piątek, 11 lutego 2011

Sezonowy blues i czekloladowy lek na poprawę nastroju.






W końcówce zimy i na przedwiośniu nie jest mi łatwo. Z powodu wielotygodniowego braku światła łatwo tracę dobry nastrój i czasami chodzę przygnębiona. To oznaki depresji sezonowej.
Nie żarty...
Mam tak co roku.Poprawić mogłabym to wyjazdem w ciepłe kraje,gdzie słońce jest cały czas.I odbieram to jako niesprawiedliwy dar Natury.Nie mogę przestać zadawać sobie pytanie - dlaczego nie u nas?
Ale wyjechać nie mogłam tej zimy, tak się złożyło.Stawiam na czekoladę.Chyba nie każdy może się jej oprzeć?Ja nawet nie próbuję i jem ją zwłaszcza w taki czas bezkarnie.Jest lekiem obowiązkowym ,zalecanym i należy ją jeść bez wyrzutów sumienia.Jest jeden warunek - musi być to dobra gorzka czekolada.
Jak działa? Cudownie! Zwiększa wydzielanie hormonów szczęścia i serotoniny, która zapobiega depresji.
 Serwuję zatem deser,który pośle precz sezonowego bluesa!





Tarteletki z malinami i czekoladą

Kruche ciasto z całymi jajkami

250g mąki tortowej
100g masła pokrojonego w kostkę,nieco rozmiękczonego
100g cukru,przesianego przez sitko
szczypta soli
2 jajka o temperaturze pokojowej

Usypać na stolnicy górkę z mąki i zrobić w niej wgłębienie.Wrzucić do niego masło, wsypać cukier puder i sól.Wymieszać te składniki czubkami palców.
Stopniowo zagniatać mąkę do środka i mieszać palcami,aż ciasto zacznie tworzyć grudki.
znowu zrobić wgłębienie i wbić w nie jajka.
Wyrabiać ciasto czubkami palców,aż będzie zwarte.
Gdy składniki dobrze się połączą,ugniatać dłonią do gładkości.
Utoczyć z ciasta kulę, zawinąć w folię spożywczą i włożyć do lodówki na 1-2 godziny przed użyciem.



Na tarteletki wziąć 250 g ciasta,resztę można zamrozić
250 g malin/dałam mrożone/
200ml śmietany kremówki
200g czekolady Lindt z chilli połamanej na kawałki
50g masła pokrojonego w kostki

Ciasto rozwałkować,wylepić nim foremki na tarteletki.Wstawić do lodówki na 20 minut.
Nagrzać piekarnik do 190 st.C.Nakłuć ciasto widelcem.Wyłożyć pergaminem,wysypać fasolę.Piec ok.20 minut.Wyjąć foremki, usunąć fasolę i papier,obniżyć temperaturę pieczenia do 180 st.C i piec ciasto kolejne 5 minut.Wyjąć z pieca.Pozostawić do ostygnięcia i wyjąć tarteletki z foremek.

Polewa czekoladowa:
W rondlu o grubym dnie zagotować śmietanę na średnim ogniu.Zdjąć z ognia, dodać czekoladę i ubić na gładką masę.Nadal miksując dodać po kawałeczku masło.

Na ostudzone tarteletki wyłożyć zamrożone maliny pokruszone na kawałki.Zalać je polewą.Zostawić do ostygnięcia.Można przedtem udekorować całymi malinami,a przed podaniem posypać cukrem pudrem*




Czekolada pobudzi hormony szczęścia,chilli rozgrzeje i wzmocni układ odpornościowy.
Lek dozować w dowolnej ilości.Nie grozi przedawkowaniem.


*przepis na tartę z malinami i czekoladą z książki M.Roux Ciasta pikantne i słodkie.
Czekoladę gorzką zamieniłam na gorzką z chilli.

57 komentarzy:

  1. Wooooooooooooooooooooow... aż się zaśliniłam...! Boskie! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ślicznie i pysznie, Też zjadłabym coś ze świeżymi malinami.

    OdpowiedzUsuń
  3. O mamo! To poprawiłoby mi nastrój w pierwszym kęsie! Wygląda obłędnie! Mnie też ogarnia żal, że u nas słońca nadal brak...

    Pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapisuję w kajecie, po stronie do szybkiego wykonania :-)

    PS. Ja zlikwidowałem uciążliwy obowiązek przepisywania tych hieroglifów. To w niczym nie pomaga, bo zawsze możesz wykasować jakieś bezczelne komentarze, a te na blogach kulinarnych zdarzają się niesłychanie rzadko.

    OdpowiedzUsuń
  5. Co ja mogę Ci napisać, po prostu pysznie, cudnie, kojąco, kusząco etc., ale najważniejsze żebyś wróciła do równowagi.
    pozdrawiam serdecznie :-)

    OdpowiedzUsuń
  6. Az mam ochote wyciagnac reke po jedna babeczke! Wygladaja mega apetycznie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Russkaya, dzięki!

    AgaPe, tak miałam ochotę na takie smaki.Polecam!

    Piegowata, częstuj się.Dobry nastrój murowany!

    Tadeuszu, naprawdę polecam!
    P.s. O jakie hieroglify chodzi?

    Mihrunnisa, dzięki.Tak właśnie się teraz czuję.Równowaga wraca!

    Myszki, proszę się poczęstować.Smacznego!

    Optymistycznie Was pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. Mi też baardzo doskwiera polska zima, póki co ratuję się tabsami z magnezem i witaminami B.
    Babeczki absolutnie cudowne, i te maliny...

    OdpowiedzUsuń
  9. Czekolada wyleczy kazda chandre, przegoni wszystkie smutki i zawsze podniesie na duchu :) A w polaczeniu z truskawkami zawsze smakuje wybornie.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ana, ja wolę naturalne witaminy.Ale każdy sposób jest doby.
    Babeczką się częstuj.

    Maggie,jest niezawodna.U mnie są maliny i czekolada, ale truskawki też pewnie by się sprawdziły.

    Serdeczności!

    OdpowiedzUsuń
  11. Taka babeczka to napewno poprawi nastrój:)

    OdpowiedzUsuń
  12. O te literki z obrazka, które za każdym razem trzeba przepisywać przed wysłaniem komentarza.

    OdpowiedzUsuń
  13. Amber! Mnie wprawdzie blues nie łapie, ale na dobrą czekoladę mam zawsze ochotę, a w towarzystwie malin i kruchej babeczki zwłaszcza:) Dobry pomysł z zamianą czekolady na wersję chilli, ja też jeśli mogę zawsze wybieram tą wersję!
    Całus:*

    OdpowiedzUsuń
  14. duża porcja hormonów szczęścia.. i ja bym się połasiła na takową.

    OdpowiedzUsuń
  15. pomimo tego, że nie mam skwaszonego nastroju to chętnie porwałabym Ci kilka takich słodkości..

    OdpowiedzUsuń
  16. Amber, przesyłam Ci mnóstwo pozytywnej energii w takim razie:)
    Tartaletki bym zjadła od razu, w trakcie czekania na mój sernik... Maliny z czekoladą, to jedno z moich ulubionych połączeń!
    P.S. Ja już trzeci rok (sprawdziło się w latach ubiegłych) już od jesieni łykam tran islandzki w kapsułkach. Pomaga bardzo na przygnębienie! Wspomaga wydzielanie endorfin, oprócz tego świetnie działa na odporność organizmu. Zauważyłam, że łatwiej mi przetrwać szaro-bury czas od kiedy zażywam tran:) Może spróbuj?
    Pozdrawiam cieplutko!

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja tez już byle do wiosny!!! i jeszcze infekcja mi się przypałętała i katar mnie dręczy i kaszel i na zwolnieniu do końca przyszłego tygodnia... ehhh... a czekolada to i moje lekarstwo tak naprawdę prawie na wszystkie smutki :) pyszne te tarteletki.

    OdpowiedzUsuń
  18. Kulinarne smaki,dziękuję!

    Tadeuszu, rozumiem.Zajmę się tym...

    Droga Anno,liczę na to czekoladowo-malinowe lekarstwo.Nie masz bluesa? Szczęściara!

    Asieju,oj duża dawka.Częstuj się !

    Paula, na dobry nastrój też pasują!Bierz i delektuj się.

    Kasiuc,to może się wymienimy?Ja sernik w każdym momencie mogę.
    Dziękuję Ci za dobrą energię,jest mi potrzebna.Iskialu w tym roku nie łykałam.Może to błąd...

    Ściskam Was!

    OdpowiedzUsuń
  19. Wiewióro,to witaj na pokładzie sezonową depresja zwanym.Jakoś razem może się nie damy?
    Tarteletki maja odgonić chandrę.
    Zdrowia!

    OdpowiedzUsuń
  20. Taki rozweselasz jest nad wyraz skuteczny :-)
    Światła i uścisków moc ślę!

    OdpowiedzUsuń
  21. Wspaniały jest Twój poprawiacz nastroju! W przekroju wyglądają jak delicje szampańskie :):) Dużo dobrego humorku przy okazji życzę!

    OdpowiedzUsuń
  22. Amber, mój znajomy powiedział niedawno, że jak ktoś narzeka na pogodę/porę roku, to znaczy, że dobrze mu się wiedzie - nie ma innych powodów do narzekań. Mnie też dopada czasem pogodowa chandra, ale zazwyczaj ma to miejsce w październiku/listopadzie. Na początku roku wiem, że do wiosny niedaleko, czuję ją już pod skórą i nastrój mam dobry.

    Babeczki wyglądają kusząco.

    OdpowiedzUsuń
  23. Amber zobacz tutaj :) http://stokolorowkuchni.blox.pl/2009/07/Tartaletki-malinowo-czekoladowe.html

    Może nie do końca to samo, ale pamiętam, że smakowało bosko. Tylko teraz zima i maliny pewnie jeszcze lepiej smakują jak się ich nie ma na co dzień

    OdpowiedzUsuń
  24. Z takimi tartaletkami to żadna chandra niegroźna :) Ale w ogóle kuchnia może poprawić nastrój, prawda? :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Kasiu, dziękuję!fajnie jest tak sobie dodawać humoru...

    Escapade G.,tak wyglądają!Dziękuję za życzenia.

    Haniu, Twój znajomy nie ma racji niestety...To jest zdiagnozowane schorzenie.Niektórzy lepiej znoszą brak światła i kolorów,inni gorzej.
    Nie uogólniam i nie chciałabym,aby mnie wrzucano do jakiegoś worka...

    Dobrego nastroju Wam życzę!

    OdpowiedzUsuń
  26. Kabamaiga, ale się udało! Ja wg.M.Roux je przygotowałam.
    A maliny w zimie to super rzecz!

    Tili,oj poprawia. Ja jak mam ,doła' to do kuchni! Jak nie mam,to też! Cha,cha!

    Cieplutko pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  27. ojej, ile bym teraz dała za maliny, chociażby mrożone!

    OdpowiedzUsuń
  28. Amber - ja to nawet rozchmurzyłabym się już w czasie usypywania mącznej górki, a co dopiero dalszego smacznego ciągu... Tymczasem pozostaje mi wirtualnie porwać ciasteczko jechać... na weekend!
    Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  29. Cukrowa wróżko, maliny mam w zamrażalniku.Służę Ci!

    Ewelina, dla Ciebie mam specjalnie odłożoną.Jak wrócisz z weekendu to będzie czekać.
    Baw się dobrze!

    Pozdrawiam Was serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  30. Ech, dla mnie również luty jest niełatwym miesiącem - niby do wiosny już bliżej, ale wciąż zimno, niby jaśniej, ale wciąż szaro... Plus skumulowany, kilkumiesięczny bagaż wynikający z braku światła. Taki czas tym bardziej trzeba sobie umilać, a Twoje piękne babeczki to świetny na to sposób - czekolada napawa optymizmem, chilli rozgrzewa, a maliny (nawet mrożone!) przypominają, że wbrew pozorom wiosna tuż-tuż:)

    OdpowiedzUsuń
  31. Aniu ,a podeślesz mi z 3 takie urocze i pyszne(no są takie na bank) babeczki , bardzo proszę :)

    OdpowiedzUsuń
  32. Delikatessen, ja też się pocieszam,że wiosna już idzie...
    Tarteletki pomagają!

    Alu, dzisiaj piekłam na nowo.Zostało jeszcze pięć.Dawaj adres!

    Uściski!

    OdpowiedzUsuń
  33. co za cudeńka :) pięknie się prezentują z tymi mrożonymi malinkami :)

    OdpowiedzUsuń
  34. wygladaja cudnie! maliny i czekolada to pyszne polaczenie:)
    a u mnie nie dawno byly wisnie + czekolada, tez super:)

    OdpowiedzUsuń
  35. Piekłam tę tartę. Była cudownie słodko-wytrawna. Doskonała.

    Idealna na zimowe smuteczki.

    OdpowiedzUsuń
  36. u mnie też malinki ale w serniku na zimno (jeszce nie dodałam posta mam straszne zaległości) wspaniałe połączenie czekolady i malin wiem coś o tym :) pozdrawiam i aby do wiosny już nam do niej coraz bliżej :)) trzymaj się i nie stresuj bo to na urodę szkodzi !!!!

    OdpowiedzUsuń
  37. Magdo,to pyszne połączenie!

    Aga,wiśnie z czekoladą są świetnym duetem.

    Zaytoon,to prawda,jest doskonała.

    Piegusku,w serniku też próbowałam,super!
    Nie stresuję się,tylko mi pod górkę bez światła i kolorów...

    Cieplutkie pozdrowienia Wam ślę!

    OdpowiedzUsuń
  38. To jest jakiś kiepski żart. Tu maliny, tam truskawki, ludzie! Oszczędźcie mnie, jest koniec zimy, ja już nic z zamrażarce nie mam z lata...

    OdpowiedzUsuń
  39. Cudowne. Taki promyk słońca, gdy za oknem znowu zima.

    OdpowiedzUsuń
  40. Kubełku S., wszystkie owoce lata czekają zamrożone w sklepach!

    Lo, oj tak,zwłaszcza dzisiaj,kiedy za oknem zawieja...
    Dzięki!

    Pozdrowienia serdeczne!

    OdpowiedzUsuń
  41. czekolada i maliny, to połączenie musi być pyszne :)

    OdpowiedzUsuń
  42. Masa czekoladowa wygląda na rozpływającą się w ustach. Wspaniałe połączenie smaków: czekolada z chilli i maliny!
    A na chandrę ślę Ci buziaki i uśmiechy :)
    W Lublinie przed chwilą była śnieżyca i wstąpiła we mnie nadzieja, że dzieci pojeżdżą na sankach w ferie :) A na dworze zrobiło się biało, czysto i pozytywnie bardzo :)

    OdpowiedzUsuń
  43. Amber - ja bez czekolady mogę żyć, ale te maliny... mniam. Trzymaj się i nie dawaj depresji. Dzień już co raz dłuższy. Uściski!

    OdpowiedzUsuń
  44. Yoganna, jest bardzo!

    Olu, dzięki!
    Uśmiechy i buziaki zawsze się przydadzą.
    Dla dzieci śnieg w ferie to ważna rzecz, więc niech dla Nich pada.Co tam!
    Miłego wypoczynku!

    Paulina, ja też!
    Trzymam się ,dzięki.

    Uściski Wam ślę!

    OdpowiedzUsuń
  45. Amber, przylec tutaj, upiecz mi takie pysznosci, a ja Ci w zamian dam troche naszej wiosny :)

    OdpowiedzUsuń
  46. Domolubna, a wiesz,że to jest propozycja nie do odrzucenia?!
    Dzisiaj świeci słońce, ale wiosny ani widu...
    Ciepło pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  47. Maliny rozmrozi czekolada jak rozumiem? Sprytne, nie rozmażą się... kurczę, muszę w końcu dopaść te książki Roux...
    Zwłaszcza po tych cudach, które prezentujesz.

    OdpowiedzUsuń
  48. Pinos, dokładnie tak.Tylko,że ja dałam mrożone.Roux daje świeże.
    Deser bardzo polecam!

    OdpowiedzUsuń
  49. WOW que maravilla de postre, tiene un aspecto de lujo, una delicia!!! besos

    OdpowiedzUsuń
  50. To musi być pyszne!
    Para idealna - maliny i czekolada. Mniam!

    OdpowiedzUsuń
  51. czekolada to cudowny lek, potwierdzam. choć uwaga - może uzależniać :)
    tartaletki są cudowne. czekolada, chilli i maliny - przyjemna rozpusta

    OdpowiedzUsuń
  52. Potwierdzam, pyszne, pyszne i jeszcze raz pyszne! I oczywiście, poprawiają humor :)

    OdpowiedzUsuń
  53. Aleś mi smaku narobiła na te babeczki.
    Muszę je upiec, muszę!
    Zapisuję przepis,a co:)

    OdpowiedzUsuń
  54. Kaś,fajnie,że czekolada uzależnia.
    Tarteletki są pyszne!

    Kejti,jeszcze wtedy zostały ...

    Olcik,koniecznie upiecz.A co!

    Słonecznie Was pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  55. Czekolada i maliny... najlepsze polaczenie !!!
    Pysznie. ;)

    OdpowiedzUsuń
  56. Trafiłam tu dzięki notce na blogu dilmah o czekoladzie http://www.klub.dilmah.pl/blog/entry/o-tym-jak-obudzic-neuroprzekazniki-z-zimowego-snu-i-inne-czekoladowe-historie/ i powiem szczerze, że chyba wypróbuje kilka przepisów na te czekoladowe słodkości:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny na moim blogu.