czwartek, 25 sierpnia 2011

Prowincjonalne kino.Krem z letnich warzyw.I grzanki.






Pamiętacie prowincjonalne kina z wakacyjnych wyjazdów,pobytów gdzieś z dala od ,cywilizacji'?
Ja mam takich wspomnień sporo.
Lubię prowincjonalne kina  za specyficzną atmosferę,za spokój.Brak tu hałaśliwych barków z popcornem,szeregu sal,gdzie jednocześnie wyświetla się kilka filmów i tłumów.
Prowincjonalne kino pachnie taśmą filmową, ma niewielką salę ,tylko jedną.I mało chętnych do oglądania niekomercyjnego filmu.
Wsiadłam na rower i pojechałam do miasteczka.Tylko cztery kilometry,a tyle pięknych widoków po drodze.Miło świeciło słońce.Rower zaprowadził mnie w uliczkę,gdzie znajduje się kino.I zobaczyłam plakat.I bardzo się ucieszyłam.Bo wieczorem zobaczę film,na który nie znalazłam czasu w Warszawie!
Kupiłam bilet i z radością ogromną wróciłam do domu,żeby czekać na wieczorne spotkanie z prowincjonalnym kinem.
Melancholia .Kolejny obraz Larsa von Triera. Bardzo osobisty i piękny film o końcu świata.






Jeżeli nie widzieliście filmu,a znajdziecie gdzieś na wakacyjnych ścieżkach prowincjonalne kino,bardzo Wam polecam.
Melancholia,jak każdy obraz Larsa von Triera ma wielu zwolenników,jak i przeciwników.Ja należę do tych pierwszych,bo reżysera uwielbiam za wszystkie jego filmy.
Wystarczy uruchomić wyobraźnię.




Krem z letnich warzyw i ziół

1 marchewka
2 cebule sałatkowe ze szczypiorem
1 bulwa fenkułu
kawałek dyni makaronowej
2 średnie ziemniaki
2 podłużne pomidory: czerwony i żółty,sparzone i obrane ze skórki
świeże zioła:bazylia,tymianek,mięta,majeranek
ząbek czosnku
olej ryżowy
sól i pieprz
pól litra wywaru z warzyw

Umyte i obrane warzywa pokroić na kawałki.W garnku rozgrzać trzy łyżki oleju.Wrzucić warzywa i dusić 10 minut mieszając od czasu do czasu.Wlać wywar,dodać zioła, sól i pieprz i gotować do miękkości.Wszystko zmiksować.




Grzanki z wędzonym łososiem i masłem kawiorowym

kawałek żytniej bagietki
dwie łyżki miękkiego masła
kawior z łososia,mały słoiczek
świeżo mielony biały pieprz
sok z cytryny

Masło wymieszać z pieprzem.Dodać kawior i delikatnie wymieszać.Plastry łososia skropić sokiem cytrynowym.Bagietkę pokroić na kromki.Zrobić z nich grzanki.Posmarować je masłem kawiorowym,położyć kawałki łososia.Podawać do zupy.





Czy wiecie,że już odleciały bociany?

67 komentarzy:

  1. "Melancholie" z pewnoscia obejrze, choc wsrod filmow von Triera sa takie, ktorych nie znosze (i takie, ktore uwielbiam). Prowincjonalnych kin nie pamietam, ale pamietam male gdanskie kina z kameralnymi salami. I Dyskusyjne Kluby Filmowe tez pamietam. Ech, to byly czasy...

    OdpowiedzUsuń
  2. Maggie,film bardzo Ci polecam.I ciekawa jestem Twojej opinii.
    Dyskusyjny Klub Filmowy właśnie jest w tym moim prowincjonalnym kinie.Przetrwał!

    OdpowiedzUsuń
  3. automatycznie zglodnialam! :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Marto,zapraszam.Jeszcze jest!

    OdpowiedzUsuń
  5. Pyszności-zarówno krem,jaki grzanki :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale mnie zasmuciłaś tymi bocianami :( Czy to znaczy, że już naprawdę lada chwila jesień? Melancholia zatem świetnie się wpisuje w ten klimat :) A taką kanapkę z łososiem to chętnie bym schrupała!
    Pozdrawiam jeszcze wakacyjnie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Kremowa doskonałość z najlepszych w ogródku warzyw z bagietką, to musi być pyszne.
    Co do bocianów to nie mam pewności, ale jeszcze dziś widziałam dwa młode okazy, starsze z tego gniazda już odleciały ze dwa tygodnie temu, a te obserwujemy i nie bardzo wiemy czy sobie poradzą :( Należy czekać. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Edith,mnie brak bocianów też napełnił smutkiem...
    Polecam film i grzankę też.

    Kamila,dziękuję.Zupa jest pełna lata.
    Młode bociany czasami nie mają siły odlecieć.
    Trzymam za nie kciuki.

    Serdeczności dla Was!

    OdpowiedzUsuń
  9. jak mi brakuje prowincjonalnych kin, wyjatkowych filmow w nich puszczanych i tej niepowtarzalnej atmosfery, kiedy na sali siedza cztery osoby i maja cale kino dla siebie! pozdrawiam cieplo :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Domolubna,niesamowite emocje w takim kinie,prawda?
    Jak dobrze,że jeszcze są.
    Pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
  11. Krem wygląda cudownie, lubię też taki, grzanki do niego pasują jak ulał.

    Film widziałam przedpremierowo, bo bardzo na niego czekałam, podobał mi się znacznie bardziej niż inne filmy Von Triera (którego tylko Dogville lubiłam do tej pory). Melancholia jest piękna.

    Pozdrawiam
    Monika
    www.bentopopolsku.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Moniko,dziękuję.Krem i grzanki
    bardzo ze sobą smakują.

    Cieszę się,że Melancholia Ci się podobała.
    Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  13. Przygody kulinarne,dziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  14. trochę obawiam się tego filmu, więc jeszcze nie poszłam.

    krem i grzanki - znów jestem głodna...

    OdpowiedzUsuń
  15. Słodkosłona,dlaczego się obawiasz?

    Krem i grzanki bardzo polecam.
    Dziękuję!

    OdpowiedzUsuń
  16. Ale śliczne letnie kolory, aj! Lato na talerzu i w miseczkach :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Kuchareczko,dziękuję.
    Lubię takie letnie dary w kuchni.

    OdpowiedzUsuń
  18. A ja jeszcze nie widziałam Melancholii, bo i tak nastrój taki sobie. Kremu z warzyw za to potrzebuje moja dusza... Mój żołądek też, a odlotu bocianów jak co roku nie chcę przyjąć do wiadomości ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Melancholię muszę koniecznie obejrzeć:) drugą koniecznością jest wypróbowanie tej cudnej zupki - przepiękny kolor:))) pozdrawiam!:)

    OdpowiedzUsuń
  20. Oczywiście;)zapraszam!niedaleko mnie,w małym miasteczku też jest takie kino,rzadko tam zagladałam,w liceum czasami chodziliśmy z całą szkołą na dokumentalne seanse w ramach lekcji polskiego.I to był jedyny czas,kiedy sala była całkowicie pełna;)
    świetny krem!

    OdpowiedzUsuń
  21. Coś zdrowego.. Uwielbiam takie zestawy . :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Same grzanki wzbudzają we mnie wiele pozytywnych emocji, a to tylko dodatek, do wspaniałego letniego kremu!:)

    OdpowiedzUsuń
  23. Amber, uwielbiam takie kina ale tutaj takich nie ma. Niestety.
    Filmu nie ogladalam ale z checia nadrobie.
    U Was na stole jak zawsze pysznosci:)
    Pozdrawiam z baardzo upalnego Oregonu.

    OdpowiedzUsuń
  24. Pyszne jedzonko! No co Ty już odleciały ... a mnie się wydawało, że jeszcze niedawno je widziałam ..

    OdpowiedzUsuń
  25. An-no,Melancholię obejrzyj,jak minie melancholia...
    Twoją duszę mogę nakarmić tym kremem.
    A bociany przylecą,za...rok...Choć tego też nie przyjęłam do wiadomości tak na serio.

    Goh.,i film i zupę polecam.Dziękuję.

    Monisiu,to cudownie,że jeszcze takie kino koło Ciebie jest! Wybierz się tam.
    Zupę łatwo można teraz zrobić.

    Grażyno,zdrowe letnie dary w tym kremie.

    Burczymiwbrzuchu,ten duet bardzo dobrze smakuje.Spróbuj!

    Agnieszko,wiem,że tam za oceanem to tylko masowe kino.Film Ci rekomenduję.
    Zupą się częstuj.

    Atino,dzięki.
    Tak,odleciały...

    Miłego dnia Wam życzę!

    OdpowiedzUsuń
  26. Amber, jechałam z Tobą tym rowerem... Czułam powiew powietrza... Nie znam takich kin, choć naszemu niedaleko do niego. Co prawda Tytanica oglądałam jeszcze na skrzypiących krzesłach wyścielanych pluszem, ale teraz to już jest nowoczesne kino... niemniej z jedną salą:) i filmem jednym, czasem dwoma na dwa tyg., w wakacje więcej...
    Filmu nie oglądałam, ale u nas go raczej nie będzie, choć kto wie...
    Amber, smakowitości u Ciebie i to pod chmurką:) Teraz zazdroszczę grzanek - z wielką radością wciągnęłabym taka jedna, no..., dwie...;).
    Jak najwięcej takich przyjemności Ci życzę - i tych dla ducha i tych dla Ciała:)

    OdpowiedzUsuń
  27. Ewelino,wspaniale,że czujesz te moje wsiowe klimaty.Film powinien być u Ciebie,skoro był w moim prowincjonalnym kinie...
    Grzanki mam dla Ciebie!
    Dziękuję za miły komentarz.
    Dobrego dnia!

    OdpowiedzUsuń
  28. Kochana, krem i grzanki są wspaniałe!
    po prosyu poezja. idealne do zajadania prz tym ciekawym filmie ;]
    poszukam, może znajdę go w internecie.

    OdpowiedzUsuń
  29. Oglądałam Melancholię już ze 2 miesiące temu. Mocny film, na pewno w jakiś sposób ważny. I na pewno pocieszył mnie po "Antychryście", bo się bałam, że reżyser idzie w niewłaściwą stronę.

    O, mój ulubiony kolor zupy :)

    OdpowiedzUsuń
  30. Karmelitko,smacznego!
    Film z pewnością znajdziesz.Polska premiera była w maju.

    Turlaczku,każdy film von Triera mówi o czymś ważnym.Antychryst też.
    Kolor zupy jak barwy lata.

    Ciepło Was pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  31. Uwielbiam te Twoje kolorowe dania. Można najeść się praktycznie oczami.
    -----------------------------------
    Zapraszam:
    Para w kuchni.
    Na turystyczny szlak!

    OdpowiedzUsuń
  32. Tofko,bardzo dziękuję.I smacznego!

    OdpowiedzUsuń
  33. W pierwszej chwili myślałam że to jakiś krem z mango, za duzo pracuję, za duzo pracuje. U ciebie tak zawsze słonecznie.

    OdpowiedzUsuń
  34. Fajny krem i fajne grzanki :).
    Takie wakacyjne jedzonko, pełne lata :).
    Pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń
  35. Gospodarna,krem z mango też był.Ale teraz to z warzyw.Chyba jednak za dużo pracujesz...

    Majano,dziękuję.Dary lata wykorzystuję do oporu.

    Słonecznie Was pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  36. Jak ja lubię takie kina. Małe, klimatyczne. Zawsze fajne filmy można zobaczyć. Super sprawa. Zaś Twoje grzanki są genialne:-)

    OdpowiedzUsuń
  37. Aniu! U mnie moje prowincjonalne kino zamknięto na zawsze niecały rok temu. A taka piękna rowerowa ścieżka do niego wiodła...
    Dużych miejskich kin nie umiem zaakceptować...
    Za to taką zupę z grzankami - bardzo, bardzo;)

    OdpowiedzUsuń
  38. Gosiu,takie kino jest nie skażone komercją.
    Grzanki Ci polecam.I dziękuję.

    Anno,to szkoda,bo w moim małym miasteczku małe kino ma się dobrze.Duże muszę akceptować,ale z trudem mi to przychodzi.
    Zupą i grzankami się częstuj!

    Ciepłe pozdrowienia Wam przesyłam.

    OdpowiedzUsuń
  39. Amber jesteś po prostu niemożliwa z tymi pysznościami!!! aż mi zaburczało w brzuchu a miałam nie jadać kolacji bo mi jakoś brzuchol urósł :)

    OdpowiedzUsuń
  40. a co do żelatyny to w moim miasteczku nie do kupienia :((

    OdpowiedzUsuń
  41. Reniu,częstuj się! Co tam jedna kolacja.
    Szkoda,że nie możesz kupić żelatyny w płatkach.Jest bardzo wygodna.
    Dobrej nocy!

    OdpowiedzUsuń
  42. Aniu , ty mi otwierasz inne wymiary jedzenia, naprawdę , zawsze coś odkrywczego u ciebie znajdę , dziś tą zupę , ciekawe co jutro?

    p.s dziś robię dżem z szafranem , dam znać jak wyszło

    OdpowiedzUsuń
  43. Krem fantastyczny. Ten kolor, mmm... :)

    OdpowiedzUsuń
  44. Alu,jak miło to czytać.Dziękuję.
    Lubię nowe.
    Czekam na relację o dżemie.

    Maniu,dziękuję bardzo.

    Pozdrawiam Was weekendowo!

    OdpowiedzUsuń
  45. I krem świetny, i masło kawiorowe:)
    A Melancholia nieźle mną wstrząsnęła, raczej nie polecam iść na to w złym nastroju, bo wyjdzie się jeszcze bardziej przygnębionym. Ale prolog tego filmu, coś absolutnie pieknego!

    OdpowiedzUsuń
  46. Bardzo interesujący ten krem, trzeba będzie koniecznie się przekonać osobiście :)

    OdpowiedzUsuń
  47. Retrose,dziękuję.
    Film znowu bym chętnie zobaczyła.

    Magdo,koniecznie spróbuj.

    Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  48. krem ma cudowny kolor, taki słoneczny
    a film mam w planach obejrzeć na dniach

    OdpowiedzUsuń
  49. Kaś,dzięki.Film Ci rekomenduję.
    Miłego dnia.

    OdpowiedzUsuń
  50. Krem z letnich warzyw. Mmmmmmm. Świetny pomysł, tym bardziej, że lato powoli się kończy.

    A Melancholia, no cóż. Było kilka niesamowitych momentów, wiele niezwykle wzruszających. Widać, w istocie, jak bardzo jest to film osobisty. Świetna Charlotte Gainsbourg ale jeszcze świetniejsza Kirsten Dunst. Generalnie wszyscy spisali się tam na medal, ale ja jednak po tym filmie czułam się mentalnie zgwałcona. No, bo co ja mam, jako widz, z tym ostatecznym końcem świata zrobić. Po filmie zostaje tylko głucha cisza po wybuchu. To nawet nie moralny niepokój. To pustka. Więc w sumie to nie moja bajka. Wolę zdecydowanie inne filmy. Generalnie filmy duńskie, a jakże, ale polecam przede wszystkim Susanne Bier. Też niełatwe kawałki, ale pozostawiają człowieka nie pustką a z pytaniami, z wątpliwościami. Po jej filmach długo, długo nie kończy się rozmowa. Nie ma pustki, są pytania, są wątpliwości, jest zastanowienie...

    OdpowiedzUsuń
  51. Joanno,krem tak na finał lata.

    A Melancholia to koniec wg.von Triera.Ty możesz zrobić z tym co chcesz.Może zbudujesz wokół tej historii własną wersję końca.Może będziesz z jego wizją polemizować.A może weźmiesz z tego filmu kilka myśli,które pozwolą Ci się zadumać nad relacjami między Tobą i innymi.

    Susanne Bier ma miejsce w moim filmowym świecie.Nie zawsze do końca się z Nią zgadzam.Ale lubię.

    Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  52. No proszę, proszę. Widzę, ze nieobce są Ci dobre, nie zawsze komercyjne filmy i strasznie mnie to cieszy, że ktoś oprócz mnie ogląda takie melancholie, "powesela", "lepsze światy" itede itepe. Chętnie poczekam więc na kolejne Twoje opinie o innych filmach :-)

    OdpowiedzUsuń
  53. Joanno,niekomercyjne zwłaszcza.Choć i komercję czasami oglądam,kiedy ktoś mnie namówi na wyjście towarzyskie do kina.
    Do następnego filmu zatem.

    OdpowiedzUsuń
  54. bardzo lubię takie kremy w sezonie na warzywa!

    OdpowiedzUsuń
  55. Amber, Komercję też czasami zaliczam. Dla mnie jest idealna na odmóżdżenie, które jest też mi czasami potrzebne. Taka łatwa rozrywka bez potrzeby użycia szarej masy między uszami. Ale zdecydowanie wolę właśnie niekomercyjne. W nich jest magia, to "coś", czego szukam w kinie :-)

    OdpowiedzUsuń
  56. Joanno,zgadzam się.
    Komercję traktuję dokładnie tak samo.Potem jednak zaraz szukam tego, co ma ,coś'.
    Serdeczności!

    OdpowiedzUsuń
  57. Filmu nie ogladalam i prawde mowiac nigdy nie udalo mi sie odwiedzic zadnego prowincjonalnego kina. .. Szkoda, bo chcialabym poczuc te atmosfere, o ktorej piszesz...

    Krem z warzyw cudowny. Ma taki sloneczny kolor. I do tego te grzanki...pysznosci :)

    Milego dnia Amber :)

    OdpowiedzUsuń
  58. Majko,szkoda,bo prowincjonalne kina mają naprawdę szczególną atmosferę.
    Krem w barwach lata.Polecam Ci.
    Dziękuję i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  59. prowincjonalne kina to centrum magii ;) 'Melanchlie' widzialam i z przyjemnoscia poddałam się jej obrazom ;) miło wiedzieć, ze tez konfonotwalas sie z tym filmem ;) Von Triera lubię ;) Twój piknik pyszny! :)

    OdpowiedzUsuń
  60. Magdo, o tak,centrum magii!
    Cieszę się,że mój letni obiad przypadł Ci do gustu.
    Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  61. Ja Melancholię bardzo polubiłam, bo można ją oglądać wielowymiarowo - jako film o końcu świata, o depresji, o nieuchronności nadejścia własnych demonów... Świetny. Ale też jestem larsomaniaczką :)

    Grzanki brzmią fajnie, tylko zastanawiam się, czy łosoś + kawior to nie jest zbyt intensywne połaczenie smaków, czy jedn nie tłumi drugiego?

    POzdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  62. Aniu,fajnie,że jesteś larsomaniaczką.

    Co do grzanek,to zapewniam Cię,że ani łosoś nie tłumi kawioru,ani odwrotnie.
    Bardzo często idą w parze w różnych daniach.I raczej się uzupełniają.
    Ale najlepiej spróbuj.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  63. Jestem przed śniadaniem. Na widok tego kremu warzywnego zgłodniałam. Uwielbiam takie jedzenie. Co prawda nie przepadam za kawiorem, ale samego wędzonego łososia uwielbiam i myślę, że bagietka z łososiem idealnie komponuje się z warzywnym kremem. Nic tylko wypróbować. Brawo za pomysłowość. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  64. Mileno,krem jest naprawdę pyszny.
    Ja też bardzo lubię zupy kremy.
    Grzanki możesz zrobić z samym łososiem.
    Dziękuję i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny na moim blogu.