czwartek, 14 lipca 2011

Wszystko naraz.A w kuchni klasyka.Galette.






Telefon od Przyjaciółki,że spotkanie prawie gotowe i mam pakować walizkę.
Zaprzyjaźniona Gospodyni dzwoni,że ogórki i jaja do odebrania.
W składziku przy tarasie porzeczki do przerobienia. Na konfitury.
W kuchni kończę chutney z mango i chilli.
Na stole porozkładane książki.Wybieram ,które będę czytać najpierw.
W ogródku kosiarka na środku.Gotowa do koszenia.
Córka właśnie leci z Moskwy do Warszawy.I jakoś mi  nieswojo.
Mam zamiar umyć ogromne okno w mojej kuchni.
Wszystko dzieje się naraz.




Postanawiam to ogarnąć.Robię latte.Siadam na tarasie.
Buduję Plan Działania.Plany nigdy nie były moją mocną stroną.
Może teraz zadziała? Muszę spróbować,kiedy wszystko dzieje się naraz.
I postanawiam zrobić ...coś nowego.Genialne.Oderwę się od wszystkiego naraz.
Nowe mnie wybawi.Pomoże opanować chaos.
Nowe tylko z nazwy,bo jednak stawiam na znane stare.
Na klasykę.





Galette z kurkami,kozim serem i tymiankiem

Ciasto:
250g mąki
125g masła schłodzonego
1 łyżeczka drobnej soli
50 ml bardzo zimnej wody

Mąkę wysypać na blat i zrobić wgłębienie.Włożyć tam masło pokrojone w kostkę,sól i jajko.Połączyć wszystkie składniki.Zagniatać  i wlać wodę.Zagnieść razem z ciastem.Wyrobić wszystko na gładką masę.Uformować ciasto w kulę ,zawinąć w folię spożywczą i włożyć do lodówki.

Farsz z kurek,koziego sera i tymianku:
500g kurek
2 słodkie cebule
sól,pieprz,olej i masło
ser kozi dobrej jakości, raczej twardy
tymianek





Kurki oczyścić.Cebule pokroić w półkrążki.Na rozgrzaną patelnię wlać łyżkę oleju i łyżkę masła.Kiedy tłuszcz będzie gorący,wrzucić kurki.Smażyć na ostrym ogniu kilka minut.Przełożyć do innego naczynia.
Na tej samej patelni rozgrzać następną porcję oleju i masła,wrzucić cebule i dusić na średnim ogniu,aż będą miękkie.Wyłączyć grzanie.Do cebuli dodać kurki.Posolić i popieprzyć.Wymieszać.
Zostawić do przestygnięcia.

Piekarnik nagrzać do temp.190 stopni C.

Ser kozi pokroić w kostkę.Z gałązek tymianku oderwać listki.Dodać do przestygniętych kurek i wymieszać.

Na blachę położyć papier do pieczenia.

Wyjąć ciasto z lodówki i rozwałkować je na grubość 3mm.Przełożyć na papier.Na ciasto wyłożyć farsz,zostawiając kilka cm brzegu.Brzeg zawinąć do wewnątrz.Blachę wstawić do piekarnika i piec 30 minut,aż ciasto się zrumieni.
Podawać gorące.Polewać na talerzu oliwą.U mnie ostra z chilli.




Zastanawiam się,czy Wy często macie wszystko naraz?
U mnie zdarza się to niestety/stety często.
Niestety,bo mam chaos.Stety,bo to mnie dopinguje i jest źródłem twórczych działań.
I tak naprawdę lubię wszystko naraz.









.

58 komentarzy:

  1. Ja mam tak ciągle - to już po prostu norma:)

    OdpowiedzUsuń
  2. oj, takie "wszystko naraz" to ja dobrze znam! próbuję to jakoś opanować planowaniem ;), a galette... wielkie MNIAM!!

    OdpowiedzUsuń
  3. czesto mam cos takiego,a ostatni raz wlasnie w tej chwili,bo jutro wyjezdzam,nadal jestem o dwoch kulach,a tu obiad do zrobienia,torba do spakowania,pare rzeczy do wyprasowania,doniczki na balkonie dopominaja sie o podlanie,a ja nadal odwiedzam wirtualnie blogi.....
    Przepysznie brzmiace te galette :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Amber!Co za wspaniała tarta,piękna! mam taką ochotę na kurki, a do lasu tak daleko:) To żeś mi smaka narobiła:)

    Bardzo często mam wszystko naraz i też mam skłonność do zaczynania nowego (niby ucieczka a w sumie dokładka:))Ściskam!

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziewczyny,ale mnie podniosłyście na duchu!
    Aniu,fajnie,że Ty też!

    Basiu, u mnie planowanie ,bierze w łeb'.
    I dziękuję.

    Gosiu,trzymam kciuki!
    Galette się częstuj.

    Mar,ja kupiłam je na targu.Na las jak widać już czasu mi nie staje...Dziękuję Ci.
    Zaczynanie nowego podnosi na duchu.

    Dobrego dnia!

    OdpowiedzUsuń
  6. Jezu..., Amber, jakbym o sobie czytała! Kiedy wszystko pozaczynane albo się zwala na głowę - to ja sobie idę upiec chleb. Teraz postanawiam - na mur beton! - że upiekę Twoje galette :)

    OdpowiedzUsuń
  7. An-no,coraz lżej mi na duszy...
    Ale w końcu to my imienniczkami jesteśmy,więc nie dziwi mnie za bardzo,ze masz tak samo.
    Chleba dawno nie upiekłam...Tylko bułki tłukę.
    A galette bardzo Ci rekomenduję.
    Uściski!

    OdpowiedzUsuń
  8. To jest plan - zwalczyć niepokój klasyką :). Też mam niespokojny czas ostatnio. Ale galette bym zjadła. Pewnie by pomogło :).

    OdpowiedzUsuń
  9. Turlaczku,ten plan naprawdę działa!
    Galette bardzo proszę.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  10. Aniu , to tak jest jak cisza to cisza jak rwetes to rwetes
    A Galette z kurkami,kozim serem i tymiankiem brzmi niezwykle i pysznie i tak wygląda

    OdpowiedzUsuń
  11. Czy czesto? Ba, prawie zawsze. Czasem przez caly tydzien nie dzieje sie nic - a potem nagle urwanie glowy. Ale wiesz co? Ja to lubie. Nic-sie-nie-dzianie zle na mnie dziala :)
    A galette piekna, az milo popatrzec.

    OdpowiedzUsuń
  12. Alu,samo życie.
    Galette było pyszne,bo to już czas przeszły.
    Dziękuję Ci!

    OdpowiedzUsuń
  13. Maggie,ja też to lubię.Marazm mnie zabija.
    Dziękuję Ci za galette.

    OdpowiedzUsuń
  14. musi być pyszne... kurki wyglądają tak kusząco... :)

    zapraszam do wzięcia udziału w konkursie na moim blogu! :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Ja w takich sytuacjach działam spontanicznie i często robię coś na przekór, nowego itd. Ciasto wygląda pysznie.

    OdpowiedzUsuń
  16. wygląda cudownie, też już się czaję ma kurki, gdy widzę je w warzywniaku:) ale muszą poczekać aż wymyślę z czym je zjeść, twoja propozycja jest bardzo kusząca:) z doświadczenia wiem, że takie stare nowości są najlepsze!:)

    OdpowiedzUsuń
  17. U mnie też wszystko dzieje się na raz i właśnie dzisiaj miałam taki dzień ... chętnie bym sie pocieszyła Twoim jedzonkiem :) Pysznie wygląda:)

    OdpowiedzUsuń
  18. reguła jest taka: albo nie dzieje się nic, albo wszystko na raz ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Kini,było pysznie.Dziękuję.Zajrzę do Ciebie.

    Mopswkuchni,no ja właśnie też.Dzięki.

    Gosiu,kurki uwielbiam.Teraz są najlepsze.Klasyka zawsze ma u mnie fory.

    Atino,u mnie seria takich dni.Chętnie Cię zaproszę. I dziękuję.

    Jswm,no tak.Chyba,że seria.

    Miłego wieczoru!

    OdpowiedzUsuń
  20. Bardzo często dzieje się u mnie wszystko na raz :).
    Czasem to dobrze,czasem nie ,ale jakoś trzeba poradzić:)
    Piekne jedzonko, pyszności Aniu!:)

    OdpowiedzUsuń
  21. Amber, och wiem dokładnie o czym mówisz...też mam czasem wrażenie, że nie ogarniam ale lubię tak! Niby czasem chciałabym, żeby wszystko było uporządkowane według planu ale jak mam ten swój chaos to jakoś lepiej mi się działa:)
    A takie galette to miód malina!
    Miłego wieczoru!

    OdpowiedzUsuń
  22. I mam wrażenie, że czytam o sobie:D
    Galette uwielbiam, w tej wersji jest znakomite!
    Uściski:)

    OdpowiedzUsuń
  23. Majanko,trzeba ten nawał przetrwać.
    Dziękuję Ci bardzo.

    Agnieszko,ja naprawdę w tym naraz dobrze się czuje i trzyma mnie ten stan w ryzach.Dzięki!

    Anno,no jakże inaczej.
    Galette dla Ciebie przygotuję.Kiedyś nastąpi ta chwila.

    Miłego wieczoru Wam życzę!

    OdpowiedzUsuń
  24. och, och, spokojnie!
    tylko spokój wewnętrzny może nas uratowac. tyle do zrobienia. znam to.
    i na to wszystko jeszcze odwieczne rozterki "co na obiad?!" ale widzę, że poradziłaś sobie wspaniale.
    rewelacyjne galette!

    OdpowiedzUsuń
  25. wygląda rewelacyjnie! nic tylko zatopić zęby :-)
    gratulacje

    OdpowiedzUsuń
  26. Karmelitko,przyzwyczaiłam się i podchodzę do tego ze spokojem właśnie.Czasami tylko myślę,że nie dam rady...
    Dziękuję.Galette Ci polecam.

    Greg,szkoda,że nic nie zostało.Może zatopisz je następnym razem...
    Dzięki!

    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  27. powiem Ci, ze tez tak mam, jak sie czasami nawali tego wszystkiego czlowiekowi na glowe, to nie wiadomo w co rece wlozyc:)
    danie wyglada i smakuje... po prostu pycha:)

    OdpowiedzUsuń
  28. Amber kurki... - wiesz, że gdybym mieszkała pod lasem jutro po pracy już bym ich szukała. Może uda się pójść na jagody, bo mama chciała( ja też:)) - zobaczymy...
    Wszystko na raz mówisz - u mnie tak jest co-dzien-nie... I jak ja to ogarniam mając jeszcze blog - sama nie wiem... Siły, moja Droga, wewnętrznej siły na każdy czas Ci życzę!

    OdpowiedzUsuń
  29. Moje ostatnie dni to istny chaos :P Wstaję rano, chodzę spać późno, a nie wiem nawet kiedy to zlatuje :) Wrzuć przepis na ten chutney! Od dłuższego czasu chcę go zrobić :-)
    Uściski!

    OdpowiedzUsuń
  30. Amber, lubię jak wszystko dzieje się naraz, bo wtedy wbrew pozorom łatwiej się zorganizować :):)

    Galette jest bardzo zachęcający! Nigdy nie próbowałam kurek w zestawieniu z serem kozim...brzmi świetnie!!

    OdpowiedzUsuń
  31. Czy często? Prawie nagminnie :) Ba, nawet na urlopie mi się to zdarza zbyt często. A taki obiad - no cóż powzdycham chociaż.

    OdpowiedzUsuń
  32. Aga,to pocieszające,że nie tylko tak u mnie.
    Dziękuję.

    Ewelino,jagody też pyszne.
    A to u mnie właśnie codzienność.Dzięki Ci.

    Kasiu,no tak.Jesteśmy kobietami chaosu.
    Przy okazji podam przepis na chutney.

    Iwona, no właśnie ja to lubię.Tylko czy tak zawsze być musi?
    Kurki i kozi ser-koniecznie spróbuj!

    Kabamaiga,witaj w klubie.
    Na galette zapraszam!

    Miłego dnia Kochane!

    OdpowiedzUsuń
  33. U mnie jakoś ostatnio spokojnie i rzekłabym nawet, że całkiem leniwo. Musze jednak wskoczyć na wyższe obroty, bo w głowie wiele siedzi i trzeba by wreszcie wziąć się za realizację. A co do tarty, to wstyd się przyznać, ale nie wiem jak smakują kurki. Może i kiedyś w ustach miałam, ale jak smakują nie wiem...
    -----------------------------------
    Zapraszam:
    Para w kuchni.
    Na turystyczny szlak!

    OdpowiedzUsuń
  34. genialny ten przepis, widzę dziś po raz pierwszy ale od razu na dwóch blogach przepis na galette. Dwa różne ale oba obłędnie wyglądają i wyobrażam sobie że smak mają równie cudowny jak urodę.

    Pozdrawiam
    Monika
    www.bentopopolsku.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  35. Moje życie opiera się na planach.
    Są takie dni, kiedy budzę się i łapię za głowę bo wiem, ile jest do zrobienia. Ale potem siadam przy śniadaniu - spokojnie. Ważne, mniej ważne. I jakoś czas się znajdzie.

    Są kurki, na które czekam cały rok.
    I kozi ser.
    Zapowiada się pysznie.

    OdpowiedzUsuń
  36. A ja myślałam, że jestem niezorganizowana i zawsze mam wyrzuty. Ale ulga nie tylko tak u mnie wygląda dzień! Widać galette jest dobre na wszystko! Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  37. Tofko,nie znasz smaku kurek?! Nie mogę uwierzyć.Musisz to szybko nadrobić.To pierwsze wiosenno-letnie grzyby.Delikatne i pyszne.

    Moniko,smakowało nieziemsko!

    Elżuniu,dziękuję.

    Słodkosłona,nie potrafię według planu.Ale też wybieram to co najważniejsze i na spokojnie.
    Ja też wyczekuję kurek.Polecam Ci to połączenie z kozim serem.

    Kamila,no widać,że nie jesteśmy w tyle.Precz z wyrzutami!
    Galette naprawdę je koi.

    Ciepło Was pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  38. Połączenie smaków wspaniałe, musimy zrobić własne galette :)

    OdpowiedzUsuń
  39. Just-g-f,dziękuję.I bardzo polecam.
    Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  40. Jak będę miała więcej niż garstkę kurek to nie zawaham się ich użyć i połączyć z kozim serem :)

    OdpowiedzUsuń
  41. Kasiu,garstka to trochę za mało.Ale kurek jest sporo na rynku,więc na pewno się uda.
    Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  42. Nie ma takiej opcji, żebym takiego placka z kurkami i kozim serem nie upiekła. Toż to moje ulubione połączenie. No nie ma po prostu opcji :-)

    OdpowiedzUsuń
  43. Cieszę się Joanno bardzo.
    Kozi ser i kurki lubią się szczególnie.
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  44. Ostatnio widziałam galette u Magdy i od razu się nim zachwyciłam, a teraz Twoja wersja - równie fantastyczna! Coś czuję, że w przyszłym tygodniu i ja zrobię :)

    OdpowiedzUsuń
  45. Antysjux,dziękuję.

    Burczymiwbrzuchu,zróbcie koniecznie.Ciekawa jestem Waszej wersji.
    I dziękuję.

    Miłej niedzieli!

    OdpowiedzUsuń
  46. A no nie znam smaku kurek. Wstyd i gańba. W tym roku zdecydowanie to nadrobię :)
    -----------------------------------
    Zapraszam:
    Para w kuchni.
    Na turystyczny szlak!

    OdpowiedzUsuń
  47. Tofka, mam nadzieję. Na pewno nie pożałujesz.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  48. Amber :) Faktycznie, dopadła nas jakaś intuicja galletowa ;) pysznie brzmi Twoja wersja - odnotowuję :) smacznego (i powolniejszego) letniego życia ;) pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  49. Magda,z przyjemnością wypróbuję Twoją wersję galette.
    Letnie życie gna z kopyta.
    Serdeczności!

    Alfons,gracias,gracias,gracias!

    OdpowiedzUsuń
  50. To wzbudza mój pełen podziw, gdy ktoś potrafi powiązać wszystko na raz , bo ja totalnie nie potrafię żyć według wcześniej ustalonych reguł, biorąc raczej wszystko na żywioł i nie żałując czegoś co mogło mnie ominąć , gdybym była poukładana :) Galette wygląda tak jakby poświęciło mu się cały dzień :) Pyszne do wypróbowania smaki lata :)

    OdpowiedzUsuń
  51. Szarlotku,ja też nie potrafię.Ale znam taką osobę,która wszystko punkt po punkcie...
    Galette robi się w 60 minut.
    Dziękuję i miłego dnia!

    OdpowiedzUsuń
  52. Nie masz pojecia jak bym sobie chetnie zjadl teraz te twoja galette! Alez mnie chetka naszla - cos pysznego/pieknego!

    OdpowiedzUsuń
  53. Arku, wpadaj.Zaraz zrobimy!
    Pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń
  54. Taki jak od Jamie Olivera tylko on dodał 2 żółtka

    OdpowiedzUsuń
  55. To mój przepis Małgosiu.Piekę go od lat.
    Nie znam recepty J.Oliviera.
    Pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny na moim blogu.