Wpadł mi w ręce jakiś czas temu.Taro.Włochaty ziemniak.Ugotowałam z nim już kilka potraw,m.in. klik. I wiem,że warto się z nim zaprzyjaźnić.Poznawać nowe.Smakować.Kosztować.Ciekawie wędrować do kuchni innych stron świata.
źródło klik
Taro,kolokazja,kleśnica jadalna.
Wywodzi się z Azji Południowo -Wschodniej.Występuje w Polinezji,na Hawajach, w Afryce i obu Amerykach.
Roślina tropikalna i subtropikalna.Bagienna.Jadalne są liście i bulwy.Liście taro nazywane są kapustą karaibską.
To słodki ziemniak o orzechowym smaku i lekko fioletowym miąższu.
Na Tajwanie podawana jest głownie w restauracjach wegetariańskich.Jest też dodatkiem do słodkich deserów.Bardzo popularne są tam lody o smaku taro.
Ze względu na zawartość szczawianu wapnia, zaleca się długie gotowanie lub moczenie przez noc w wodzie.
źródło kliki klik
Moja zupa z taro.
Na marcowe niezdecydowanie.Z powodzeniem zastąpi cały posiłek.
Ukoi przed przyjściem ciepła.Doda otuchy.
Na marcowe niezdecydowanie.Z powodzeniem zastąpi cały posiłek.
Ukoi przed przyjściem ciepła.Doda otuchy.
trzy ziemniaki taro namoczone w wodzie przez noc
pół torebki ryżu jaśminowego
dwie małe kapusty pak choi
litr bulionu wołowego
kawałek czerwonej chilli
sól
50 dkg mielonej jagnięciny
2 łyżki tartej bułki
kilka gałązek świeżego majeranku
duży ząbek czosnku
sól i pieprz
pół torebki ryżu jaśminowego
dwie małe kapusty pak choi
litr bulionu wołowego
kawałek czerwonej chilli
sól
50 dkg mielonej jagnięciny
2 łyżki tartej bułki
kilka gałązek świeżego majeranku
duży ząbek czosnku
sól i pieprz
Ziemniaki obrane ze skórki i pokrojone w kostkę,włożyłam do gorącego bulionu,dodałam ryż jaśminowy,sól i chilli pokrojoną na paseczki.Razem gotowałam na średnim ogniu.
Z jagnięciny i pozostałych składników:bułka tarta,czosnek,majeranek,sól i pieprz, uformowałam małe pulpeciki.
Kiedy ryż i taro były miękkie,wrzuciłam do garnka pulpety.Gotowałam razem 5 minut.Następnie dodałam pokrojoną pak choi i gotowałam wszystko kolejne 5 minut.Doprawiłam zupę solą morską.
Zupa jest bardzo smaczna,ostra.Jagnięcina i taro dodają jej wyraźnego charakteru.
Smacznego!
Z początku myślałam, że mi obcy ten ziemniak, ale chyba nie całkiem, chyba go gdzieś widziałam..Pozdrowienia serdeczne;)
OdpowiedzUsuńAmber, jak fajnie, że wspomniałaś o taro, bo nie miałam pojęciu o istnieniu takowego :) Zaciekawiło mnie to warzywo i chętnie bym go spróbowała. Z wyglądu trochę przypomina kokos :P Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńNo pewnie, że warto poznawać nowe smaki, poznawać nowe kulinarne obszary :) A taro to gdzie dostałaś, bo bym chętnie go popróbowała :)
OdpowiedzUsuńBasiu,raczej trudno kupić taro w zwykłym sklepie.Tam,gdzie sprzedają egzotyczną żywność,tak.
OdpowiedzUsuńIwona, tak.Tylko skórkę ma miękką.Ale ,włosy' jak u kokosa.
Tili,u Pana Długowłosego w Hali Mirowskiej.Tam jest kopalnia egzotyki.
Serdecznie Was pozdrawiam!
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńBardzo ciekawe!
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci za tę notkę, te informacje i ten przepis.:)
W Polsce taro nie kupię, ale w Kopenhadze - niewykluczone, a że zupa mi się bardzo podoba, jest ogromna szansa, że mi się uda poznać jej smak.
No i ta jagnięcina...
Mniam.:)
Prawie, jak tarot. :-) Bardzo ciekawe, pierwszy raz widzę. O, i to do kupienia w Hali Mirowskiej? Czyli moje stare śmieci. Niedaleko mieszkałam dziecięciem będąc. ;-))
OdpowiedzUsuńLekka,cieszę się,że informacje się przydadzą.Zupa może się podobać,jest ciekawa w smaku.W Kopenhadze kupisz taro na pewno!
OdpowiedzUsuńKrokodylu,z tarotem to chyba ma niewiele wspólnego.Możemy razem się wybrać na zakupy w słynnej hali.
Serdeczności!
Chętnie bym spróbowała:) Lubię nowości:)
OdpowiedzUsuńTaro można też kupić w nowym sklepie Mei Asia Kuchnie Świata przy Podwalu.
OdpowiedzUsuńBardzo fajna zupa i treściwa - podoba mi się zestawienie składników, w szczególności pulpety i pak choi. Ja też mam w swoich kulinarnych planach zupę z taro, ale nieco inną.
Pozdrawiam!
Intrygująca zupa, intrygujące taro, z którym nigdy jeszcze do czynienia nie miałam. Z chęcią go poszukam:)Wygląda smacznie i ..kojąco:)
OdpowiedzUsuńAmber! Czuję się mocno podszkolona, bo o taro nie słyszałam! Intrygujące!
OdpowiedzUsuńUściski!
I można go pogłaskać. :-)
OdpowiedzUsuńP.S. W słynnej hali,a właściciwe pod nią kupowałam wiejski ser, śmietanę i jaja od baby. Wieki temu. ;-))
P.S. Tak, wspólne zakupy, wspólne gotowanie, mnie podnieca. :-)))Czuję dreszcze i chcę jeszcze! :-)))
Nie słyszałam nigdy o taro. Mam nadzieję, że uda mi się je gdzieś dostać, bo bardzo chętnie bym wypróbowała.
OdpowiedzUsuńNie miałam pojęcia o istnieniu włochatych ziemniaków:) Ale chętnei się z nimi zapoznam:) Ładne te stworzenia:)
OdpowiedzUsuńAniu,warto poznać smak taro.
OdpowiedzUsuńHaniu-Kasiu, cieszy mnie,że skład Ci przypadł do gustu.
W sklepie na Podwalu bywam sporadycznie.
Mar,o tak.Bardzo trafnie go określiłaś.
Anno-Mario,podszkolona mówisz.Brzmi intrygująco.
Krokodylu,nic nie stoi na przeszkodzie.A ,wiejskie baby' nieco inaczej już tam wyglądają,choć się trafi.
Pójdziemy też ,wydoić mlekomat'.
Italia, Włosi zakochani w swoich warzywach, mogą nie sprowadzać egzotyki.Trzymam kciuki!
Agnieszko, bardzo ładne i miłe.
Udanego wieczoru Wam życzę!
Wow! Bardzo bym chciała spróbować jak smakuje taro i Twoja zupa:)
OdpowiedzUsuńNo tak, w końcu zupka, ja też czasami za zupami tęsknię ;-) Jutro u mnie pomidorowa.. mnia! A u Ciebie widzę jakieś cudo na zdjęciu ;-)
OdpowiedzUsuńwww.przysmakiewy.pl
Burczymiwbrzuchu,smaki się dopełniają,przenikają.
OdpowiedzUsuńBiedrona,zupka jest dla mnie bardzo ważna.A to cudo miłe i dobre jest.
Pozdrawiam!
włochate ziemniaki u włochatego pana? chyba poproszę o więcej informacji :))
OdpowiedzUsuńNo, no jakie bogactwo smakow w tej zupie. Chociasz uwazam, ze taro jest troche bez smaku samo w sobie to caloksztalt musial byc niezwykle smaczny.
OdpowiedzUsuńBardzo jestem lasa natomiast na liscie taro, ale dostanie ich u nas jest chyba niemozliwe.
taro? o rety. nie znam, nie znam. to pewnie wstyd, ale cóż poradzę?
OdpowiedzUsuńzaciekawiło mnie to warzywko. ciekawe ;]
Jswm,napisałam już wszystko i chyba nie powinnaś mieć problemów ze znalezieniem.Pan Długowłosy ma swój sklepik obok budki z rybami z Ustki.
OdpowiedzUsuńThiessa,dla mnie ma smak.Robiłam puree z taro i bardzo nam smakowało.Liści z pewnością tutaj nie dostaniemy.
Karmelitko,nie wstyd,bo nie jest łatwy do kupienia.Jest ciekawy na pewno.
Pozdrowienia Wam ślę!
Nigdy tego taro nie jadłem, ale jak gdzieś znajdę to na pewno kupię i wypróbuję to cudo. :)
OdpowiedzUsuńTaro...chodze czesto kolo niego w azjatyckim sklepie,dzieki za opisanie go i przyblizenie :) moze w koncu skusze sie na jego zakup
OdpowiedzUsuńFajnie taka zupka musi smakowac...
Pozdrawiam :)
Ojciec D.,to nie żadne cudo,a po prostu egzotyczny ziemniak.Dość mało popularny w polskiej kuchni niestety.
OdpowiedzUsuńGosiu,koniecznie spróbuj.W końcu przyjemności podniebienia polegają właśnie na poznawaniu nowych smaków.
Serdeczności!
ale mnie zaciekawił ten ziemniak :)
OdpowiedzUsuńEgzotyczne, nowe smaki. Oj ciekawe to, ciekawe. Niestety na prowincji nie ma włochatych ziemniaków, może w Almie. Zaglądnę, zobaczę.
OdpowiedzUsuńMarcowe niezdecydowanie - pięknie to ujęłaś:) Bardzo podoba mi się ten przepis, muszę gdzieś poszukać tego włochatego ziemniaka:)
OdpowiedzUsuńTakiego włochatego ziemniaka jeszcze nigdy nie widziałam, a może po prostu nie zwróciłam na niego uwagi .. no nie ważne, ważne, że Twoje danie wygląda niezwykle apetycznie!
OdpowiedzUsuńPula,jest bardzo ciekawy.
OdpowiedzUsuńKubełek S., w Almie niestety nie ma...
Delikatessen,niezdecydowanie,bo zima przeplata się z wiosną.Taro poszukaj i spróbuj.
Atino,trudno go znaleźć.A danie jest smaczne,to fakt.
Słonecznie Was pozdrawiam!
Un plato muy original, debe estar riquísimo!!! besos y feliz semana
OdpowiedzUsuńPierwszy raz go widzę, ba nawet pierwszy raz o nim słyszę.
OdpowiedzUsuńHmm- totalna nowość dla mnie, ale skoro polecasz- musi być ciekawy smakowo :) Jak tylko wyleczę moją sunie w urojonej ciąży to będę miała czas na jego szukanie ( a tak przy okazji- mówiłaś kiedyś, że masz w domu dwie takie pociechy jak moja- dopuszczałaś czy też borykasz się z cyklicznymi urojeniami?).
OdpowiedzUsuńŚciskam!
E.
Eva,gracias.
OdpowiedzUsuńUn beso!
Kabamaiga,to pierwszy raz z taro masz już za sobą!
Ewelina,taro poszukaj i spróbuj.
Mam mamę i córkę.Niestety,doświadczenia z porodem mamy koszmarne.Nigdy więcej.Wolę chyba tabletki.
Pozdrowienia!
pełna egzotyka, bardzo interesujące!Pozdrawiamy!
OdpowiedzUsuńNie znam zupelnie smaku taro. Prawde mowiac po raz pierwszy slysze o takich ziemniakach :) Dlatego tez jeszcze chetniej sprobowalabym Twojej zupy :) Jestem otwarta na nowe doznania smakowe .))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Też nie znam jego smaku. Chętnie poznam... bo Twoja zupa wygląda pysznie. Tylko gdzie ja go kupię ???
OdpowiedzUsuńWykrywacz smaku,egzotyka jest pyszna i ciekawa!
OdpowiedzUsuńMajko,na pewno by Ci smakowało.Polecam przygodę z taro,jeżeli uda Ci się go znaleźć.
Ivon,na pewno spotkasz - wcześniej,czy później.
Dziękuję Ci.
Uściski Wam przesyłam!
Ojej, jakie fajne :) Po raz pierwszy widzę włochatego ziemniaka ;)
OdpowiedzUsuńAniu, już się poznaliście,więc pora na smakowanie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Amber, wlasnie odkrylas przed mna rabek tajemnicy, "wlochaty ziemniak" - swietnei go nazwlalas, taka zagadka lezy na straganie i nie mam pojecia co to - teraz juz wiem :)
OdpowiedzUsuńPiszesz, ze jest to slodki ziemniak, ale czy ma cos wspolnego w smaku z batatem?
Usciski!
Basiu,bardzo się cieszę,że tajemnica odkryta!
OdpowiedzUsuńWiesz,taro zalicza się do grupy słodkich ziemniaków,choć dla mnie bataty są słodsze.Zwykłe ziemniaki też potrafią zaskakiwać swoją słodyczą,więc tak półsłodki raczej.
Serdeczności!
Dzieki Amber za odpowiedz, znacznie latwiej zapamietuje gdy ktos kogo "znam" mi cos powie :))
OdpowiedzUsuńUsciski!
Basiu,bardzo proszę.
OdpowiedzUsuńMy się już trochę ,znamy',co...?
Buziak!
No pewnie Amber, ze tak, moze nawet bardziej niz troche :))
OdpowiedzUsuńBuziak!
Basiku, wolę ,bardziej'.
OdpowiedzUsuńMiłego wieczoru!
supersam przy puławskiej
OdpowiedzUsuńAnonimowy,?????
OdpowiedzUsuń