środa, 23 listopada 2011

Miłość od pierwszego zjedzenia. Ravioli con la Zucca.








Pewnego wiosennego dnia we Włoszech nastąpiło istotne wydarzenie w moim życiu.Po raz pierwszy zjadłam ravioli z dynią.Miłość od pierwszego kęsa,od pierwszego zjedzenia dużej porcji uroczych kwadratowych pierożków z boskim nadzieniem w środku.
Było to wiele lat temu,ale pamiętam to jak nic innego,co od tamtej pory zjadłam w wielu miejscach w kraju i za granicą.Z miłością tak już bywa,nie wiadomo kiedy,gdzie i dlaczego.Po prostu to musi się stać i już.
Od tamtego dnia nie zamawiam innego dania w żadnej restauracji,jeżeli w karcie są ravioli con la Zucca.
Moje umiłowanie do makaronów i pierogów jest znane,więc nikt się nie dziwi,że akurat ravioli.
Dynię uwielbiam i wielu kiwa głową na znak wyrozumiałości,że właśnie takie nadzienie.
Wielu nie wie,że to mój kulinarny fetysz .
 Odkrywam się...




Najpierw farsz.
Użyłam dynię butternut squash.Uwielbiam jej wygląd,kolor,zwarty miąższ i smak.
500g dyni pokrojonej w kawałki ze skórą rozkładam na papierze do pieczenia i piekę w temp.180 stopni C,aż będzie miękka.
Kiedy trochę przestygnie,oddzielam miąższ od skóry,rozdrabniam widelcem,dodaję sporo startego parmezanu.Sól i pieprz do smaku i odstawiam.



 Teraz ciasto.
W doskonałych ravioli ważne jest ciasto.Gładkie,elastyczne i cieniutko wałkowane.
I tutaj postanowiłam przeprowadzić eksperyment.Czyli powierzyć wyrabianie maszynie.W końcu mam mnóstwo haków,mieszadeł i ubijaków,które właściwie bezczynnie spędzają czas.
Niech raz się wykażą i zrobią to w try miga.
Kiedy wszystkie składniki znalazły się w misie,mieszadło zaczęło bezdusznie miętosić moje ciasto!
Zatrzymałam maszynę i wykonałam wyrabianie jak zwykle ręcznie.
Idealna współpraca,miły kontakt ciasta z dłońmi.Cudownie!



2 szklanki mąki pszennej lub szklanka semoliny i szklanka zwykłej mąki
3 żółtka i dwa całe jajka
pół łyżeczki soli

Łączę wszystkie składniki i wyrabiam ciasto na blacie podsypanym mąką.Jeżeli jest za rzadkie,dosypuję mąkę.Kiedy za twarde ,dodaję białka pozostałe z jajek.
Wyrabiam tak długo,aż ręce mi odpadają, a ciasto jest doskonale gładkie i elastyczne.
Formuję z niego kulę,zawijam w folię spożywczą i odkładam na pół godziny,żeby odpoczęło.
Dzielę je na dwie części,formuję prostokąty i wałkuję cienko,jak się tylko da.
Smaruję jeden prostokąt wodą,wykładam kupki nadzienia.Przykrywam drugim prostokątem ciasta.Przyciskam brzegi i ciasto między nadzieniem.Wykrawam radełkiem kwadratowe pierożki.
Wrzucam je do osolonej wody i gotują aż wypłyną.Ok.5 minut.



Masło szałwiowe do ravioli
Na patelni rozpuszczam masło,zbieram mleczną pianę.Wrzucam listki szałwii i podsmażam je.Natychmiast polewam ugotowane pierożki.




Jeżeli dam radę czekać jeszcze na pierwszy kęs,posypuję je parmezanem.
Jeszcze trzeba otworzyć butelkę białego lub ostatecznie czerwonego wina .
Choć najodpowiedniejsze jest tutaj włoskie verdicchio.O wyrafinowanym bukiecie,idealnie podkreślającym smak dyni i szałwii.
I jest święto.Dokonuje się niezwykły rytuał...

91 komentarzy:

  1. "Z miłością tak już bywa,nie wiadomo kiedy,gdzie i dlaczego.Po prostu to musi się stać i już." - o tak! Prawdziwe to słowa!

    Przymierzam się do takich ravioli już od dawna. Wyglądają pysznie...i wierzę na słowo, że w smaku są również wspaniałe.
    Spokojnej nocy Amber!

    OdpowiedzUsuń
  2. Agnieszko,lubimy taką prawdę,prawda?
    Ravioli koniecznie zrób.
    I możesz mnie nawet poczęstować,bo swoje już zjadłam...
    Dobrej nocy!

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne! Ja miałam podobnie z ravioli z gruszką i serem pleśniowym - nie mogłam się oderwać. Swoją drogą mam teorię, że wszystko smakuje lepiej z masłem szałwiowym;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ravioli robione z serca i czułością rąk, pozostawia w ustach niezapomniany smak. Kochana muszę zastosować się do Twoich rad, bo jak męża uzależnię od takich smakołyków to pewnie sama wiesz co potem :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. śliczne :), taki mają słoneczny kolorek :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Tak się do nich przymierzałam teraz, w sezonie dyniowym, aż mnie zaskoczyła dieta bezglutenowa. Chwilowo nic z tego. A szkoda - bo to jedyne pierogi, na jakie mam ostatnio ochotę. Pogapię się na Twoje, Amber .

    OdpowiedzUsuń
  7. wygląda pysznie! jak to się ma do pierogów? tzn ciasto samo w sobie? przy okazji - na stronie www.dniherbaty.pl widziałam konkurs dla blogerów, fajna nagroda do wygrania bo udział w warsztatach kulinarnych. ja nie mogę bo nie mam bloga, więc przekazuję dalej :) pod zakładką herbata z dodatkami :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nat.,z gruszką...Minammmm.
    A z masłem szałwiowym to słuszna teoria.

    Kamila,z ravioli można tylko czule...
    Jak się uzależni,to będzie Ci je robił!

    Niebieska P.,kolor żółtek i dyni.
    Dziękuję.

    An-no,bezglutenowa???
    Szkoda...Ale gap się do woli.

    Martututu,ma się doskonale!

    Miłego wieczoru Wam życzę!

    OdpowiedzUsuń
  9. Ach, one muszą być pyszne. Wyglądają tak smakowicie, takie ladne i kształtne :)
    Musze kiedyś skosztować kooniecznie:)

    Pozdrówki Amber :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Majanko,jasne.KONIECZNIE!
    Dziękuję Ci bardzo.

    Schokolade,dzięki.

    Serdeczności!

    OdpowiedzUsuń
  11. Ale cudne, myślę, że ja też bym je tak polubiła:) Uwielbiam dynię i w ogóle ravioli. Świetnie się prezentują:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Aniu , jakie zgrabniutkie ,a że święto się robi jak je się te rarytasy to wierzę

    OdpowiedzUsuń
  13. Amber, te pierożki są przepyszne! Robiłam je już dwa razy w tym roku i cała rodzinka zajadała się chociaż ogólnie fanami dyni nie jesteśmy. W tym roku z ciekawości poeksperymentowałam z dynią kilka razy i jednak okazało się, że dobrze przyrządzona jest rewelacyjna :)
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  14. Tyna, z pewnością.
    Tylko spróbuj.Bardzo Cię namawiam.

    Alu,śliczne dzięki.
    Lubimy je razem,prawda?

    Cynthia, a ja uwielbiam wszystko co z dynią i z dyni...
    Pierożki są rarytasem prawdziwym.

    Dziękuję Wam za miłe odwiedziny!

    OdpowiedzUsuń
  15. Please, put the google translator to your blog. Then I can read you better. Kind regards.

    OdpowiedzUsuń
  16. Gypunto,translator is already.
    Thank you!

    OdpowiedzUsuń
  17. Better with translator. I really like your recipe. Good night.

    OdpowiedzUsuń
  18. Amber, po takiej zachęcie z Twojej strony na pewno wybiorę te pierożki, kiedy tylko spotkam je w jakiejś restauracji. sama niestety nie mam drygu do pierogów jako takich, ale będę na nie polować na mieście :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Obawiam się, że dla mnie to miłość bardziej od pierwszego wejrzenia - za dynią nie przepadam, za to w zdjęciach zakochałam się od razu:)Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  20. ooo, ja też zapamiętuję smaki, które są dla mnie niezwykłe! Ravioli jadłam do tej pory tylko z szynką parmeńską i serem oraz ze szpinakiem. Rzadko robię, bo zachodu z nimi spooro ale z dynią bym chętnie wypróbowała ;).

    OdpowiedzUsuń
  21. I ja lubie ravioli z dynia. Co prawda nie jadlam ich w Italii (nad czym strasznie ubolewam ale jeszcze wszystko przede mna:) tylko robilam w zeszlym roku w domu. Pyszne byly. Z szalwiowym maselkiem smakuja doskonale :))

    Milego dnia.

    OdpowiedzUsuń
  22. Mam podobne wspomnienia, pierwszy raz jadłam ravioli z dynia w Bolonii i to była ekstaza :))
    w tym roku spróbowałam zrobic sama jednak ciasto zrobiłam takie jak do zwykłych pierogów, muszę zrobić z Twojego przepisu

    OdpowiedzUsuń
  23. Amber, piękne te Twoje pierożki. I mimo, że jadłam śniadanie, to już zgłodniałam. Wystarczyło wyobrazić sobie ich smak... mmm!
    -----------------------------------
    Zapraszam:
    Para w kuchni.
    Na turystyczny szlak!

    OdpowiedzUsuń
  24. Piękne i na pewno smaczne, ostatnio we włoskiej knajpie w Budapeszcie jedliśmy ravioli z dynią, ale była też dodana do ciasta, a sos był szpinakowo-śmietanowy i od tego czasu myślę sobie, że muszę zrobić koniecznie!

    OdpowiedzUsuń
  25. Gypunto,i'm glad.
    I invite you!

    OdpowiedzUsuń
  26. Kasiu,na pewno z ravioli byś sobie doskonale poradziła.
    Spróbuj!

    Delikatessen,bardzo mi miło.
    Ale dynia dobrze zrobiona,musi być dobra.

    Słodkosłona,spróbuj z dynia.To klasyka gatunku.
    Z szynką,serem,szpinakiem też lubię.

    Majko,cudownie są,prawda?
    We Włoszech smakują dodatkowo ,bo ten klimat,te okoliczności.Na pewno Ci się uda i tam ich spróbować.

    Jswm,cieszę się,że potwierdzasz mój zachwyt.
    Ciasto robię jak na włoski makaron.
    Z polskim pierogowym nie próbowałam.

    Tofko,bardzo Ci dziękuję.
    Smacznego oglądania i do roboty!

    Malino,jadłaś wersje wzbogaconą.Ale skoro pyszna była,to najważniejsze.
    Skuś się na własne ravioli.

    Serdeczności Wam przesyłam!

    OdpowiedzUsuń
  27. Pyszne pierożki, ale z dynia jeszcze nie jadłam :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Dario,czas najwyższy spróbować!
    Dziękuję Ci.

    OdpowiedzUsuń
  29. Och, to mógłby być i mój fetysz... uwielbiam dynię i to połączenie z szałwią ;-) A pierogi, pierożki, pieróg - mogłabym odmieniać przez wszystkie przypadki! Dynie butternut leżakują w spiżarni, a my chwilowo na diecie, ale jak się już skończy... mhmmm ;-) Juz snujemy marzenia o niedietetycznych smakach ;-)
    Ściskam czule!

    OdpowiedzUsuń
  30. Nawet nie wiesz od jak dawna takie ravioli za mną "chodzą"... Muszę w końcu spełnić swoje maleńkie marzenie o stempelku do ravioli i do dzieła :)

    OdpowiedzUsuń
  31. jakie one piękne...i ten farsz, taki żółty, kuszący...co do haków i mieszadeł...też wolę kontakt dłoni z ciastem;)

    OdpowiedzUsuń
  32. Inkwizycja,porzuć dietę i zabierz się za butternut.
    Dieta jesienią? Nie popieram.Wolę opcję - mniej jeść.

    Kasiu,spełnienie marzenia jest na wyciągnięcie ręki! A ja marzę o stempelku,jakoś zawsze przeoczę jego zakup...

    Mar,dziękuję Ci.Takie słowa mnie uskrzydlają.
    A kontakt dłoni z ciastem,bezcenny,prawda?

    Udanego dnia Wam życzę!

    OdpowiedzUsuń
  33. Pyszności!!! Pięknie wyglądają:)

    OdpowiedzUsuń
  34. Aniu! Czytam, jakbym czytała własne myśli:) Jedyna różnica to miejsce zakochania - bo nie były to Włochy;)
    Masło szałwiowe to także moja mała-wielka słabość!
    Całusy!

    OdpowiedzUsuń
  35. Konwalnie,dziękuję.

    Anno,to fantastycznie,że czytasz ,siebie'!
    Wszystko jedno,gdzie to było.Ważne jest,że zakochanie przyszło i zawładnęło nami na zawsze.

    Pozdrawiam Was ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  36. Konwalie w kuchni,bardzo przepraszam za literówkę w poprzednim komentarzu...

    OdpowiedzUsuń
  37. Wspaniałe danie. Muszę wykonać, choćby nawet w wersji pierogowej. No i widzę, że masz jak moja teściowa :) - maszyny w domu są, a i owszem, ale i tak wszystko rękami (łącznie z ubijaniem białek trzepaczką).

    OdpowiedzUsuń
  38. Konwalie,to dobrze,ale czuję się lepiej z przeprosinami.

    Kabamaiga,koniecznie musisz.Warto!
    Ja białka też trzepaczką...

    Dziękuję Wam za odwiedziny!

    OdpowiedzUsuń
  39. Ja się już od patrzenia zakochałam. Od zjedzenia może mi całkowicie odbić palma :))

    OdpowiedzUsuń
  40. Amber, jeszcze 4 tygodnie, a wtedy... Wytrzymamy, a dynie poczekają;-))

    OdpowiedzUsuń
  41. muszą być niezwykle pyszne:) NO to chyba będzie kiedy trzeba spróbować;)

    OdpowiedzUsuń
  42. wyglądają cudnie :) no i to masło szałwiowe...mniammmmmm

    OdpowiedzUsuń
  43. Nic dziwnego. W takich pierożkach to tylko się zakochać. Zdecydowanie w moim guście:)

    OdpowiedzUsuń
  44. Oj Kochana zaczarowałaś mnie tym ravioli .... wyglądają po prostu cudownie:) ... muszę i ja w końcu takowe zrobić ...zwłaszcza, ze w spiżarni dynia czeka:) pozdrawiam JOlanta Szyndlarewicz

    OdpowiedzUsuń
  45. Chyba właśnie też zapałałam gorącym uczuciem;)

    OdpowiedzUsuń
  46. Świetne ravioli, w szczególności z takim aromatycznym, szałwiowym masełkiem - bardzo intrygujące zestawienie smaków.

    OdpowiedzUsuń
  47. Turlaczku,takie zakochanie bardzo smaczne jest...

    Inkwizycja,4 tygodnie i można Wam wszystko?
    Trzymam kciuki!

    Atino,dokładnie takie są.I zachęcam Cię bardzo.

    Elżuniu,dziękuję.
    To masło jest boskie!

    Aciri,zakochaj się w nich!
    To będzie piękne.

    Jolu,to świetnie,że dałaś się zaczarować.
    Dynie weź w obroty i ravioli pysznie się zaprezentują.

    Ona,jak miło.Uczucie urośnie,kiedy spróbujesz.

    Haniu,polecam Ci je na piękny wieczór,obiad,brunch.Szałwia ma tu sporo do ,powiedzenia'.

    Udanego wieczoru moje Drogie!

    OdpowiedzUsuń
  48. a ja chętnie się wproszę na takie ravioli, nigdy nie jadłam:) dobrej nocki

    OdpowiedzUsuń
  49. Reniu,jasne,że Cię zapraszam!
    Słodkich snów!

    OdpowiedzUsuń
  50. Amber- piękne wyszły Ci te ravioli! dziś własnie przeglądałam książkę z pierogami i ravioli i aż mi ślinka ciekła- a nie lubię ich robić bo to żmudna, ciężka praca ale przyznam, że chyba mnie skusiłaś!pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  51. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  52. a przepraszam, że zapytam....dlaczego tak dużo jajek w Twoim cieście? jakie to ma znaczenie?

    OdpowiedzUsuń
  53. Małgosiu,taki przepis dostałam od włoskiej Przyjaciółki mojej Córki.Może ma to znaczenie dla elastyczności ciasta.Robię tak też makaron.
    Możesz zmniejszyć ich ilość.Kiedyś robiłam z proporcji- dwa żółtka i jedno jajko.Wyszedł tak samo dobry.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  54. Do Zosi,której komentarz usunęłam - na zdrowie!
    Szkoda,że nie masz odwagi się ujawnić.Ja swoje komentarze piszę zawsze jawnie.
    I takie brzydkie słowa.Fe! Jakie to szczeniackie.
    Miłego dnia!

    OdpowiedzUsuń
  55. W tym momencie zamarzyło mi się takie właśnie,złociste danie;)Ciasto na 5 jajkach musi być genialne!

    OdpowiedzUsuń
  56. Monisiu,złociste ciasto dają jajka od szczęśliwych kur.Jest pyszne.
    Dziękuję i ciepło Cię pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  57. zazdroszczę Ci tych Ravioli okropnie! Włoskich i domowych - cudownie wyglądają :)

    OdpowiedzUsuń
  58. Świetne pierożki. Takich jeszcze nie jadłam :)

    OdpowiedzUsuń
  59. Maniu,jeżeli będziesz we Włoszech,koniecznie spróbuj.
    Tymczasem pokuś się o ich zrobienie.
    Naprawdę warto.

    Slyvvia,dziękuję i polecam Ci.

    Pozdrawiam Was serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  60. Amber a jeszcze jedno pytanko, bo przecież jesteś specjalistką od dyni :-)
    Zakupiłam dziś kawałeczek bo narobiłaś mi apetytu! i teraz pytanie odnośnie nazwy tej dyni...czy jeśli przy wydrążaniu pestek dynia rozłazi się jak makaron ale tylko z wierzchu to znaczy, że to jest dynia makaronowa? Zapiekłam ją wraz ze skórą i w sumie nie zmakaroniała :-)) ale jest za to pyszna!!! dlatego zależało mi na nazwie a pani na straganie nie umiała mi powiedzieć...uznała, że dynia to dynia!

    OdpowiedzUsuń
  61. Małgosiu,specjalistka to za dużo powiedziane...
    Jeżeli dynia rozkłada się na włókna to jest makaronowa.Bardzo szlachetna i pyszna.
    Może to też być krzyżówka innej dyni z makaronową.
    A sprzedawcy najczęściej nie wiedzą co sprzedają.Niestety...

    OdpowiedzUsuń
  62. Piękne kolorki tego ravioli - jeszcze nigdy sama nie robiłam, choć jestem fanem wszystkiego co "pierogowate":))) pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  63. Goh.,dziękuję Ci.
    Pierogi wszelkie kocham.
    Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  64. goh- a ja się zastanawiam nad maszynką do makaronu :-)i wtedy bede dopiero pierogowata!

    OdpowiedzUsuń
  65. Małgosiu,maszynka?
    Myślisz,że zrobi to lepiej i szybciej?

    OdpowiedzUsuń
  66. Un plato de ravioli delicioso, un relleno ideal! me encanta tu receta! muchos besos

    OdpowiedzUsuń
  67. Eva,que palabras amables.
    Muchas gracias.
    Mil besos.

    OdpowiedzUsuń
  68. wspaniałe:) jestem pod wrażeniem :)

    kulinarnyoliwek.blox.pl

    OdpowiedzUsuń
  69. no tak myślałam! że przynajmniej wywałkuje na jedną grubość! a myślisz, że się mylę?

    OdpowiedzUsuń
  70. Małgosiu,dla mnie dużo z tym zabawy.
    Maszyna wałkuje na jedną grubość,ale ja też.
    Wybór należy do Ciebie.

    OdpowiedzUsuń
  71. cudowności zjadłabym z wielkim apetytem :)

    OdpowiedzUsuń
  72. Coś czuję że takim ravioli i jadałabym się oczarować. Wspaniałe!

    OdpowiedzUsuń
  73. jaki cudny kolor, napatrzyć się nie mogę!

    Pozdrawiam
    Monika
    www.bentopopolsku.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  74. W nich jest wszystko co lubię, właściwa mąka i cudowny farsz...Pyszny luksus dla każdego :)

    OdpowiedzUsuń
  75. Szarlotku,tak mi miło.
    I trafnie je nazwałaś - pyszny luksus.
    Ciepło Cię pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  76. Magdo,dziękuję.

    Ivka,do zaczarowania są idealne.

    Moniko,uwielbiam ten kolor.
    Cieszę się,że Ty też.

    Dobrej nocy Wam życzę!

    OdpowiedzUsuń
  77. Ja jestem leniwa:) Dostałam od mamy mojego Pana przystawkę do ravioli do Kitchen Aid i jest dość pomocna:) Co prawda i tak trzeba się trochę namęczyć i nabawić z ciastem przepuszczając je przez "prasowarkę" (jest ten kontakt z ciastem oj jest). Ale, ravioli zrobiłam tylko dwa razy, mam nadzieję, że wkrótce nadrobię:)

    OdpowiedzUsuń
  78. W przyszlym tygodniu wyruszam wiec na poszukiwania wloskiego verdicchio, ravioli z dynia i szalwia bowiem uwielbiam!

    Bardzo apetyczne zdjecia :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  79. Jak zwykle hurtem nadrabiam zaległości w odwiedzinach u Ciebie. Ravioli musi być przepyszne. Wygląda wspaniale. Żeby mi się tylko chciało tak jak mi się nie chce, to też bym takie zrobiła :-)

    OdpowiedzUsuń
  80. Atria,niby te przystawki są pomocne,ale o wiele szybciej robi się ciasto bez nich.
    Ravioli zasługują na specjalne traktowanie.

    Beo,verdicchio pasuje tu idealnie.
    Smacznego!

    Joanno,hurt czasami jest konieczny.
    I kiedyś się wreszcie zbierz na te pierożki.
    Dziękuję.

    Pozdrawiam Was ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  81. Polecam również kluski z dynią...pyszne!

    OdpowiedzUsuń
  82. Prześliczne ravioli. Te karbowane brzegi :)

    OdpowiedzUsuń
  83. Bee Sweet,a znam je, znam.
    Bardzo pyszne.

    Katie,dziękuję.Miło mi bardzo.

    Serdecznie Was pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  84. Dokonam "profanacji" męskim wpisem, wpiszę tylko..Amber jetem po obiedzie ale poczułem się głodny i nie wiem dlaczego. Moje przepisy to jak małe przyziemie, przy Twoim kosmosie.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  85. Uwielbiam ravioli z dynia! Na ostatnich targach Artigiano in Fiera pani na stoiski z -mostrda di Mantova- (nie mylic z musztrda) odwiecila mnie, ze koniecznie trzeba do farszu dodac nie mostrade z gruszek a z jablek. Kupilam sloiczek, dostlam przepis na farsz i pewnie niedlugo zrobie!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny na moim blogu.