iberico,serem manchego i pomidorową salsą. Czasami są to jedynie churros con chocolate.
 Potem czas na tapas.I tu mamy cały wachlarz możliwości,bo w Hiszpanii formę tapas  może mieć każde danie.Popijamy winem,najczęściej białym.
Potem sjesta,która w Andaluzji jest święta i można zawieść się,bo do wieczora zamknięta jest większość restauracji i bodeg.Można posilić się jedynie w niektórych barach serwujących przekąski.
Wieczór to feeria jedzenia,zabawy i fiesty.Hiszpanie w każdym wieku ,od niemowlaka do staruszka wychodzą z domu i spędzają czas do późnej nocy w ulubionych miejscach.Spotykają się rodzinnie i towarzysko przy jedzeniu.To najcudowniejsza pora dnia.Żadne troski nie mogą zakłócić tego niezwykłego czasu. Czerwone wino wypija się w dużych ilościach.











W Hiszpanii zostawiłam całe moje serce.Uwielbiam tamtejszych ludzi, tak radosnych,życzliwych. Celebrujących każdy dzień.Zakochanych w swojej kuchni,winie Rioja i tradycji.
Chce mi się śpiewać i tańczyć flamenco. I nawet corrida nie jest niczym nagannym.Po prostu elementem wiekowej tradycji.
W Hiszpanii lepiej mówię po hiszpańsku.Poznaję nowe słowa i pojęcia zupełnie naturalnie.Wszystko wydaje się językowo proste i nie mam dylematów gramatycznych ani składniowych.Magia!






Czy ktoś z Was spróbuje odczytać,jakie miasta odwiedziłam? Ci,którzy wiedzą,gdzie byłam proszę nie podpowiadać!
 Bienvenido e Andalucia!