Należy swoje ułomności nosić jak szaty królewskie, ze spokojem.Jak aureolę,którą lekceważymy,że jej nie dostrzegamy.
Tylko sylwetki ułomnych nie rozmywają się w mętnej przejrzystości atmosfery.
Piękno jest cudowną ułomnością formy.*
Cesar Moro, Amour a mort
I co Wy na to?
Zupa z roszponki z grzankami i kozim serem
na 4 porcje
opakowanie roszponki
60 dkg ziemniaków,obranych i pokrojonych w kostkę
pół litra rosołu
100ml śmietanki kremówki
kieliszek białego wina
duży ząbek czosnku
sól i pieprz
Grzanki
4 kawałki bułki
4 plastry rolady z serka koziego
kilka gałązek tymianku
oliwa
Przygotowane ziemniaki gotuję do miękkości w rosole.Na minutę przed końcem wrzucam pokrojony czosnek i roszponkę.Zdejmuję z ognia i miksuję za pomocą blendera.
Dolewam śmietanę i wino,dosmaczam solą i pieprzem .
Trzymam na ciepłej płycie,nie gotuję.
Na patelnię wlewam oliwę,kiedy się rozgrzeje kładę kawałki bułki.Przewracam na drugą stronę i na każdy kładę plaster rolady i gałązkę tymianku.Przykrywam pokrywą i trzymam na małym ogniu,aż ser się trochę rozpuści.Zupę rozlewam do misek,podaję z grzankami.
Nie ma nic lepszego, niż miska dobrej zupy w dobrym Towarzystwie.
Koniecznie spróbujcie!
*cytat pochodzi ze wstępu do książki M.V.Llos'y Pochwała macochy
bardzo elegancka ta zupa, jak z restauracji :)
OdpowiedzUsuńapetyczna na fest!
pozdrawiam,
szana :)
Iście wiosenna ta zupka:)
OdpowiedzUsuńJesli piekno jest ulomnoscia formy, to twoja zupka jest wyjatkowo ulomna - czytaj: tak piekna, ze patrzenie na nia az boli :)
OdpowiedzUsuńU mnie za zupę krem z grzankami daliby się pokroić. Co prawda uwielbiana jest marchewkowa, ciekawe, jak przyjęta zostałaby zielona.
OdpowiedzUsuńSzana,dziękuję!
OdpowiedzUsuńWiosenko, zaklinam wiosnę!
Maggie,oj chyba się rumienię...
Kubełek smakowy,koniecznie spróbuj zielona. Na pewno zasmakuje i będziesz zielone kremy gotować!
Serdecznie Was pozdrawiam!
Książkę czytałam, ciekawa jak większość Llosy, a zupy z sałaty nigdy nie jadłam, a szkoda, bo wygląda smacznie.
OdpowiedzUsuńAniu, zupa to normalnie mistrzostwo
OdpowiedzUsuńA ułomność jest względna , dla każdego coś innego znaczy
Ja tam swoje lubię :)
Ana,musisz koniecznie spróbować!
OdpowiedzUsuńLlosa to aktualnie mój pisarz nr1.
Margot,dzięki Kochana. Zapraszam Cię na miskę tej zieloności.
Ja swoje ułomności też akceptuję, a niektóre wręcz lubię...
Usciski!
cudowna zieleń.
OdpowiedzUsuńPiękny cytat. Ja ze swoich ułomności w pewien sposób cieszę się że akurat takie a nie inne mam i je dopieszczam lub pracuję nad nimi :-). Zupą trafiasz w moje smaki. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńheh, zabawnie, bo akurat wróciłam do starych ulubionych książek, z Llosą na czele:) No, ta książka przyzwoita nie jest, ale zupka owszem:) moje smaki, mmm!
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło!
O wspaniała
OdpowiedzUsuńAsiejko, lubię zielone.
OdpowiedzUsuńMihrunnisa,dobra droga z ułomnościami.
Zupkę polecam.
Mar,Llosa jest dobry na każdy czas.A przyzwoitość? - pisarzowi wiele można.
Zapraszam na zupę.
Kabamaiga, dziękuję.
Serdeczności Wam przesyłam!
Takie zielone danie na samym przedwiośniu, to faktycznie cenny pomysł :-)
OdpowiedzUsuńPisarzowi wiele można...wybaczyć:) A ja Mu wybaczam wiele, nawet te gorsze powieści (na szczęście niewiele ich jest)
OdpowiedzUsuńTadeuszu, zielone gotowanie ma sens na przedwiośniu.
OdpowiedzUsuńMar,ależ przymknijmy oko na te gorsze dzieła Llosy.Ma tyle dobrych.
Pozdrawiam Was!
Ja się trochę nie zgodzę z autorem- żyjemy w kraju w którym łatwiej nosić swoje ułomności jak herb rodowy niż uwierzyć w niewymuszony komplement... Przez to brak nam wiary w siebie...
OdpowiedzUsuńNatomiast zupa- napełnia optymizmem i nie sposób sie nie zgodzić- wygląda pysznie i pięknie!!!
Amber, piękna zupa! Wygląda jak Pani Wiosna!
OdpowiedzUsuńZarówno zupy, jak i książek tej autorki nie znam ... jeszcze:) Pozdrawiam!
U nas dzisiaj wieje jak nie wiem co!
Lubię taką zieleń, aż chce się do niej przytulić... :)
OdpowiedzUsuńpieknie podana zupka:) prezentuje sie tak pysznie...mniam)
OdpowiedzUsuńAniu! I u Ciebie wiosennie na talerzu - bardzo lubię taką zupę, a grzanki do tego - KONIECZNE!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Ewelina,wydaje mi się,że myślisz o wadach i braku samokrytycyzmu w stosunku do siebie.Ułomności to nieco inny temat.
OdpowiedzUsuńZupę bardzo Ci polecam.
Kasiuc, zupa jest moja!
A Mario Vargas Llosa to peruwiański pisarz, Laureat Nagrody Nobla.
Kasiu, ja też bardzo lubię tulić się do zieleni.
Aniu, wiosnę mam na talerzu i w sercu.Zgłaszam pełną na nią gotowość!
Ciepło pozdrawiam!
ups, widzisz, nawet nie zauważyłam, że to nie pisarka, tylko pisarz i umknęło mi również, że to Laureat Nagrody Nobla ...
OdpowiedzUsuńZaraz pedzę o nim poczytać w necie!
Kasiu,to nic.Gdybyś wiedziała,ile mi rzeczy umyka...Akceptujmy swoje ułomności,jak wyżej.
OdpowiedzUsuńCałus!
pogodzenie się ze swoimi ułomnościami to ciężka sprawa..
OdpowiedzUsuńa zupa wygląda pięknie, ja ostatnio przekonuję się do zup, a szczególnie groszkowa stała się moją ulubioną!
I że ta zupa to pochwała ułomności?!!;-) Nie wierzę, jeśli istnieje odstępstwo od normy jaką proponuje Moro, to jest nim ta zupa-jest zatem antypiękna;-))))
OdpowiedzUsuńPiękna zupa, w szczególności z takimi apetycznymi dodatkami.
OdpowiedzUsuńAmber, są ułomności zewnętrzne, których niestety często nie da nosić się jak szat..., tych wewnętrznych też raczej niekoniecznie, bo taki choćby brak rozsądku, to nawet rąbkiem szaty być nie może...
OdpowiedzUsuńKsiążki nie czytałam, może chodziło o inny kontekst..., wtedy może i rozumienie byłoby inne... Nie wiem... - wiem jednak, że zupa Twoja ma obłędnie zielony kolor i cudownym zaczątkiem wiosny jest!
Serdeczne...!
Co ja na to? Ułomności jak i zalety to wszystko jesteśmy my, a nie należy zaprzeczać temu kim jesteśmy. Wielcy jesteśmy dzięki zaletom, ciekawi dzięki wadom :)
OdpowiedzUsuńAle ta zupka to nie ma żadnych wad, no może jedną ... nie stoi przede mną na stole :D
Przepiękna zupa, jestem pewna, że pysznie smakuje, ale - co szalenie ważne - ma taki poetycki wygląd:)
OdpowiedzUsuńmiseczka zielonej rozkoszy...
OdpowiedzUsuńpyszności!
Viri,czasami tak.Ale zielona zupa daje ukojenie.
OdpowiedzUsuńSabienne,wstęp do posta nie ma związku z zupą.Nie traktuję jej zatem,jak odstępstwo od normy.
Haniu, dzięki.
Ewelajna,kontekst cytatu jest prosty.Każdy ma prawo rozumieć go po swojemu.Chyba kiedyś podyskutujemy o tym ?
Zupa ma pobudzić wiosnę.
Tili, właśnie wyznaje taką zasadę.Wszystko ma sens,ułomności też.
A na zupe Cię po prostu zapraszam!
Delikatessen, a dzięki.Ten poetycki wygląd to tak przypadkiem.
Karmelitko, taka jest ta zupa.Rozkosznie pyszne.Nie chwaląc się...
Pozdrowienia Wam ślę!
Wygląda przepysznie. Jestem pod wrażeniem, iście królewskie danie. Uwielbiam zupy kremy.
OdpowiedzUsuńAmber, zupa pierwsza klasa! i zdjęcia fenomenalne, zwłaszcza to główne... aż zgłodniałam, a dopiero co jadłam śniadanie :)
OdpowiedzUsuńtaka zupa jest świetnym zwiastunem nadchodzącej wiosny!
OdpowiedzUsuńz kozim serem...uwielbiam :)
OdpowiedzUsuńco do cytatu, to ja odpowiem Welschem: "Gdy wszystko ma piękny wygląd, nic nie jest piękne; ciągłe identyczne bodźce rodzą otępienie (...) W warunkach hiperestetyzacji niezbędne stają się 'ugory estetyczne'".
pozdrawiam
Swietny cytat, jeszcze lepsza zupa! :)
OdpowiedzUsuńzupa pierwsza klasa :) a podana mistrzowsko :)
OdpowiedzUsuńAgaPe, bardzo dziękuję!
OdpowiedzUsuńEve,miło jest czytać takie słowa.
Paulo, dokładnie tak!
Kaś, ja też kozi ser kocham w różnych wariacjach.
A cytat - świetny! Dokładnie o to chodzi.
Arku, mnie ten cytat też uwiódł. Zupę polecam.
Magdo, dzięki.Rosnę!
Cieplutko Was pozdrawiam!
miska dobrej zupy w dobrym towarzystwie to jest coś... chociaż ja moim ulubionym rosołem to i w samotności mogę się delektować :)
OdpowiedzUsuńAch ten kolor! <3 Taką zieloną do tej pory jadłam tylko z groszkiem :) Roszponka musi smakować równie delikatnie.
OdpowiedzUsuńUściski!
Myniolinko, ja z dobrym rosołem to mogę w najciemniejszym kącie spędzać samotne godziny.
OdpowiedzUsuńKasiu,ta zieloność dodaje energii.A smakuje bardzo delikatnie i aksamitna jest.
Serdecznie...
my na to jak na lato, kolor świetny! :) Zapraszamy na nasz nowy portal kulinarno-fotograficzny http://wykrywacz-smaku.pl/ :)
OdpowiedzUsuńJak tam bym sie swoimi ulomnosciami raczej nie afiszowala. Nie jestem doskonala ale tez nie kazdy musi o tym wiedziec :)) Lepiej, zeby mysleli, ze jestem ha ha :) A zupka...no coz...wyglada pysznie! W duecie z takimi grzankami musi doskonale smakowac :)
OdpowiedzUsuńDroga Amber, ja wiem, że to skandal, że tak rzadko daję znać o swojej obecności u Ciebie. Tą ułomnością jestem tak zachwycona, że nie sposób jest się nie odezwać. Mam też pytanie co do zupy -czy ona jest gęsta jak krem? czy raczej nie? Uściski!
OdpowiedzUsuńMajko, nie chodzi o afiszowanie,ale o nie przejmowanie się nimi.
OdpowiedzUsuńZupa mi bardzo smakowała.Dzięki!
Paulino, dobrze,że skusiła Cię ta ułomność.
Zupę można zrobić gęstą, kremową lub dać więcej rosołu i będzie bardziej rzadka.Jak kto woli.
Pozdrawaim Was ciepło!
Zdjęcie już dodane, dziękujemy za dołączenie do Wykrywacza smaku! :) Zapraszamy również na nasz profil na facebooku i do dodania nas do listy ulubionych blogów - mamy kanał RSS, więc aktualizujemy się z każdą porcją dodanych zdjęć! :) Zapraszamy ponownie!
OdpowiedzUsuńCiekawy cytat i ciekawa zupa.
OdpowiedzUsuńI piękne zdjęcia!