Zamieszanie od rana!
Przygotowany stół,stolnica,wałek.
Mąka , jajka, puder.
Butelka oleju i garnek.
Płyta Miles'a Davis'a i butelka Marsali.
Śnieg za oknem...
A w kuchni karnawał!
Radosne wałkowanie,smażenie...
Cukier puder wszędzie.
Kieliszek Marsali.
I kubek kawy.
Talerz cenci.
Znikają jeden po drugim.
Cieniutkie i chrupiące.
Migdałowa mąka i likier amaretto.
Cenci con amaretto!
Cenci podobnie jak nasze faworki przygotowuje się w okresie karnawału.
Królują w całych Włoszech.
Ale w każdym regionie występują pod inną nazwą.
Jak podaje Ola Seghi w książce Słodkie pieczone kasztany,w Genui,Turynie i Imperii noszą nazwę bugie.
Na Sycylii,w Kapmanii,Lazio,na Sardynii,w Umbrii,Apulii,Kalabrii i Mediolanie, chiacchiere,lasagne lub pampuglie.
W mieście Sulmona - cioffe.W Ferrarze,regionach Veneto,Trentino,Friuli Venazia Giulia - crostoli.
W Wenecji,Weronie i Padwie, galani.W Regio Emilia, intrigoni.
W Bolonii,Parmie,Modenie - rosoni,sfrappole. W regionie Marche,sfrappe.
W Piacenzy - sprelle.
Cenci tylko w Toskanii.
Cenci
na ok. 70 sztuk
200 g mąki tortowej
100 g mąki migdałowej
3 żółtka
50 g miękkiego masła
łyżka likieru amaretto
litr oleju ryżowego
cukier puder do posypania
N astolnicę wysypać mąki.
Zrobić dołek,do którego dodać żółtka jaj,likier i miękkie masło.
Zagnieść miękkie i elastyczne ciasto.
Zawinąć je w folię spożywczą i włożyć do lodówki na 1 godzinę.
Przygotować garnek o grubym dnie.
Odkrawać po kawałku ciasta, i wałkować je na bardzo cienki placek.
Wykrawać prostokąty ok.7/5 cm.
W garnku rozgrzać połowę oleju.
Smażyć cenci po minucie z każdej strony.
Wykładać na papier kuchenny aby odsączyć je z tłuszczu.
Kiedy przestygną posypywać cukrem pudrem i układać na talerzu.
Po usmażeniu cenci z połowy ciasta,olej wylać i zastąpić go drugą połową z butelki.
Karnawałowe cenci przygotowałam w ramach faworkowania z Alą,Anitą, i Majaną.
Każda z nas usmażyła ulubiony chrust.
Jola bardzo chciała robić to razem z nami.
Ale dzieją się niezwykle ważne rzeczy w Jej życiu.
Jolu,moje cenci są dla Ciebie!
Alu,Anito,Madziu .
Częstujcie się!
O Cenci , Aniu ,a w zależności od regionu i innej nazwy to są takie same te faworki czy inne ?To takie pytanie na marginesie
OdpowiedzUsuńAniu , jakie piękne maja bąble i pewnie przez ten likier pięknie pachną co?
Bardzo dziękuje za wspólne faworkowanie*, świetna toi zabawa i to taka dająca energię dłużej niż uchowały się faworki
Alu,
Usuńnazwa jest w zależności od regionu Włoszech.
Dodatkiem może być różny alkohol- Marsala,rum,Vin Santo,brandy.
Ja odeszłam dalej i dałam likier migdałowy.
A zabawa i emocje ze wspólnego naszego faworkowania zostaną na długo!
a czyli przepisy raczej podobne ,a ten alkohol i nazwa je rozróżnia
UsuńJa na ostatki miałam drożdżowe faworki robić( bi jeszcze takich nie robiłam) ale teraz to nie wiem czy plany nie będą inne:D
Alu,
Usuńzrób i cenci i drożdżowe faworki!
Całusy.
oj cudowne to musiało być pieczenie! ja na chrusty jakoś nie miałam siły za to pączkowałam zawzięcie razem z Córcią :)
OdpowiedzUsuńa te chruściki u Ciebie boskie, wspaniałe smaki i amaretto... bomba! zamarzyła mi się garstka :)
pozdrawiam cieplutko.
Tak,było wspaniale!
UsuńI tyle pysznych faworków przygotowałyśmy.
Częstuj się Wiewiórko!
Ach szkoda że wcześniej nie podałaś przepisu.Teraz to Ja już mam dość tłustych czwartków na jakiś rok:)
OdpowiedzUsuńIga,
Usuńza rok jak znalazł!
Wspaniale Amber. Jak pomysle o tym amaretto to az mi sie sama buzia smieje :) Zjadlabym od razu caly talerz tych pysznych cenci :)
OdpowiedzUsuńUsciski.
Agnieszko,
Usuńbardzo mi miło.
Cenci smakowały bajkowo.
Pozdrawiam Cię ciepło.
Co kraj to smaczny obyczaj! U Ciebie piękne bąble, kuszą bardzo więc kiedyś na pewno u mnie w garnku smażyć się będą :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKamila,
Usuńpyszne to obyczaje.
Cenci bardzo Ci polecam.
Koniecznie z alkoholem.
bardzo mi się podoba twój przepis na chrust! bardzo lubię chruściki, a już dawno nie jadłam:)
OdpowiedzUsuńGoh,
Usuńcieszę się!
Częstuj się.
ależ to musi być pyszne!
OdpowiedzUsuńGosiu,
Usuńjest!
tak, tak i jeszcze raz tak. I choć mój brzuch opanowany jest dzisiaj przez pączki, to będą się one musiały ścisnąć, bo dla takich lekkich jak piórko cudowności musi się znaleźć trochę miejsca :-)
OdpowiedzUsuńJoanno,
Usuńcenci tak samo jak faworki spokojnie przetrwają kilka dni.
Dlatego nie trzeba ich jeść na siłę.
Częstuj się dzisiaj!
Aniu, cudowne są Twoje cenci!
OdpowiedzUsuńA u mnie także włoskie, nieźle się zgrałyśmy,co?
Dziekuję za cudowne wspólne pieczenie, wspaniale móc znowu spotkać się w kuchni, choćby wirtualnej.
Pozdrawiam cieplutko:)
Madziu,
Usuńbardzo się cieszę,że obie wybrałyśmy włoski chrust!
I wspaniale,że Tobie się udało być z nami.
Serdeczności.
Oj tak, niezwykłe rzeczy dzieją się o Joli. Robiłam włoskie faworki od Oli rok temu. Były przepyszne. Te zapewne też są Amber.
OdpowiedzUsuńKarolina,
Usuńja je nieco zmieniłam po swojemu.
Ale zapewniam Cię,że są pyszne.
Wspaniałe, i wyglądają słodziutko zjadłabym kilka, bo pączków nie jadłam a po faworkach już dawno śladu nie ma:-)
OdpowiedzUsuńOlimpio,
Usuńsą tak lekkie i delikatne ,i delikatnie słodkie,że z pewnością by Ci smakowały.
Smacznego!
Ty to masz poranki!;);) Wspaniałe wypieki!
OdpowiedzUsuńRenula,
Usuńnajbardziej tak lubię.
Dziękuję.
Aniu widzę, ze jak Madzia poszłaś we włoskie klimaty ;) Cudowna propozycja i już mam na nie ochotę:) Jak zawsze cudownie się razem pichciło, dziękuję:**
OdpowiedzUsuńAnita,
Usuńi to był dobry wybór!
Bardzo Ci je polecam.
Cieszę się,że tak nam się pysznie faworkowało.
Cudne, jak zwykle u Ciebie. Podziwiam i pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńAnko,
Usuńdziękuję.
Twój komentarz jest bardzo dopingujący.
Mimo, że już mam dosyć na dzisiaj chrustów, pączków - pełna jestem, to chwyciłabym Twojego. To jest jak słonecznik, wyciąga się rękę bezwiednie, aż do pustego talerza;-)
OdpowiedzUsuńMarzena,
Usuńchrust ma to do siebie,że nie musisz go jeść akurat w ten dzień czwartkowy.
Nie starzeje się tak jak pączek.
Zatem częstuj się w dowolnej chwili!
Ciekawe są takie chruściki z amaretto ;)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawe!
UsuńAmber, jakiez one piekne! Z migdalami i Amaretto z cala pewnoscia by mi smakowaly :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Beo,
Usuńna pewno!
Mnie zaskoczyły swoim smakiem i aromatem.
Dziękuję!
Amber,to wspaniała propozycja ia lternatwa dla klasycznych chruścików.
OdpowiedzUsuńWspaniałe!
Ps. zupka wstawiona jakby co:)
Magda,
Usuńwłaśnie ta alternatywa mnie skusiła.
Dziękuję!
O migdałowe faworki - miła odmiana. Niby takie jak nasz, a jednak trochę inne ;)
OdpowiedzUsuńTofko,
Usuńzupełnie inne.
Cudowne, mąka migdałowa i jeszcze amaretto do tego! A zakochałam się ostatnio w winie, w którym jest mocno wyczuwalny granat i migdały. Pasowałoby :).
OdpowiedzUsuńDziękuję.
UsuńSmak i zapach istotnie mają wyjątkowy.
Wino z aromatem migdałów i granatów?
Doskonałe!
Nigdy nie probowalam takich wloskich, ale z daleka czuje, ze sa pyszne! :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
pieczarka mySia
Mysiu,
Usuńczujesz bardzo dobrze!
Pozdrowienia.
Dzięki Amber za zaproszenie na cenci. Nigdy o nich wcześniej nie słyszałam.Bardzo smakowicie wyglądają, a czytać o zwyczajach kulinarnych bardzo lubię.
OdpowiedzUsuńTarzynko,
Usuńczęstuj się!
Cenci to bardzo delikatny chrust.
Włosi lubią dobre rzeczy.
rozpusta dla podniebienia:D achh
OdpowiedzUsuńAntenko,
Usuńoj tak!
Ten migdałowy aromat musi być zniewalający :)
OdpowiedzUsuńJest!
UsuńI przyjemnie cenci zagniatać,wałkować,smażyć i jeść.
Cenci wyprobuje za rok albo w przyplywie wiekszej weny - wygladaja bardzo apetycznie i takie pewnie tez sa:)))) na razie mam w domu tradycyjne faworki ale za rok przepis bedzie jak znalazl:))) pozdrawiam i czestuje sie wirtualnie:)))))))))))
OdpowiedzUsuńAgata,
Usuńkarnawał wciąż trwa.
Nie czekaj do następnego.
I częstuj się!
Już sobie wyobraziłam tę feerię zapachów, rozbuchany, nieposkromiony entuzjazm kulinarny, dźwięk szeleszczących chrustów, Marsalę, która dodatkową radość wprowadza. Karnawał pełną paszczą!!!
OdpowiedzUsuńPS U mnie był za to kalafior i ziemniaki z wody (nie wrzucałam na bloga ;))... odbiję sobie niebawem!!
CMOKI!
Aga,
Usuńtak - nieposkromiony entuzjazm kulinarny!
Uwielbiam taki karnawałowy nastrój.
Kalafior i ziemniaki z wody...
Poproszę bez kalafiora,jeżeli kupiony świeży.
Serdeczności!
ale pysznie wygląda :) super ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci Kasiu.
UsuńAmber, ależ one muszą być pyszne :) Ja chyba za rok zamiast faworków skuszę się własnie na takie cenci. A jak się nie doczekam to nawet wcześniej się skuszę :)
OdpowiedzUsuńSą przepyszne!
UsuńRadzę Ci nie czekać.
może za rok pojadę biegać po Dolomitach....to wtedy pozostaje mieć nadzieję, że się na coś takiego w karnawale załapie:))) a przepis super!
OdpowiedzUsuńW Dolomitach i innych ,kurortowych'miejscach jedzenie coraz słabsze.
UsuńPrzeważnie z ,fabryki'.
A cenci się częstuj.
nic a nic nie dziwie sie, ze znikaja jeden po drugim - i to zapewne z zastraszajacym tempie!
OdpowiedzUsuńMasz rację, w zastraszającym.
Usuńmigdałowe muszą być pyszne:) Ja robiłam dziś tysiąc i mam ich dość:)
OdpowiedzUsuńSą pyszne Małgosiu.
UsuńRobiłaś cenci właśnie?
I po cóż aż tyle.
Masowe ,produkcje' zabijają radość kulinarną.
Fantastyczne, to muszą znikać szybciutko:)
OdpowiedzUsuńUrszulo,
Usuńdziękuję.
Ale fajny przepis:) Już zapisuję, przy okazji zrobię:)
OdpowiedzUsuńPolecam.
UsuńSmacznego!
doskonałe! zapisuję przepis! uwielbiam takie wypieki:))
OdpowiedzUsuńMaju,
Usuńbędzie mi miło,jeżeli wypróbujesz.
Pozdrowienia!
Częstuję się i to całą garścią :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie!
UsuńSmacznego.
ja bardzo chętnie przysiądę się do poczęstunku bo patrzeć na nie to już sama rozkosz, a co mówić smakować!!!
OdpowiedzUsuńAga,
Usuńprzysiadaj się i patrz.
A potem się częstuj!
Pozdrowienia.
Pyszne! A z amaretto na pewno byly pysznissime!:)
OdpowiedzUsuńHehehe...wyobraz sobie, ze ja tez faworkowalam w tlusty czwartek!:)Ale u nas, czyli w okolicach Mantui, cenci to lattughe;)
Pieknej niedzieli!:*
Kachna,
Usuńto mam nowe określenie cenci.
Lattughe!
Skąd Włosi wzięli tyle nazw dla jednego dania?!
Nie mogę się nadziwić...
Dziękuję i pozdrowienia przesyłam.
Pyszności, uwielbiam je!
OdpowiedzUsuńJa też!
UsuńDziękuję.
Wyglądają przepysznie :) Schrupałabym natychmiast! ;)
OdpowiedzUsuńMonia,
Usuńbo chrupie się je od razu.
Smacznego.
W tym roku na nowo odkrywam faworki!
OdpowiedzUsuńU Kachny nadziewane.
U Ciebie z moją ulubioną mąką migdałową.
Chyba za bardzo tradycyjnie do nich podchodziłam do tej pory.
Od przyszłego roku zamieniam pączki na faworki!
Pysznie!:)
Magda,
Usuńtradycyjne też lubię.
Choć lubię odejście w mniej klasyczną stronę.
Dla mnie na pierwszym miejscu jeżeli chodzi o karnawałowe wypieki.
Pozdrawiam!
a czy i ja mogę się poczęstować? pięknie wyszły:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńReniu,
Usuńkoniecznie!
Smacznego.
Weszłam kuchennymi drzwiami...
OdpowiedzUsuńzwabiona zapachem hiacynta...;)
Oj....niebezpieczna ta Twoja kuchnia...;)
Pozdrawiam i...oblizuję się...;)
Anno,
Usuńhiacynt zimą daje tyle radości.
A chruściki koniecznie spróbuj.
Serdeczności!
Ślicznie Ci to wyszło :) I na pewno smacznie :)
OdpowiedzUsuńDzięki Tato!
UsuńCzęstuj się.
Są pyszne.
Aniu łzy pojawiły się w oczach moich:) Dziękuję za cudowną dedykację:) .... Lili również dziękuję:) ...jest już znami i jest cudowna:) .... Twoje cenci również ,takie cieniutkie i pełne bąbelków:) .... buziaczki zasyłam Jola
OdpowiedzUsuńJolu,
OdpowiedzUsuńzrobiłam to zgodnie z założeniem i z ogromną radością.
Cieszę się Twoim szczęściem!
Całusy dla Was Dziewczyny!