sobota, 2 lipca 2011

Lato,lato...Co robi nać w zupie?









Lato.
Słońce.Kwiaty.Zielono.
Warzywa.Owoce.Zioła.
Sukienka w kwiatki.Spacery na łące.
Ciepły wiatr na twarzy i we włosach.
Bukiety kwiatów.Krople deszczu na dłoni.
Zapach koszonej trawy.
Smak letniej zupy.





Ta zupa ma swoje źródło.Inspiracją jest przepis Agnieszki na pesto z naci marchewki.Wtedy napisałam u Agnieszki,że widziałabym młodą nać w sałatce.Klika dni temu wyrwałam u Znajomych na działce  młodą marchewkę.Piękną,zdrową. O marchewkowym kolorze.Miała obfite  pióropusze.Zieloną nać.Pachniała tak samo jak korzenie, marchewkowo.I od razu zaświtał mi pomysł,że zielona część będzie doskonała na zupę.Nać w zupie? Tak!

Zielona zupa z naci młodej marchewki

pęk młodej naci z ekologicznej uprawy,bez chemii
wywar warzywny
młoda dymka
ząbek czosnku
oliwa z oliwek z chilli
sól morska

Na patelnię wlać oliwę.Wrzucić czosnek pokrojony w plasterki i pokrojoną dymkę.Chwilę smażyć aż się zeszklą.Opłukać nać marchewki i osuszyć na durszlaku.
Do garnka wlać wywar,dodać zeszklony czosnek i dymkę , pokrojoną nać.Zagotować.Zmiksować blenderem.Doprawić solą i oliwą z chilli.Rozlać do kubków.





Krewetkowe szpadki

świeże krewetki obrane z pancerzyków
sok z cytryny
kieliszek brandy
oliwa z chilli
ząbek czosnku
sól

Krewetki opłukać i osuszyć na papierowym ręczniku.Włożyć do miseczki i zlać sokiem wyciśniętym z limonki.Odstawić do lodówki na czas przyrządzania zupy.
 Gdy zupa prawie gotowa,krewetki wyjąć z marynaty.Osuszyć. Na patelni rozgrzać oliwę z chilli,dodać pokrojony ząbek czosnku i wrzucić krewetki.Wlać brandy.Smażyć 3 minuty.Posolić i nadziać na patyczki.
Krewetkowe szpadki położyć na kubkach z zupą.
Smacznego!





Czy znacie kogoś,kto nie lubi lata?

51 komentarzy:

  1. ależ Ty masz niesamowite pomysły! Lubię tu zaglądać, bo zawsze coś inspirującego można znaleźć:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Też bardzo mnie kusiło by zrobić pesto z naci marchewki, ale nie miałam pewności co do jej składu, więc odpuściłam. Niestety ogródkowej nie mam:( Więc wpraszam się do Ciebie na zupkę;) I krewetki, mogłabym jeść cały czas odkąd okazało się, że uczulenie minęło samoistnie:) Piękna, pyszna zupa, czysty smak lata!

    OdpowiedzUsuń
  3. Basiu,bardzo mi miło.Zapraszam!

    Mar,wpadaj.Miło jest jeść letnią zupę w dobrym towarzystwie.Z nacią marchewki spróbuj.To jest odkrycie.
    I dziękuję.

    Miłego weekendu!

    OdpowiedzUsuń
  4. chce lata! chce zupy z natki! chce krewetek! z tych trzech moge miec tylko krewetki. musze tylko pomyslec jak bede je miec :)
    pieknego lata i wielu pieknych letnich kuchennych inspiracji :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Papaya,dziękuję.

    Domolubna,dobre i krewetki.Polecam Ci te szpadki.
    Dzięki.

    Ciepło Was pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Amber, cudowny pomysl. Mam znowu duzo swiezej marchewki z jeszcze wieksza iloscia naci i zrobie Twoja zupe. Kolejny pomysl do kolecji naciowej, ach jak sie ciesze:) I krewetki do tego...wspaniale!
    Lato uwielbiam. Za smaki, za zapachy, za mozliwosc spaceru po trawie na boso...Do tej pory temperatury tutaj nie przekraczaly 25 stopni a dni slonecznych i typowo letnich jest bardzo malo wiec kazdy taki jeden sloneczy dzien doceniam bardzo.
    Usciski!

    OdpowiedzUsuń
  7. Wspaniale wyglądają krewetki na zupo-naciowym tle. Bardzo apetycznie.

    OdpowiedzUsuń
  8. Taka letnia propozycja.
    Wygląda smakowicie. Ale przede wszystkim ten kolor.

    OdpowiedzUsuń
  9. Agnieszko,bardzo się cieszę,że moja wariacja na temat naci Ci się podoba.A wszystko zaczęło się od Twojego pesto.I tak cudnie inspirujemy siebie nawzajem.
    Lato to dla mnie życie,więc cieszy mnie każdy dzień z drzewem,kwiatem,śpiewem ptaków.

    Aniu,dziękuję.Zupa smakuje świetnie.

    Desperate,ta zupa jest na cześć lata.Kolor nać daje niesamowity.

    Serdecznie Was pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  10. Nigdy bym nie wpadła żeby zrobić zupę z naci marchewki :) wygląda pysznie, a z dodatkiem krewetek jeszcze bardziej :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Rany, ale wesoła zupa :) Przyszło mi na mysl w pierwszej chwili własnie takie określenie. Kolor jest fantastyczny!

    OdpowiedzUsuń
  12. ZAWSZE się zastanawiałam nad tym, dlaczego używa się natki pietruszki, a marchewkową wyrzuca! Nigdy jednak nie wpadłabym na to, by ugotowac z niej zupę... Brawo, Amber!
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie tylko pyszne, ale i zdrowe :-) A do tego nic się nie marnuje!

    OdpowiedzUsuń
  14. Amber! Też uległam inspiracji Agnieszki i piękna nać czeka na metamorfozę w pesto, ale zupa brzmi równie wspaniale! Nic, trzeba będzie zadbać o większą dostawę marchewki:D Uściski!

    OdpowiedzUsuń
  15. Elżuniu,zwykła nać , a tyle kulinarnej radości.
    Dziękuję.

    Kuchareczko,kolor i mnie zaskoczył.Absolutna zieloność.

    An-no,lubię taką kulinarną przewrotność - zrób coś z tego,co inni wyrzucają.
    Dziękuję Ci.

    Arven,dokładnie tak.Polecam.

    Anno,chciałam pójść własnym tropem i pesto potraktowałam jako inspirację.Zupę bardzo Ci polecam.

    Miłego wieczoru Wam życzę!

    OdpowiedzUsuń
  16. Aga-aa,te szpadki krewetkowe na pewno Ci posmakują.
    Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  17. No to teraz mam dylemat. Nać do zupy czy do kompostu!
    GN - neofita kompostowy.

    OdpowiedzUsuń
  18. Kocham lato! :) Ubóstwiam je. Nie jadłam zupki z natką marchewki. Zapowiada się bardzo ciekawie:).
    Ja to osobiście bez krewetek ;).

    Pozdrowienia ciepłe :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Papaya!miło.

    Kasiu,część do zupy,część na kompost.
    Można to pogodzić, nawet jak się jest kompostowym neofitą.

    Majano,polecam Ci.Nawet bez krewetek smakuje!

    Miłej niedzieli.

    OdpowiedzUsuń
  20. Sama nie wiem co mnie zachwyca bardziej! Czy krewetkowe szpadki (krewetki uwielbiam), czy ta wspaniale zielona zupka :)

    OdpowiedzUsuń
  21. To to zielone można w ogóle jeść;))?? Mało tego, można robić z tego takie wspaniałe rzeczy?? Toż mnie zaskoczyła:) Cel na najbliższe dni: zdobyć nać! Suuper!

    OdpowiedzUsuń
  22. Kiedy myślę - marchewkowa nać, to jakoś nie kojarzy mi się ona z jedzeniem, nie budzi ochoty smakowania, ale ta zupka i owszem.:) Ten zielony kolor jest nieprzyzwoicie apetyczny.:)

    OdpowiedzUsuń
  23. Nać w zupie? Tylko u Ciebie można nać, wziąć za coś tak pysznego. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  24. Burczymiwbrzuchu,ja też mam dylemat,co lepsze.Ale tak naprawdę,to bardzo im ze sobą smacznie.

    Spencer,można.Po nać marsz!

    Lekka,odkąd przeczytałam książkę F.Dunlop o jedzeniu w Chinach,wiem,że jeść można wszystko.
    A ta zieloność ma w sobie coś z perwersji kulinarnej,fakt.

    Kamilo,czuję się wyróżniona.I rumieniec mnie oblał...

    Jgf,jasne.Wpadaj!

    Atino,dziękuję.

    Dobrych snów Wam życzę.

    OdpowiedzUsuń
  25. nic nie jest w stanie przekonać mnie do zjedzenia takich całych krewetek... ;)

    OdpowiedzUsuń
  26. Emmo,nikt nie będzie Cię namawiał.Przymus w jedzeniu nie jest wskazany.
    Smacznego!

    OdpowiedzUsuń
  27. Bardzo interesujące... Przyznam, ze najbliższym czasie taki przepis może się przydać.
    -----------------------------------
    Zapraszam:
    Para w kuchni.
    Na turystyczny szlak!

    OdpowiedzUsuń
  28. Tofko,dziękuję.I polecam!

    OdpowiedzUsuń
  29. Fajny pomysł z tą zupą!

    i przepaadam za krewetkami. ;)

    OdpowiedzUsuń
  30. Słodkosłona,dziękuję.Cieszę się,że zupa znalazła Twoje uznanie.Krewetki też uwielbiam.
    Pozdrawiam Cię!

    OdpowiedzUsuń
  31. nie wpadłam jeszcze na wykorzystanie naci marchwi.

    OdpowiedzUsuń
  32. Małgo.,spróbuj.
    Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  33. wygląda cudnie, ale miałabym raczej opory żeby samej spróbować - boję się, że nie zasmakuje i będę wyrzucać. Ale wygląd zjawiskowy, jeszcze tak pięknie kontrastuje z krewetkami :)

    Pozdrawiam
    Monika
    P.S. Kocham lato, tylko jest zimnoooooo!

    OdpowiedzUsuń
  34. Moniko,na pewno byś nie wyrzuciła.Jest pyszna.Ale sama musisz się odważyć.
    Lato zaraz wróci.Deszcz latem też musi padać.
    Miłego wieczoru!

    OdpowiedzUsuń
  35. Pyszna zielona zupa! Bardzo żywy kolor :) Z krewetkowymi szpadkami rewelacja! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  36. Agnieszko,bardzo dziękuję!
    Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  37. Wooow, odważnie z tą marchewkową nacią. Ja jej jeszcze nigdy nie próbowałam. Zawsze odcinałam i zapominałam o jej istnieniu. A tu proszę, można ją wykorzystać. Świetny pomysł, bo w zasadzie czemu nie. Jemy nać pietruszki, to czemu nie spróbować naci marchewkowej :-)

    OdpowiedzUsuń
  38. Joanno,no właśnie.Dlaczego nać pietruszki tak,a marchewki nie?
    Miłego!

    OdpowiedzUsuń
  39. Tytuł przewrotny a sam pomysł brzmi bardzo nowatorsko i ...ciekawie :) No, a w zestawieniu z krewetkami kupuję w ciemno :)

    OdpowiedzUsuń
  40. hmmm,nac marchewki wcinaja u mnie swinki morskie...jakos nie wpadlam na pomysl,zeby z nich przyrzadzic obiadek dla ludzi.....no coz.....ile jeszcze nowinek mnie zaskoczy??? zupka wyglada pieknie,ale ja poprosze same krewetki :)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  41. Nać w zupie pięknie się prezentuje, co prawda marchewkowej nie jadłam ale największą niespodzianką są dla mnie krewetki :-) mogłabym je jeść i jeść....ostatnio też miałam je w zupie:-) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  42. Szarlotku,fajnie to napisałaś.Dziękuję!

    Gosiu,świnki jedzą też marchewki i inne warzywa,które jedzą ludzie,więc ..........
    A krewetkami się częstuj.

    Małgosiu,nać smakuje pięknie.Krewetki to dla mnie klasyk.Niczym nie mogą zaskoczyć.

    Serdecznie Was pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  43. też się zastanawiałam nad pesto z natki marchwi, ale słyszałam różne opinie... ale co do zupy nie mam żadnych obaw! i do tego te przyszpilone krewetki! cudny duet kolorystyczny:)

    OdpowiedzUsuń
  44. Gosiu,pesto nie robiłam,ale zupę polecam.
    Dziękuję!
    Miłego dnia.

    OdpowiedzUsuń
  45. Amber, toż to zielona rewolucja! :) pysznie i inaczej - czerpiąc warzywa z ziemi, ale z głową w chmurach :) niech żyje lato ;)

    OdpowiedzUsuń
  46. Magdo,dokładnie tak.Dziękuję.
    I niech żyje lato!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za odwiedziny na moim blogu.