poniedziałek, 5 marca 2012
Ostrygi.Afrodyzjaki na talerzu? Powarsztatowe inspiracje.
Czy jedząc marchewkę ,szparagi lub awokado zastanawialiście się kiedykolwiek,że mogą to być produkty silnie działające na Wasze libido?
Albo ostrygi i czekolada.Od wieków uznawane za pokarmy podniecające.
Czy kiedykolwiek wybieraliście składniki dań tak,aby wzrósł poziom Waszego pobudzenia?
Przyznam,że ja nigdy...
Może to błąd i powinnam coś nadrobić?
Te myśli chodzą mi po głowie od czasu,kiedy wróciłam z warsztatów w Makro pod tytułem
Afrodyzjaki.
Nasi ulubieni szefowie kuchni pp.Grzegorz Kazubski i Piotr Kraśkiewicz co chwila informowali nas,jakie elementy podnoszące libido zawierają poszczególne składniki,które wykorzystywaliśmy do przygotowania potraw.
Dla Waszej wiadomości i orientacji podaję,że są to między innymi cynk,selen,witamina E,potas,fosfor...
Zatem uwaga!
"Już samo jedzenie ostryg daje zmysłom najczystszą przyjemność.Nie sposób wyobrazić sobie bez nich historii afrodyzjaków.
Zawierają cenny jod,fosfor i cynk; medycyna także przypisuje ostrygom działanie pobudzające."
Na warsztatach zauważyłam,że ostrygi są mało popularne ,a dla niektórych nawet niezjadliwe.
Myślę,że pierwsze spotkanie z tymi skorupiakami może rodzić dystans.Jednak drugi,trzeci i kolejny raz będzie coraz smaczniejszy.
Dla mnie nie ma nic bardziej pysznego,niż świeże ostrygi,pokropione cytryną i popijane dobrym białym winem.
Tym razem podaję zapiekane.Dedykuję je wszystkim,którzy na żywe ostrygi nie są jeszcze gotowi.
Ostrygi z porami i szafranem
po dwie świeże ostrygi na osobę
1 szalotka
mały por sałatkowy - biała część
2 łyżki masła
szczypta szafranu
2 łyżki winiaku luksusowego
50 ml wytrawnego białego wina
50 ml śmietany kremówki
sól i świeżo zmielony biały pieprz
Ostrygi dokładnie oczyścić szczoteczką pod bieżącą wodą.
następnie każdą mocno chwycić ręką ,wypukłą stroną do dołu.Nóż do ostryg włożyć między dwie połówki muszli,przesuwając go wzdłuż krawędzi i odciąć górną połowę muszli.
Należy uważać,aby z muszli nie wylała się woda.
Wyjąć ostrygi z muszli,wodę zebrać i przelać przez gęste sitko.
Zagotować ją i na 5 sekund włożyć do niej ostrygi.Wyjąć i trzymać w cieple,wodę odstawić.
Dolne połówki muszli dokładnie oczyścić,osuszyć i ułożyć na półmisku.
Por oczyścić,przekroić na pół.Dokładnie umyć i pokroić w paski.szalotkę obrać i pokroić w kostkę.Lekko podsmażyć na maśle.Dodać pory i razem podsmażyć.Uważać aby nic się nie przypaliło.
Dodać szafran,zalać winem i winiakiem,zagotować.Wlać wodę z ostryg i śmietanę.Trzymać na niewielkim ogniu tak długo,aż sos będzie gęsty.Doprawić solą i pieprzem.
Ciepłe ostrygi włożyć do muszli.Każdą polać sosem.Natychmiast podawać.
Cytat i przepis z moimi zmianami pochodzą z książki Rozkosze podniebienia według Casanovy, Georg A. Weth. Książkę gorąco polecam.To wspaniała podróż kulinarna w czasy Casanovy.
Ostrygi zapiekane z parmezanem i lubczykiem
po dwie świeże ostrygi na osobę
łyżka pokrojonego lubczyku lub natki pietruszki
mały ząbek czosnku
łyżka masła
łyżka winiaku luksusowego
łyżka świeżo tartego parmezanu
cytryna
Piekarnik rozgrzać do temperatury 200 st.C.
Muszle ostryg dokładnie wyszorować.
Masło rozgrzać, zeszklić pokrojony drobno czosnek z winiakiem,dodać listki lubczyku lub natkę i zdjąć z ognia.
Otworzyć ostrygi i odciąć je od muszli.Zostawić je na połówkach muszli,skropić sokiem z połowy cytryny i polać sosem.
Zapiekać pół minuty.Ewentualnie doprawić solą i białym pieprzem.
Przepis jest moją ,wariacją' na temat zapiekanych skorupiaków.
Do ostryg wino jest konieczne.
Jakie?
Chablis,Muscat,Auslese,Chardonnay,Sauvignon Blanc,Cava.
No i szampan.Szampan prawdziwy.
Smakujcie!
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
niestety, na zapiekane też jeszcze nie jestem gotowa.. ;) nie wiem, czy kiedykolwiek się zdobędę na zjedzenie ostryg. Jak i wielu innych rzeczy..
OdpowiedzUsuńGosiu,naprawdę?
OdpowiedzUsuńA próbowałaś kolejny raz?
Szkoda...
ja też się do nich nie mogę przekonać :/
OdpowiedzUsuńAle próbujesz,czy tylko wiesz,że Ci nie smakują?
UsuńNa warsztatach to był mój debiut z ostrygami, ale na pewno jeszcze kiedyś je ich wypróbuję :) Nie czuję się jakoś obrzydzona, to było bardzo ciekawe doświadczenie, a Twój przepis na ostrygi wydaję się być bardzo ciekawy :)
OdpowiedzUsuńPaulina,koniecznie spróbuj.
UsuńChoć ostrygi polubiłam od razu,to rozumiem,że można mieć do nich dystans.
Jak mieliśmy okazję zjeść świeże ostrygi z cytryną i winem, to tylko Miśku się odważył, ja jednak się na to nie odważyłam:) Prędzej spróbowałabym takie gotowane! A potem, może kiedyś, poszłabym na całość z surowymi:))
OdpowiedzUsuńGoh.,to pierwsze koty za płoty.
OdpowiedzUsuńZapiekane na pewno by Ci smakowały.
Polecam!
i ja jeszcze będę potrzebowała czasu, żeby przyrządzić danie ostrygowe ;) ale takie wpisy jak Twój zbliżają mnie do tej podniosłej chwili ;)
OdpowiedzUsuńWłaśnie o to mi chodziło i bardzo cieszą mnie Twoje słowa.
UsuńPozdrawiam!
Ło matuś.... jak ja uwielbiam wszelkie "paskudztwa" typu krewetki, ostrygi, ślimaki.....
OdpowiedzUsuńAleż mi moja droga apetytu narobiłaś.....
W sprawie afrodyzjaków (cokolwiek to znaczy) najbardziej lubię imbir, który jest dla mnie bardziej ożywczy niż kawa (herbata z imbirem). Choć porannej kawy nie mogę sobie odmówić.
A wino.... to zawsze.... najchętniej czerwone, wytrawne lub półwytrawne... w dobrym towarzystwie :)))
Uściski przesyłam głośno przełykając ślinę :(
Alizee, nawet nie wiesz,jak mnie raduje to,co napisałaś!
UsuńLubisz skorupiaki.To pyszna wiadomość.
Chętnie zaproszę Cię kolejny raz do mnie.Będziemy delektować się razem.
Czerwone wino na pewno się znajdzie.
Fantastycznie, już się cieszę :))
UsuńSuper!
UsuńJuż się cieszę na nasze spotkanie.
Z przyjemnością przygotuję dla nas skorupiaki.
Bardzo chętnie posmakowałabym Twoich dań, ale nie jestem w stanie nawet pomyśleć o zakupie tych skorupiaków w moim mieście. Tutaj, świeże owoce morza to naprawdę rzadkość, niestety:(
OdpowiedzUsuńKonwalie,jak szkoda.
UsuńMoże kiedyś...
Pozdrawiam Cię.
no właśnie chyba od takiego dania powinnam zacząć moją przygodę z ostrygami-świeże ledwo udało mi się przełknąć :) ale smak zapamiętam do końca życia-gdyby nie te warsztaty to z pewnością bym się nie odważyła po nie sięgnąć:)
OdpowiedzUsuńbuziaki
Reniu,to dobry kierunek takie pierwsze kroki z ostrygami.
UsuńA ja Cię na nie zapraszam!
A ja chyba jednak nie jestem jeszcze gotowa :)
OdpowiedzUsuńKarolino,ufam,że i na Ciebie przyjdzie czas.
UsuńGotowa i owszem, taka wersja tych afrodyzjaków bardzo by mi smakowała. Pięknie je podałaś!
OdpowiedzUsuńKamila,świetnie!
UsuńSmakuj zatem.
Dziękuję.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńDo ostryg mam uraz od czasu stypendium we Francji, ale zdjęcia są fajne:)
OdpowiedzUsuńBasiu,no coś takiego!
OdpowiedzUsuńDziękuję za pochwałę zdjęć.
Pięknie wyglądają :)
OdpowiedzUsuńKermeet,dziękuję.
OdpowiedzUsuńI częstuj się.
uwielbiam ostrygi! Nawet jeśli zbytnio nie wierzę w bycie bądż nie pewnych pokarmów afrodyzjakami to i tak to poczucie dekadenckiego luksusu jest warte skosztowania!:)
OdpowiedzUsuńżycie & podróże
gotowanie
Olu,mam podobne przemyślenia na temat afrodyzjaków.
UsuńAle ostrygi zasługują na prawdziwe kosztowanie.
wyglądają fenomenalnie! Ja "robale" wszelkie lubię, ale niestety tylko ja w moim domciu i gronie ludków
OdpowiedzUsuńAga,to jesteś w mniejszości...
UsuńAle i tak mnie cieszy,że lubisz i doceniasz.
ostryg nigdy nie jadłam i pewnie sama ich nie zrobie na pierwsze sprobowanie, ale jak tylko bede miec okazje, chetnie wyprobuje. u Ciebie prezentuja sie wspaniale i na pewno bym sie skusila
OdpowiedzUsuńKaś,dziękuję.
UsuńPodobno ostrygi zaczynają smakować po siódmej sztuce.
Ale ta wersja jest przyjemniejsza dla początkujących.
Zachęcam.
Ja ostrygi uwielbiam..ale nie ze względu na właściwosci afrodyzjakowe, ale na smak...to przyjemność w czystej postaci :)
OdpowiedzUsuńEscapade G., ja tak samo.
UsuńRozkoszna to przyjemność,prawda?
Afrodyzjaki na talerzu uwielbiam, z jednym wyjątkiem - to ostrygi! Zupełnie nie jestem gotowa na to, żeby choć pomyśleć, że kiedyś zmienię zdanie. Nie pochwalisz tego, wiem! Ale wolę się przyznać od razu;)
OdpowiedzUsuńNie zmienia to faktu, że Twoje propozycję mi się podobają i z przyjemnością na nie patrzę!
Uściski:*
Anno,co za zawód...
UsuńA już miałam nadzieję na wspólne ostryg smakowanie.
Smakosz nie może zamykać sobie drogi do poznawania,dlatego myślę,że jednak Twoje stanowisko ulegnie zmianie w kierunku na ,tak'.
Cmok!
W ładnej mnie stawiasz sytuacji - teraz nie wypada mi powiedzieć NIE!, choć mimo wszystko to moja jedyna możliwa odpowiedź, ale kto wie?! No widzisz, jak mi w głowie namieszałaś, jeszcze się okaże, że pokocham ostrygi:DDD
UsuńA widzisz!
UsuńBo skąd wiesz,że nie lubisz?
Ostrygi smakują dopiero po kilku razach,choć ja polubiłam je za pierwszym.
Może nawet obudzi się w Tobie ostrygożerczyni?
super smacznie wygląda to wszystko pozdrawiam
OdpowiedzUsuńAgatko,dziękuję i pozdrowienia przesyłam!
UsuńA ja bym się skusiła... wyglądają pięknie, w tej muszli ;-)
OdpowiedzUsuńI chyba byłabym gotowa i na świeżą, czemu nie? Może kiedyś będzie okazja, a atmosfera sprawi, że trudno będzie nie spróbować ;-)
Ściskam czule!
Inkwizycjo, bardzo jest mi bliska Twoja postawa.Uwielbiam poznawać nowe,smakować nieznane.To taka radość z życia i jego możliwości.
UsuńSerdeczności Ci ślę!
Żałuję, że nigdy nie miałam okazji ich jeszcze spróbować. Twoja :odpicowana: wersja sprawia, że pragnę ich skosztować jeszcze bardziej. Zdecydowanie muszę się tym zając i to zmienić :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie musisz to nadrobić!
UsuńI przekonasz się ile tracisz czekając nie wiadomo na co.
Moją ,odpicowaną' wersję bardzo Ci polecam.
Ależ się u Ciebie Aniu luksusowo od tych ostryg zrobiło :-) Przyznam szczerze, że nigdy nie próbowałam ostryg. Jakoś tak się nie złożyło nigdy, więc ogromnie ciekawam jak to wszystko razem może smakować. Podobno ostrygi smakują jak katar (to słowa dziennikarza, Jerzego Iwaszkiewicza), ale i tak jestem ich strasznie ciekawa:-)
OdpowiedzUsuńJoanno,ostrygi to doprawdy już nie luksus.
UsuńNie kieruj się tylko opiniami innych na ich temat.Zwłaszcza takie porównania nie są impulsem do pierwszego razu.
Ciekawość Ci pomoże żeby się przekonać,jak to jest.
Trzymam kciuki!
Ja tam wierzę, że co mnie nie zabije to mnie wzmocni, więc i katar uuups przepraszam ostrygi chętnie spróbuję :-)
UsuńŚwietnie!
UsuńSmacznego próbowania.
It was so funny reading your article with the "translation" turned on! I love oysters and your combination of spices sounds delicious.
OdpowiedzUsuńSarah,translator to surprise us...
UsuńI'm glad you like oysters.
Thank you for your nice comment.
first time in ur space.....I was thinking of trying oysters for quite some time...Loved the combination of spices.....bookmarked !following ur blog now.....I have a space Only on seafood recipes...do check out my space sometime !
OdpowiedzUsuńhttp://onlyfishrecipes.blogspot.com/
Sonali,hello!
UsuńI am glad that you visited me.
I read your blog with great pleasure.
Chętnie bym spróbowała Twojej wersji :)
OdpowiedzUsuńGrażyno,nic trudnego,trzeba tylko kupić składniki.
OdpowiedzUsuńPrzepisy są proste.
Bardzo Cię zachęcam.
ciekawe jak smakują bo ja w życiu nie jadłam :-(
OdpowiedzUsuńMałgosiu,najwyższy czas się przekonać.
OdpowiedzUsuńSmacznego!
jeszcze nigdy ostryg nie jadłam...
OdpowiedzUsuńAga,spróbować trzeba i warto!
OdpowiedzUsuńAleż tu luksusowo :) Przypomniałaś mi jak zaraz po ślubie gotowałam rosół i dodałam lubczyku a teściowa do mnie ,że podstępem zawróciłam w głowie jej synowi :)Co do ostryg to albo się je lubi albo nie , ale ta wersja z parmezanem jest wprost wymarzona.....Cudo!
OdpowiedzUsuńSzarlotku,muszę o tym luksusie wspomnieć J.,bo On jada ostrygi raz w tygodniu.Rozpuszczony jakiś!
OdpowiedzUsuńLubczyk na pewno zrobił swoje.Teściowa wie co mówi...
A lubczyk w rosole to pyszny dodatek.
Ostrygami się częstuj,bardzo zapraszam.
Dziękuję!
Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.
OdpowiedzUsuńAnonimowy komentarz Justo1988 oczywiście do kosza!
OdpowiedzUsuńNie masz odwagi napisać niczego jawnie?
Jaka szkoda!