Grudzień mi nie służy.Nie mam pomysłów i chęci.
Nie napełnia mnie nadzieją perspektywa świąt i radosnych dzwonków.
Przygnębia mnie nieuniknione przemijanie.
Przeświadczenie,że niektóre decyzje,które podjęłam są nieodwracalne,
że pewnych rzeczy nigdy już nie zrobię,
że nie mogę się z tym pogodzić,
że nie wiem,do kogo mam mieć pretensję w tej sprawie...
Nagle pojawia się myśl,że może to nie tak.
Może to banalny syndrom SAD - Sezonowe Zaburzenie Afektywne nastroju spowodowane brakiem światła, a nie poczucie nieuniknionego przemijania?
Niedługo przecież najkrótszy dzień w roku.
Za oknem szaro i smutno.Żadnych kolorów.
Dzwonię do Basi,żeby sobie bezkarnie ponarzekać,potem wzajemnie pośmiać się z siebie i obiecać ,że w styczniu to naprawdę będzie z nami o wiele lepiej.
Prawda Basiu....?
Piekę Pepperkakor, ciasteczka z pieprzem.
Lubię Astrid Lindgren i jej cudne opowieści.A te ciasteczka mają z Pisarką wiele wspólnego.
Są bardzo popularne w Szwecji w okresie świąt. Z ciasta wycina się różne kształty postaci i zwierząt.Lukruje ,a potem wiesza w oknach na czerwonych wstążeczkach.
A smak ciasteczek jest fantastyczny,słodko-korzenny z nutą pieprzu.
1 szklanka masła w temperaturze pokojowej
2 1 / 2 szklanki cukru
3 / 4 szklanki śmietany kremówki
3 / 4 szklanki syropu kukurydzianego
2 łyżki proszku do pieczenia
4 łyżeczki mielonego imbiru
4 łyżeczki mielonego cynamonu
4 łyżki kakao w proszku
4 łyżeczki mielonego kardamonu
2 płaskie łyżeczki czarnego pieprzu
około 8 szklanek mąki
Utrzeć mikserem masło i cukier. Dodać śmietanę, a następnie pozostałe składniki z wyjątkiem mąki. Dodać mąkę i mieszać tak, aż ciasto przestanie być lepkie, nie dłużej. Zagnieść ciasto na blacie lekko posypanym mąką, a następnie ukształtować go w kulę, zawinąć go w folię, i zostawić w lodówce do następnego dnia.
Rozgrzać piekarnik do 175 ° C.
Wałkować ciasto na lekko posypanej mąką powierzchni i wycinać foremkami różne kształty. Jeśli ciastka są przeznaczone do wieszania, otwory przebić w górnej ich części. Ułożyć ciasteczka na papierze do pieczenia i przełożyć na blachę. Piec w piekarniku do uzyskania złotego koloru na brzegach, około 10 minut.
Udekorować ciasteczka lukrem.
Rozgrzać piekarnik do 175 ° C.
Wałkować ciasto na lekko posypanej mąką powierzchni i wycinać foremkami różne kształty. Jeśli ciastka są przeznaczone do wieszania, otwory przebić w górnej ich części. Ułożyć ciasteczka na papierze do pieczenia i przełożyć na blachę. Piec w piekarniku do uzyskania złotego koloru na brzegach, około 10 minut.
Udekorować ciasteczka lukrem.
W zamkniętych pojemnikach można je przechowywać przez kilka tygodni.
Przepis z książki The Scandinavian Kitchen ,Camilla Plum .
Nie lukruję ciastek.Nie przepadam za lukrem.O wiele bardziej wolę rustykalną ich postać.
Obecność korzeni i pieprzu rekompensuje mi cukierkowy wygląd i smak.
Ciasteczka naprawdę mają charakter.Wspaniale smakują z kawą i herbatą.
Mogą być miłym prezentem świątecznym.
Ciasteczka naprawdę mają charakter.Wspaniale smakują z kawą i herbatą.
Mogą być miłym prezentem świątecznym.
Uwielbiam. Zreszta wszystkie wypieki rodem ze Skandynawii uwielbiam. W tym roku znow zrobie pepparkakor - i znow znikna szybciej niz planowalam :)
OdpowiedzUsuńAniu! To chyba precedens, bo pierwszy raz muszę napisać, że u mnie dokładnie na odwrót!:D Grudzień uwielbiam, wtedy właśnie chce mi się najwięcej, w tym piec pierniczki. I uwielbiam je lukrować, a jeszcze bardziej podlizywać lukier. Nie uważam, że lukrowanie daje zawsze efekt cukierkowy. Lukrujemy zawsze na biało, w stylu retro, bez cukierków, posypek, itp. I myślę, że nasze pierniczki z roku na rok pięknieją!
OdpowiedzUsuńCo nie oznacza, że odpuszczę Twoim i się nie poczęstuję:P Czy dobrze rozpoznaję pewną foremkę?
Uściki i niech ten grudzień zamieni się w pozytywny strumień!
Takich jeszcze nie piekłam. Może za rok bo na ten rok już mamy wystarczającą ilość ciasteczek na Święta:)
OdpowiedzUsuńTo taki sezon...też mam wrażenie,że dopiero co wstałam odsłoniłam okna a tu już ciemno i znowu trzeba zasuwać żaluzje...nie lubię braku słońca i światła. Ale minie:)
Pozdrawiam ciepło!
Maggie,o tak.Te ciasteczka znikają z prędkością światła!Puszki pochowałam głęboko,może ocaleją do świąt?
OdpowiedzUsuńA kuchnia skandynawska, TAK!
smacznie wyglądają
OdpowiedzUsuńAnno,fantastycznie,że tak pięknie znosisz grudzień.
OdpowiedzUsuńCo do lukrowania,to ja jestem na nie...
Częstuj się,mam specjalną puszkę dla Dobrych Duchów,a Ty do takich należysz.
Pewną foremkę słusznie rozpoznajesz.
Cmok!
Agnieszko,bardzo Ci je polecam.
OdpowiedzUsuńZaskakują smakiem i można je jeść i jeść.
A wiesz,zastanawiam się,czy jutro odsłonię żaluzje...
Serdecznie Ci dziękuję za odwiedziny!
Agatko,bo są bardzo smaczne!
OdpowiedzUsuńAmber,
OdpowiedzUsuńna takie klimaty moge tylko polecic "Bigos w papiotach" przeczytaj koniecznie, jesli jeszcze nie mialas okazji. Inaczej sie wtedy patrzy na to, czego nie mozna zrobic i juz sie nie zrobi i co najwazniejsze - ile jeszcze mozna zrobic,a ja dodam od siebie - trzeba :-) Czasami to koniecznosc nami kieruje co pozwala przezwyciezac slabosci i chwile zawachania...Ale pamietaj, wcale nie musisz sie cieszyc, przezywaj ten czas po swojemu :-) Serdecznosci,
Anna
Anno,
OdpowiedzUsuńna takie słowa czekałam!
A ,Bigos w papilotach' przeczytam jeszcze raz!
Jasne,że trzeba robić nadal i dalej.To sprawia,że zaczyna się chcieć.
Nie rozumiem,dlaczego niektórzy oczekują,że będę się cieszyć,że muszę i wręcz powinnam.
A jak nie mogę?
Tak,jak piszesz,przeżyję świąteczne dni po swojemu.
Wyściskałabym Cię ,na żywo',bo to Ty podniosłaś mnie na duchu!
Amber, jakie one są śliczne. Takie właśnie bez lukru,świetne:)
OdpowiedzUsuńListopad i grudzień to taki czas na pieczenie ciasteczek:)
Uściski:*
uwielbiam Astrid i juz czuje, ze uwielbiam Twoje pieprzne ciasteczka :) tylko gdzie ja tu dostane syrop kukurydziany??? poszukamy, zobaczymy i mam nadzieje, ze popieczemy (jak powiedzialam mezowi, ze w Twoim przepisie jest 8 szklanek maki, to stwierdzil, ze ciasto wyrabiac bedziemy w wannie :)) pozdrawiam cieplo i mam nadzieje, ze Twoja zimowa depresja minie lada chwila
OdpowiedzUsuńpierniczki z pieprzem uwielbiam, Lindgren już dawno nie czytałam, a szkoda.. Amber miła, jest Dzisiaj, Teraz.. a czlowiek nie zawsze idzie w parze z kalendarzem, już jakoś tak jest.. trzymaj się cieplutko:), może w szufladzie jest jeszcze kawałek czekoladki?..
OdpowiedzUsuńMajanko,miło mi,że moje pieprzne ciastka bez lukru też Ci sie podobają!
OdpowiedzUsuńDomolubna,jeżeli lubisz Astrid L.,to te ciasteczka są dla Ciebie!
OdpowiedzUsuńPorcja z 8 szklanek to tyle ciasteczek,że wystarczy ich na dłuuuugo.Ale można zrobić z połowy.
Depresja mi uwiera...
Basiu,święte słowa,że kalendarz i my to czasami dwa różne światy.
Astrid Lindgren warto sobie poczytać.Daje tyle mądrych przemyśleń.
Czekoladki zjedzone miła Basiu...
Pozdrawiam Was serdecznie!
Życzę Ci żebyś polubiła grudzień :--) pyszne ciasteczka :)
OdpowiedzUsuń[...] życie tylko wtedy ma sens, kiedy się je przemienia po trochu w coś, co jest poza nami - Antoine de Saint-Exupéry
OdpowiedzUsuńAmber adwent to czas oczekiwania, nie radujesz się, masz zadumę? Może taki jest Twój czas oczekiwania właśnie? Częstuję się pierniczkami. Pozdrawiam
A ja lubię lukier. Być może dlatego, że nie potrafię ładnie lukrować, a chciałabym. Taka przekora :) A może dlatego, że dzieciaki uwielbiają? Jedno jest pewne. Wszelkie ciasteczka korzenne czy pierniki uwielbiam i mogę pasjami zjadać.
OdpowiedzUsuńDominiko,takie życzenia to naprawdę miłe i budujące!
OdpowiedzUsuńKamilo,właśnie tak mam.
Pewnie to moje zadumanie.
Ciasteczka bierz,mam ich sporo.
Karolino,dzieci mają frajdę z objadaniem lukru!
Nie szkodzi,że nie potrafisz lukrować,potrafisz za to wiele innych rzeczy.
A ciasteczka pyszne.Częstuj się!
Miłego wieczoru Dziewczyny!
Zwaliłabym wszytko na brak światła, zimno na dworze i koniec roku nakłaniający do robienia kalkulacji i podsumowań.
OdpowiedzUsuńPepparkory piekłam i ja ostatnio, ale z innego przepisu. I też nie lubię lukru, choć limonkowe miśki ozdobiłam pisakami z lukrem, bo były prezentem urodzinowym dla pewnej siedmiolatki :)
buziak
I mnie grudzień wpędził w zły nastrój. Czekam na święta i powrót do domu, bo wiem, że to na pewno pomoże na wszystkie ale, może i gdyby. Jeszcze tylko 2 tygodnie :) Podoba mi się rustykalna wersja pierniczków. Uściski!
OdpowiedzUsuńMi się raz chce a zaraz potem nie chce... bardziej chce się pitrasić ale sprzątać wcale a wcale, grudzień mam ciężki i humorzasty nie tylko pogodowo :)
OdpowiedzUsuńCiasteczka boskie, podziel się, podziel!!!
Oczko,ja też ostatecznie zwalam na pogodę...
OdpowiedzUsuńLubisz te pieprzne ciastka? Super są!
I nie lubisz lukru,to mi pasuje.
Kasiu,powrót do domu na pewno wszystko osłodzi.
Może i więcej światła będzie.
Ciasteczka Ci bardzo polecam.
Wiewiórko,no widzisz,jaki ten grudzień nieciekawy...
Ciasteczkami się z Tobą na pewno mogę podzielić.
Dobrego dnia Wam życzę,choć u mnie ciągle ciemno za oknem...
Humoru życzę:) a ciasteczka super i wpisują się w modny ostatnio nurt deserów na pikantno (w sumie nieraz niezłe dziwadła wychodzą). Pozdrawiam i przesyłam uśmiechów wiele
OdpowiedzUsuńMiałam i ja kiedyś takie grudnie... rozumiem Cię.
OdpowiedzUsuńNiedługo przyjdzie wiosna, zaświeci słońce, będzie Ci się chcieć. Na pewno.
Swoje ciasteczka i pierniczki lukruję, ale i rustykalne mi się podobają. Pepperkakor jeszcze nie próbowałam, kuszą ;-)
Ściskam czule!
Ksinko,dziękuję.
OdpowiedzUsuńTe ciasteczka to nie ,dziwadła'
a naprawdę coś wyjątkowego.
Spróbuj!
Inkwizycjo Droga,
od razu lżej,kiedy ktoś rozumie,a nie się dziwi.
Chciałabym,żeby już chciałoby mi się chcieć.
Pepperkakor wypróbuj.Wspaniałe są.I nawet możesz je polukrować,bo tak robią Szwedzi.
Ściskam Was mocno!
aaaah, jakie cudne ciacha. I wiesz? Mi także grudzień nie służy... a może słuzy po 20'tym dopiero :D ??
OdpowiedzUsuńuśmiechnij się!
OdpowiedzUsuńVanilla,częstuj się.
OdpowiedzUsuńMasz rację,że może po 20-tym?
Asiejko,dziękuję.Staram się,staram...
Pozdrowienia ciepłe Wam ślę!
Preciosas y deliciosas galletas! la presentación es muy bonita!!! las tengo que hacer! un beso
OdpowiedzUsuńTo ja poproszę takie jedno serce na poprawę nastroju przez ten coraz to dotkliwszy czasobrak :)
OdpowiedzUsuńGłowa do góry, słoneczko w końcu zawita. Tymczasem zajadaj swoje pyszne ciasteczka i spróbuj się uśmiechnąć
OdpowiedzUsuńEva,estoy muy contento.
OdpowiedzUsuńSabroso.
!Que tenga un buen fin de semana!
Szarlotku,czasobrak i u mnie...
OdpowiedzUsuńSerce daruję Ci z serdecznymi pozdrowieniami!
Ivka,ta nadzieja trzyma mnie w ryzach..
Ciasteczek zjadłam sporo i uśmiech u mnie zawitał.
Pozdrowienia!
Ja zdecydowanie podejrzewam, że cierpię na syndrom SAD - brak światła zdecydowanie mi nie służy:) Ja także robię zimą, co w mojej mocy, by jakoś umilić sobie życie - książka, ciepły koc, gorąca herbata, rozmowy z przyjaciółmi... tylko okropne jest to, że nic się nie chce - nawet gotować...:/
OdpowiedzUsuńTwoje ciasteczka z pieprzem to jednak jasny punkt na tym grudniowym horyzoncie - wiele o nich słyszałam, wyglądają pysznie! Może się zmobilizuję, żeby wypróbować:)
Delikatessen,wspieram Cię w opieraniu się SAD.
OdpowiedzUsuńNiestety u mnie to naprawdę chorobowy objaw...
Ciasteczka na pewno umilą Ci paskudne grudniowe dni.Zachęcam Cię do pieczenia.
Ciepło Cię pozdrawiam!
Uwielbiam pepparkakor ...oj ich smak:) będę je piekła z synkiem:) ...a takie narzekanie ...oj chyba każdej z nas od czasu do czasu się włącza ...choc ja akurat lubię grudzień .... i jakoś tak Świąt się doczekać nie mogę:) pozdrawiam JOla Szyndlarewicz
OdpowiedzUsuńhm , ja tam lubię ten grudniowy nawał pieczenia ciastek i już tylko to by mi starczyło ,żeby uwielbiać grudzień:D
OdpowiedzUsuńAle co człowiek to przecież inne odczucia:) choć fakt brak słońca ciut mnie drażni , choćby jak tu robić zdjęcia?No tych pierniczków
a same pierniczki twoje Aniu to pierwszy sort ,a szwedzkie wypieki to jedne z najlepszych jakie znam
Jolu,ten smak jest niepowtarzalny,prawda?
OdpowiedzUsuńJa nie narzekam,ja tak źle znoszę ten czas.Przed świętami będzie mi lepiej.
Miłego pieczenia!
Alu,jak dobrze,że do mnie wpadłaś,wiesz?
Tak ciepło mi się zrobiło...
A światła przy zdjęciach to baaardzo brakuje.
Ciasteczka Ci się podobają? Aluś,jak Tobie się podobają,to ja jestem cała w skowronkach!
Serdeczności Wam przesyłam!
Aniu*
OdpowiedzUsuńA pewnei ,że się podibają i to jak nawet mnie kusi ,żeby raniutko jutro , nowiesz :D
aniu szklanka masła to będzie kostka 200g?
Margot,szybko je zrobisz.
OdpowiedzUsuńA mają dużo korzeni.Są bardzo aromatyczne.
Tak to kostka masła.Ja podałam przepis zgodnie z Autorką.
Uściski!
Aniu , dziękuję
OdpowiedzUsuńBardzo proszę.
OdpowiedzUsuńI miłego pieczenia Alu!
takie pieprzne ciasteczka idealnie by pasowały do mojej gorącej czekolady ;-) wpadaj więc Amber z ciasteczkami i będzie uczta na całego :-D
OdpowiedzUsuńJoanno,a wiesz,że idealnie pasują?
OdpowiedzUsuńCudne połączenie i kryzys zażegnany.
Uściski!
Faktycznie, ciekawy przepis, też lubię ciasteczka z pieprzem:) pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńa ja - ja bardzo lubię grudzień! dla mnie grudzień to święta, powrót do domu, pyszności, śnieg, łyżwy, przyjaciółki. Jak nie lubić grudnia? żadnych kolorów ? przecież zimą są same kolory! - ozdobione choinki, lampy odbijające się w płatkach śniegu, kolorowe lampki! ja nie przepadam za lukrem ale za to co roku ozdabiam ciasteczka białą i ciemną czekoladą, wiórkami, orzechami... wyglądają tak ślicznie!
OdpowiedzUsuńa tych pierniczków - jeszcze nie miałam okazji zrobić.
Pozdrawiam! ;)
oczywiście, błąd. ostatnio chodzę bez głowy. toż to nie pierniczki! tylko pierniczki mi w głowie. chciałam powiedzieć - tych CIASTECZEK jeszcze nie piekłam! ;) proszę o wybaczenie!
OdpowiedzUsuńMeg,świetnie.
OdpowiedzUsuńJeżeli tych nie znasz to bardzo Ci je polecam.
Słodkosłona,dla każdego grudzień ma inne kolory.
Lampki to sztuczne światło,a ja lubię słońce i jasne dni.Tych jak na lekarstwo.
Święta też lubię.
Ciasteczka z pieprzem kiedyś spróbuj.Na pewno będą Ci smakowały.
Pozdrowienia Wam przesyłam.
Pierniczki z pieprzem..między innymi,właśnie upieczone,grzecznie czekają na święta;)
OdpowiedzUsuńTwoje zapowiadaja się pysznie,chociaż nie próbowałam jeszcze takowych.
Też czasem ogarnia mnie nastrój pełen pesymizmu,braku chęci,ale wszystko mija,po burzy wychodzi słońce i tego się trzymam i nieustanne czekam na wiosnę;)
pozdrawiam!
M.
Monisiu,moje też już w puszkach.
OdpowiedzUsuńSpróbuj ich kiedyś.Są naprawdę pyszne.
Na wiosnę to ja już czekam jak skończy się lato.
Nienawidzę tych ponurych grudniowych dni.Teraz jest najciemniej.
Dziękuję za dobre słowo i pozdrawiam.
piekne te pieprzne ciastecza:)
OdpowiedzUsuńSchokolade,dziękuję.
OdpowiedzUsuńWarto je upiec.
syndrom SAD - chyba też mnie bierze...
OdpowiedzUsuńna szczęście istnieje tak wdzięczne zajęcie jak robienie pierników.
Pepperkakor to jedne z tych, które postanowiłam zrobić w tym roku.
może jutro... :)
też nie lubię lukru na piernikach. zawsze lukruję część dla Rodziców, a moją działkę pozostawiam w czystej formie
Kaś,łączę się z Tobą.To bardzo dotkliwy syndrom.Rzecz jest w mózgu,który domaga się światła.Niestety,sztuczne nie zastąpi słońca.
OdpowiedzUsuńCiasteczka na pewno poprawią Twój nastrój.
Miłego pieczenia zatem!
Pierniczenie czas zacząć! Jak co roku wszystkie baby u nas w domu będą przez cały dzień wycinać pierniki, a później lukrować. Chociaż muszę przyznać, że też wolę pierniczki bez lukru do jedzenia :)
OdpowiedzUsuńcudne te pierniczki! i jakie masz piękne foremki do wykrawania:-)pozdrawiam serdecznie z pod kołdry:-)
OdpowiedzUsuńGrBorys,ach te baby!
OdpowiedzUsuńCieszę się,że Tobie bez lukru też się podobają.
Małgosiu,dziękuję.
Wygrzewaj się pod kołdrą.Zdrówka!
Słonecznie Was pozdrawiam.
Apetyczne ciasteczka...i tak cudnie przygotowane do zdjęcia:)
OdpowiedzUsuńNika,dziękuję.
OdpowiedzUsuńWydaje mi się,że niezbyt się do tego przyłożyłam...
Pozdrawiam Cię!
Amber, uśmiechnij się :)
OdpowiedzUsuńcoś jest w tej grudniowej szarości, że dokucza bardziej niż listopadowe wieczory. Tez tak mam.
Ostatnio uparcie czekam na śnieg -żeby się coś zmieniło, żeby bardziej poczu święta.
Jeśli jest taj jak mówisz i robienie pierniczków poprawia humor -to bardzo się cieszę, bo jutro zamierzam rozpocząć akcję dekorowania maminych pierników :D
Śle Ci cieplutkie pozdrowienia :))
to u Ciebie Aniu tak jak i u mnie-niestety:(( ale mam nadzieję, że w styczniu wraz z dłuższym dniem nastrój wróci do równowagi:) cudne pierniczki ja jeszcze nie piekłam :) buziaki
OdpowiedzUsuńNiko,no właśnie,coś w tym jest.
OdpowiedzUsuńAle czuję się już lepiej.
Dziękuję Ci za słowa wsparcia.To pomaga.
Pierniczki na pewno podnoszą nastrój.
Sama się przekonasz.
Piegusku,przekonuję się,że jest nas więcej.Niektórzy na siłę potrafią się cieszyć,ja nie.Po prostu o tym mówię.To nie grzech.
Powoli wychodzę z ,ciemności'.
Upiecz pierniczki Reniu.Będzie Ci lepiej.
Serdecznie Was pozdrawiam!
W zeszłym roku piekłam piernik z pieprzem i się zakochałam w tym smaku. To akurat był włoski przepis. Pieprzne pierniczki muszą być równie pyszne :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
To zdecydowanie brak światła...ja też ciężko znoszę zimy. Dlatego, trzeba zająć się czymś pożytecznym. Ja odnajduję radość w kuchni w zimowe weekendy. A codzienność zimowa jest piękna pod ciepłym kocykiem z kubkiem kawki w ręku i ukochaną osobą obok. Tak przeżywam tą paskudną zimę ;) Główka do góry!
OdpowiedzUsuńPierniczki urocze!
Pozdrawiam serdecznie!
Turlaczku,są pyszne.
OdpowiedzUsuńSpróbować warto.
Monica,takie ciepłe słowa potrafią wiele.
Ja też odwracam swoją uwagę od zimnej pory i umilam je jak mogę.
Dziękuję Ci.
Serdecznie Was pozdrawiam!
dziękuję za odwiedziny dałam sobie blog do obserwowanych i zapraszam też do odwiedzania i życzę wszystkim smacznego:))
OdpowiedzUsuńAgatko,dziękuję i pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńno to w takim razie trza piec te pierniczki:) skoro poprawa nastroju gwarantowana ha ha ha
OdpowiedzUsuńpozdrawiam cieplutko
Reniu,jak trza,to trza.
OdpowiedzUsuńZakasuj rękawy i do dzieła!
Zobacz na blogach ile już piernikowania było,a u nas taka marnota...
Ściskam Cię!
Cudne ciasteczka pełne smaku :) Mam nadzieję, że chociaż świąteczna atmosfera wybudzi Cię z zimowego snu :)
OdpowiedzUsuńBurczymiwbrzuchu,dziękuję.
OdpowiedzUsuńWolno,ale się budzę.
Pozdrowienia!
dzisiaj mam zamiar przygotować ciasto, tylko mam jedno pytanie: czy one są miękkie po upieczeniu czy też potrzebują leżakowania w puszcze? chciałabym zrobić w nich dziurki i pozawieszać na choince. tylko nie wiem czy będą zdatne (miękkie) do zjedzenia prosto po zerwaniu z choinki :)
OdpowiedzUsuńa, i chyba będę musiała podmienić syrop kukurydziany na miód. one chyba nie różnią się konsystencją? mogę dać tą samą ilość miodu w jego miejsce?
OdpowiedzUsuńKasiu,one nie są miękkie po upieczeniu.
OdpowiedzUsuńSą chrupiące.Po zdjęciu z choinki będziesz mogła je zjeść.
Możesz dodać miód,syrop klonowy lub palmowy.
Smacznego!
dziękuję! chrupiące też lubię :) ważne żeby można było je podkradać z choinki
OdpowiedzUsuńKaś,podkradanie będzie jak najbardziej możliwe.
OdpowiedzUsuńMiłej zabawy!
A pierniczkowe ozdoby jeszcze przezde mną. Myślę, że dopiero pod koniec przyszłego tygodnia.
OdpowiedzUsuń-----------------------------------
Zapraszam:
Para w kuchni.
Na turystyczny szlak!
jak to ja trochę namieszałam w przepisie - zapomniałam o miodzie... i z własnej winy trochę się namęczyłam z zagniataniem :)
OdpowiedzUsuńpierniczki zrobiłam dwa razy grubsze, przez co musiałam użyć jabłka do ich zmiękczenia, ale już dziś mogłam się nimi zajadać (wczoraj na wieczór piekłam)
pieprz i inne przyprawy nadają im charakterku! bardzo mi smakują. teraz muszę tylko przystroić choinkę :)
Kasiu, miód lub syrop jest tu konieczny.Inaczej,no właśnie...
OdpowiedzUsuńAle cieszę się,że ciasteczka Ci smakują i będą ozdabiać Twoją choinkę.
Pozdrawiam!
mimo wpadki już zjedzone :)
OdpowiedzUsuńwłaśnie robię kolejną porcję na święta, nic już nie pomylę :D
pozdrawiam!
Kaś,wspaniale,że smakowały.
OdpowiedzUsuńW takim wypadku trzeba zrobić nowe.
Wszystkiego dobrego!
Pepperkakor i A. Lindgren - uwielbiam!
OdpowiedzUsuńI dekadenckie przepisy też ;-)
Uścisków moc posyłam i ciepłe pozdrowienia.
zrobione. nieskromnie powiem, że tym razem wyszły perfekcyjne :) w smaku i wyglądzie
OdpowiedzUsuńpozdrawiam!
Mimi,fajnie lubić podobne rzeczy.
OdpowiedzUsuńUściski!
Kaś,nieskromnie dodam,że czasami warto trzymać się przepisu.W przypadku tych pierniczków zwłaszcza.Bardzo się cieszę,że wyszły perfekcyjnie.
Miłego dnia Wam życzę!
Dzis najkrotszy dzien w roku, a zlozylo sie ze dzisiaj czytam Twe slowa... najgorzej chyba miec pretensje do samego siebie :( Ale dnia bedzie przybywac!! Pierniki Ci Amber nei rozjasnily dni troszke? ;)
OdpowiedzUsuńBasiu,no widzisz,jak się złożyło...
OdpowiedzUsuńGdybyś wiedziała,jak tego dnia nie cierpię!
Dlatego pierniki - aromatyczne,korzenne,rozgrzewające duszę.
Serdecznie Cię...